Urzędy pracy alarmują, że nie wydadzą dodatkowych pieniędzy, jakie dostali na aktywizację. Po pierwsze otrzymali je za późno. Po drugie firmy boją się zatrudniać bezrobotnych.
W sierpniu resort pracy skierował do powiatowych urzędów pracy (PUP) dodatkowe 450 mln złotych na aktywizację osób najbardziej zagrożonych bezrobociem, czyli m.in. tych do 30. roku życia. Za te środki 80 tysięcy bezrobotnych miało przejść szkolenia, a połowa z nich znaleźć zatrudnienie. Tak się jednak nie stanie. Pośredniaki mają bowiem problem z wydaniem dodatkowych środków, bo trudno im wywiązać się z osiągnięcia 50 proc. skuteczności podjętych działań. Na przykład urząd pracy w Szczecinie zaangażował dopiero około 20 proc. dodatkowych pieniędzy z puli 1,75 mln zł. W Białymstoku, Wieluniu, Cieszynie, Augustowie czy Ciechanowie jest podobnie. Jeżeli urzędy nie wydadzą otrzymanych środków, to zwrócą je do Funduszu Pracy.
– Jest niemal pewne, że urzędy zostaną z pieniędzmi na aktywizację osób w wieku 50 plus – potwierdza Andrzej Jan Krzywicki, dyrektor PUP w Augustowie.
Dodaje, że stanie się tak dlatego, że firmy nie są zainteresowane ich zatrudnianiem.
– Pracodawcy w obawie przed kryzysem nie chcą brać na siebie dodatkowych kosztów i zobowiązań – twierdzi Piotr Matusiak, kierownik działu instrumentów rynku pracy PUP w Białymstoku.
Zapał urzędów hamuje także wymóg narzucony przez resort pracy. Muszą one wykazać się skutecznością podejmowanych działań na rzecz bezrobotnych (na poziomie 50 proc). A to oznacza, że teoretycznie dzięki działaniom pośredniaka, czyli udziałowi w dofinansowanych szkoleniach czy stażach, co drugi ich uczestnik powinien znaleźć pracę. Chcąc uzyskać taki wynik, urzędy kierują zainteresowanych na szkolenia indywidualne (np. na spawacza, operatora koparki, prawo jazdy kategorii C). Problem w tym, że jest ich niewiele. Urzędy bowiem dofinansowują udział w kursach indywidualnych, tylko gdy pracodawca zobowiąże się do zatrudnienia bezrobotnego po ich zakończeniu.
Przedstawiciele powiatowych urzędów pracy przekonują również, że za późno dostali pieniądze. Trafiły do nich dopiero pod koniec wakacji zamiast w maju. Wówczas, jak twierdzi Anna Kowal z Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu, mieliby więcej czasu na ich racjonalne wydanie. Co zdaniem Piotra Matusiaka mogłoby przełożyć się faktycznie na uzyskanie celu wyznaczonego przez resort pracy, czyli na 40 tysięcy nowych miejsc pracy w tym roku.
– Pracujemy pełną parą, żeby wydać dodatkowe środki – zapewnia jedynie Alina Matusińska, zastępca kierownika Centrum Aktywizacji Zawodowej w Powiatowym Urzędzie Pracy w Wieluniu.