Groźba podniesienia wieku emerytalnego i trudna sytuacja na rynku pracy zmusiły osoby w szóstej dekadzie życia do podnoszenia kwalifikacji. Jednak ich aktywizacja słono kosztuje, a efekty są niewspółmiernie niskie.
Jak obliczył DGP od 2009 roku na aktywizację zawodową osób po 50. r.ż. przeznaczono ponad 8 mld zł. Pieniądze te pochodziły z funduszy krajowych, unijnych, a także z pieniędzy budżetowych. I – sądząc po danych GUS – nie przyniosły zamierzonego rezultatu. W lutym w tej grupie wiekowej bez pracy było 478 tys. osób, o 5 proc. więcej niż rok temu i prawie 90 tys. więcej niż pod koniec 2009 r. To wynik ogólnopolski. Są jednak regiony, gdzie prowadzone od trzech lat programy szkoleń, kursów i dotacji dla 50-latków zaczynają przynosić efekty – rośnie tam liczba osób, które uczestniczą w szkoleniach, znajdują pracę bądź zakładają własne firmy.
W woj. dolnośląskim od 2009 r. ponad tysiąc osób po 50. r.ż. dostało bezzwrotne dotacje na założenie własnej działalności gospodarczej. Do dziś przetrwało 80 proc. z nich, a to bardzo dobry rezultat. Kolejne kilka tysięcy przeszło szkolenia i znalazło etatową pracę. – Bez dotacji sytuacja byłaby znacznie gorsza – przyznaje Monika Kwil-Skrzypińska z dolnośląskiego urzędu pracy.

Parcie na prawo jazdy

W Urzędzie Pracy w Białymstoku tylko w 2011 r. ze szkoleń skorzystało tysiąc bezrobotnych i ponad 3 tys. pracujących 50-latków, którzy chcieli podnieść kwalifikacje, np. nauczyć się angielskiego czy obsługi komputera. – W zeszłym roku mieliśmy więcej kursantów niż przez trzy poprzednie lata działania programu 50 Plus razem wzięte – mówi Julita Roszkowska z białostockiego urzędu. A w tym roku zainteresowanie szkoleniami jest jeszcze większe. Na kurs prawa jazdy kat. C+E organizowany przez Łomżyńską Radę Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Techniczych zgłosiło się 180 osób, a miejsc było 11.

1000 zł takie stypendium dostaje bezrobotny 50-latek, który zdecyduje się uczestniczyć w kursie doszkalającym w Białymstoku

478 tys. tyle było bezrobotnych po 50. roku życia w lutym tego roku. W ciągu 3 lat przybyło ich 86 tys.

Według prof. Elżbiety Kryńskiej z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych większe zainteresowanie szkoleniami to efekt likwidacji wcześniejszych emerytur. – Pięćdziesięciolatek, który ma świadomość tego, że musi jeszcze przepracować 10 czy 15 lat, chętniej się uczy niż ten, który ma świadomość, że niedługo skończy karierę zawodową – mówi Kryńska.
W Zakładach Szkolenia Zawodowego w Białymstoku dwa lata temu na każdy kurs zgłaszało się zaledwie kilka osób. Dziś – kilkadziesiąt. – Ludzie zaczęli tłumnie zgłaszać się na szkolenia, gdy okazało się, że 60 proc. absolwentów znajduje stałą pracę – mówi Anna Sadowska odpowiedzialna za projekt „Wiek i wiedza”.
Efekty takich działań widać w statystykach: choć stopa bezrobocia w województwie podlaskim w ciągu dwóch lat wzrosła z 13 do 15 proc., liczba pięćdziesięciolatków bez pracy utrzymuje się na tym samym poziomie i od 2010 roku nie przekracza 15 tys., co obecnie stanowi 22,6 proc. zarejestrowanych. Ale jeszcze w styczniu było to 23 proc.

Co by było gdyby

Niestety, rozpatrując problem na poziomie ogólnopolskim, trudno o jakiekolwiek twarde dane czy choćby szacunki. Bo do tej pory nikt nie sprawdził i nie obliczył, ilu bezrobotnym pięćdziesięciolatkom 8 mld zł pomogło stanąć na nogi i jak te pieniądze wpłynęły na ich karierę zawodową. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego mówi, że dopiero przygotowuje raport na ten temat. Na pewno jednak nie będzie można postawić w nim tezy, że 8 mld zł pomogło zmniejszyć bezrobocie wśród osób po 50. roku życia. Raczej będzie się on opierał na argumencie, że gdyby nie dotacje, bezrobocie w tej grupie byłoby jeszcze wyższe.
Najlepszy jest miks pokoleniowy
Rządowy program 50+ przewiduje ulgi dla przedsiębiorców zatrudniających pracowników w wieku przedemerytalnym.
Firmy takie nie muszą płacić składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Ponoszą też niższe koszty z tytułu choroby starszego pracownika, bo ZUS wypłaca chorobowe już po 14 dniach choroby, a nie po miesiącu. Jeśli wcześniej zatrudniony był zarejestrowany w urzędzie pracy, firmy mogą się ubiegać o zwrot do 50 proc. jego wynagrodzenia. Mogą też otrzymać połowę kwot, które zapłacił na składki rentowe i emerytalne.
Mimo ulg polscy pracodawcy z rezerwą podchodzą do zatrudniania osób po 50. roku życia. Obawiają się ich niższej wydajności, częstszych chorób i słabszej znajomości nowych technologii. Tymczasem z raportu przygotowanego dla rządu Niemiec wynika, że w przedsiębiorstwach, które zwiększyły udział pracowników po 50. roku życia, wydajność pracy wzrosła o 2 proc. Wniosek? – Pracodawcy powinni zapewnić miks pokoleniowy, aby umożliwić młodszym pracownikom korzystanie z doświadczeń starszych kolegów – uważają eksperci.
W Niemczech, które od 2005 r. walczą ze zwiększeniem wskaźnika zatrudnienia wśród osób starszych, działa m.in. ogólnokrajowa sieć 400 doradców, którzy pomagają przedsiębiorcom zmieniać system zarządzania, tak aby mogli wykorzystać doświadczenia dłużej zatrudnionych. Uruchomiono też serwis pośrednictwa pracy dla starszych osób. Mimo że rząd niemiecki w latach 2008 – 2010 wydał 275 mln euro na aktywizację pięćdziesięciolatków, to tylko jedna piąta przedsiębiorców zwiększyła zatrudnienie osób starszych.