W pierwszych trzech kwartałach tego roku zaległości firm wobec zatrudnianych wzrosły do 154 milionów złotych. Tak wynika z najnowszych danych inspekcji pracy. W porównywalnym okresie roku ubiegłego zaległości wynosiły niewiele ponad 101 mln zł.
Z regularną wypłatą wynagrodzeń, ale także innych świadczeń, ma problem 2,3 tys. przedsiębiorców. Według wstępnych danych, na skutek działań inspektorów część pracodawców już rozliczyła się z pracownikami. W wyniku realizacji wydanych przez nich decyzji i wniosków Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) wyegzekwowała należności na kwotę 64,1 mln zł.
Prawdopodobnie nadal wśród osób, które nie otrzymały należnych wynagrodzeń, znajdują się zatrudnieni u podwykonawców pracujących przy budowie autostrad. Największe bowiem zaległości płacowe w bieżącym roku odnotowane zostały w przetwórstwie przemysłowym (64 mln zł) i w budownictwie (28 mln zł). Rekordowe zaległości mają firmy działające w województwach śląskim, wielkopolskim i mazowieckim.
– Wysokie kwoty należności wyegzekwowanych przez inspektorów pracy, niejednokrotnie przed zakończeniem kontroli, świadczą jednak o tym, że wiele firm wciąż kredytuje swoją działalność kosztem zatrudnionych – twierdzi Danuta Rutkowska, rzecznik prasowy PIP.
Ponadto inspektorzy pracy jako przyczynę naruszania przepisów o wynagrodzeniach wskazują m.in. błędne metody wyliczania pensji, nieznajomości obowiązujących przepisów, a także rozbieżności w zakresie interpretacji prawa określającego zasady obliczania świadczeń pracowniczych.
Za naruszanie przepisów płacowych inspektorzy nakładali głównie mandaty. Dostało je 4,4 tys. pracodawców. W stosunku do 1,1 tys. podmiotów inspektorzy uznali, że mandat byłby zbyt mało dotkliwą sankcją i skierowali wnioski o ich ukaranie do sądów.