Spada liczba osób odrzucających oferty pośredniaków. To kolejny dowód na tezę o coraz gorszej sytuacji na rynku pracy.
W styczniu urzędy pracy wykreśliły z rejestru bezrobotnych 2890 osób, ponieważ te – bez rzeczowego uzasadnienia – nie zgodziły się na przyjęcie proponowanej im pracy lub innej formy pomocy. – To spadek o 29 proc. względem stycznia ubiegłego roku – informuje resort pracy i polityki społecznej.
Wiele urzędów obserwuje jednak znacznie większe spadki. – W styczniu tego roku przyjęcia oferty pracy odmówiło tylko sześć osób, podczas gdy rok temu było ich 23 – mówi Maria Sowińska, zastępca dyrektora PUP w Poznaniu.
Bezrobotni, którzy odmówili przyjęcia pracy (proc.) / DGP
– Zmiany wynikają między innymi z tego, że już dość długo utrzymuje się wysokie bezrobocie. Dlatego też osoby bez zajęcia mają coraz mniejsze wymagania – wyjaśnia Urszula Kryńska, ekonomistka z Banku Millennium. Oficjalne statystyki mówią, że oferty pracy odrzuca tylko 3 – 4 proc. zarejestrowanych bezrobotnych. Tymczasem tych, którzy podjęli pracę, było w ubiegłym roku – zależnie od miesiąca – od 40 do 51 proc. Pozostałe 29 – 36 proc. stanowiły osoby, które w ogóle nie potwierdziły gotowości do pracy (pisaliśmy o nich w DGP nr 47 z 7 marca 2012 r.).
Bezrobotni odrzucają propozycje pracy z różnych powodów. – Między innymi dlatego, że proponowane wynagrodzenie jest ich zdaniem zbyt niskie – mówi Krzysztof Błaszczyk, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy Łódź-Wschód. Faktem jest, że w przypadku 70 – 80 proc. ofert sugerowana przez pracodawcę pensja nie przekracza płacy minimalnej, czyli 1500 zł brutto. – Część bezrobotnych odrzuca takie propozycje. Oczekują godziwej płacy pozwalającej na utrzymanie rodziny – ocenia prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Ale wśród tych, którzy odmawiają przyjęcia oferty pracy, nie brakuje też takich, którzy robią to, bo... już pracują, tyle że w szarej strefie, i rejestrują się w urzędzie jedynie po to, aby mieć ubezpieczenie zdrowotne. – Zdarzają się też tacy, którym nie odpowiada na przykład zbyt daleki dojazd do zakładu pracy chcącego ich zatrudnić albo to, że praca jest dwuzmianowa. Nie brakuje też osób argumentujących, że nie mogą podjąć zajęcia, bo muszą opiekować się małymi dziećmi lub starszymi osobami z rodziny – wylicza Jolanta Tulkis, rzecznik Urzędu Pracy w Białymstoku.
Eksperci są jednak zgodni, że prawdziwym problemem nie są osoby odrzucające oferty zatrudnienia, bo tych jest dziś garstka. Rzeczywistą przyczyną rosnącego bezrobocia jest ciągle spadająca liczba ofert pracy – w lutym w urzędach pracy było ich zaledwie 60 tys., podczas gdy zarejestrowanych jest już 2,1 mln bezrobotnych.