Na wszelki wypadek zwolnić przed ochroną
Zgodnie z art. 39 kodeksu pracy pracodawca nie może wypowiedzieć umowy o pracę osobie, której brakuje nie więcej niż 4 lata do osiągnięcia wieku emerytalnego. Jeżeli się spóźni i zwolni kogoś objętego już ochroną, może być prawie pewny, że sąd przywróci go do pracy. Aby uniknąć takich konsekwencji, a także nie zostać z podwładnym objętym specjalnym uprawnieniem, właściciele firm zwalniają ich np. dwa tygodnie przed wejściem w wiek ochronny.
Zakładowe podchody
– Pracodawcy monitorują wiek pracownika i zdarzają się przypadki, gdy np. w przypadku likwidacji stanowisk pracy umowy wypowiadane są osobom zbliżającym się do wieku przedemerytalnego – mówi Marcin Wojewódka, radca prawny, Kancelaria Wojewódka i Wspólnicy.
Zbliżanie się do ochrony przedemerytalnej może być w praktyce przesłanką decydującą o pożegnaniu się z danym podwładnym.
– Ale pracownicy w wieku przedemerytalnym nie są wcale lepsi od swoich mocodawców. To, co można zauważyć, to kurczowe trzymanie się zatrudnienia. Byle dotrwać do ochrony przedemerytalnej – dodaje Marcin Wojewódka.
Zauważa, że takie działanie najczęściej przybiera formę choroby pracownika. To, zdaniem ekspertów, często ewidentne nadużycie. Nie wynika ono bowiem z pogorszenia stanu zdrowia, tylko z chęci uzyskania pewności, że dotrwa się w pracy do dnia, w którym zacznie przysługiwać ochrona przed zwolnieniem.
Część pracodawców świadomie pozbywa się automatycznie wszystkich pracowników w wieku przedemerytalnym pod byle pretekstem, wiedząc, że tylko część z nich będzie walczyć o powrót do firmy w sądach.
– W praktyce radcowskiej spotykam się z wypowiadaniem umów o pracę pracownikom w wieku 50+. Proces przed sądem pracy trwa nawet dwa lata, dlatego jestem informowana przez swoich klientów o ich dalszej karierze zawodowej – mówi Monika Gładoch, radca prawny, ekspert Pracodawców RP.
Dodaje, że na kilkanaście znanych jej przypadków tylko jednemu zwolnionemu pracownikowi w średnim wieku udało się znaleźć nową pracę (po około półtora roku poszukiwań). Pozostali cierpliwie czekają na wyrok przywracający ich do pracy, co nie zawsze jest możliwe.
– Ten przykład pokazuje wyraźnie, że z ochrony przedemerytalnej zadowoleni są wyłącznie pracownicy, którzy mają stabilną pracę. Ocena tych regulacji przez pracowników w wieku 50+, którzy stracili pracę i nie mogą znaleźć nowej, jest całkiem inna – twierdzi Monika Gładoch.
– Sądzę, że związkowcy stoją przed poważnym dylematem. Jak wytłumaczyć pracownikom, że przepisy, które miały chronić, działają przeciwko nim. Coś, co miało być zdobyczą „ludzi pracy”, okazało się porażką – dodaje Monika Gładoch.
Wyrwa w ochronie
Szanse na pracę osobom w wieku przedemerytalnym daje orzecznictwo Sądu Najwyższego. Wynika z niego, że zakaz zwalniania osób w wieku przedemerytalnym nie jest bezwzględny. Dla właścicieli firm właśnie perspektywa zatrudniania osoby starszej bez możliwości wypowiedzenia jej umowy o pracę stanowi najbardziej zniechęcający element. Okazuje się jednak, że pracodawca może osobę w wieku przedemerytalnym zatrudniać na umowę na czas określony, a potem zwolnić, zanim osiągnie ona wiek emerytalny. Sąd Najwyższy w wyroku z 27 lipca 2011 r. (sygn. akt II PK 20/11) orzekł, że „przewidziany w art. 39 k.p. zakaz wcześniejszego wypowiedzenia umowy o pracę nie dotyczy umowy o pracę zawartej na czas określony, która uległaby rozwiązaniu z upływem okresu jej trwania przed osiągnięciem przez pracownika wieku emerytalnego umożliwiającego mu uzyskanie prawa do emerytury”.
W uzasadnieniu tego orzeczenia SN stwierdził, że „prawidłowa gramatyczna (językowa) wykładnia tego przepisu (art. 39 k.p.) nie pozwala na uznanie, że przewidziana w nim ochrona pracownika przed wypowiedzeniem umowy o pracę ma charakter bezwzględny w tym znaczeniu, że dotyczy wszystkich pracowników w wieku przedemerytalnym pozostających w stosunku pracy”.
Zdaniem SN zawarcie umowy o pracę na czas określony, który upłynie, zanim pracownik osiągnie wiek emerytalny pozwalający mu na uzyskanie prawa do emerytury, musi zatem powodować uznanie, iż taka umowa w ogóle nie jest objęta dyspozycją art. 39 k.p. Nawet w przypadku nierozwiązania jej przed upływem okresu, na który została zawarta, pracownik nie osiągnie bowiem celu, którego ochronie przepis ten ma służyć.
Trudny dialog
Mimo iż partnerzy społeczni mają świadomość skutków, jakie niesie długi okres ochrony pracowników w wieku przedemerytalnym, to rozmowy o jego modyfikacji mogą okazać się niezwykle trudne.
– Nie uważamy, że wraz z dyskusją o wieku emerytalnym trzeba zmienić przepisy dotyczące ochrony. Teraz należy się skupić na samym wieku emerytalnym. Jeżeli ostatecznie zostaną podjęte decyzje, kiedy będziemy przechodzić na emerytury, będzie można zająć się okresami ochronnymi – Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Rewolucji w okresie ochronnym nie oczekują też pracodawcy. Uważają jednak, że powrót do krótszych okresów ochronnych poprawiłby sytuację na rynku pracy osób przed emeryturą.
– Wydłużenie czasu aktywności zawodowej musi wiązać się z zadbaniem o pozycję osób starszych na rynku pracy. Nie mam tu na myśli rozbudowania ochrony pracowników w wieku przedemerytalnym polegającej na zakazie zwalniania. Obecne rozwiązania, zamiast poprawiać, pogarszają sytuację osób starszych. Ochrona jest zbyt długa – mówi Jacek Męcina, ekspert PKPP Lewiatan.
Dodaje, że należy iść w kierunku tworzenia zachęt dla pracodawców. Tak, by ci widzieli sens zatrudniania osób starszych.
– Kierunek wyznaczony przez program 50+ jest dobry. Należy jednak znacznie go rozbudować. Kluczowe powinny być podnoszenie i zmiana kwalifikacji i zawodu przez osoby zbliżające się do emerytury. Powinny być modyfikowane przepisy dotyczące finansowania szkoleń, zwolnień od pracy na naukę – dodaje ekspert PKPP Lewiatan.
Mimo iż obecnie obowiązujący okres ochronny jest zbyt długi, to czas na jego zmianę przy okazji podnoszenia wieku emerytalnego nie jest najlepszy. Zdaniem ekspertów pracownicy mogliby to źle odebrać. Bo nie dość, że zmusza się ich do dłuższej pracy, to jeszcze odbiera ochronę.
– Należy się skupić raczej na zachętach dla pracodawców do zatrudniania osób starszych. Może to być trudne w czasach dużego fiskalizmu, ale może okazać się konieczne – uważa prof. Jerzy Wratny z Uczelni Łazarskiego.