W tym roku w Polsce pojawi się nowy zawód – audytor bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Na jedyny (na razie) kurs w tym zakresie prowadzony przez Politechnikę Krakowską zgłosiło się trzy razy więcej chętnych, niż uczelnia jest w stanie przyjąć. Powodem zainteresowania bezpieczeństwem drogowym są wymogi unijne. Bruksela nakazała Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz miastom na prawach powiatu przeprowadzenie audytów bezpieczeństwa na podlegających im drogach publicznych oraz ich ewentualną modernizację. Na ten cel w ciągu najbliższej dekady przeznaczone ma zostać prawie 5 mld zł. Część z nich trafi do kieszeni audytorów.
Kontrolami (jedna dokonywana będzie przed wydaniem pozwolenia na budowę, a druga tuż przed oddaniem drogi do użytku) objęte zostaną wszystkie odcinki należące do tzw. transeuropejskiej sieci drogowej – 4,8 tys. dróg, którymi administrują GDDKiA oraz 27 miast.
Audytor i jego zespół będą m.in. sprawdzać lokalizację drogi i skrzyżowań oraz wychwytywać błędy widoczności, np. na zakrętach.
– Chętnych na takie kursy będzie sporo, bo praca będzie dobrze płatna – uważa Adrian Furgalski, ekspert w dziedzinie transportu. Średni koszt audytu dla 30-kilometrowego odcinka drogi wahać się ma między 100 a 150 tys. zł. Rocznie takich audytów w całym kraju zostanie przeprowadzanych przynajmniej 16, zatem audytorzy będą się bili o rynek wart przynajmniej 2 mln złotych. Nieźle, biorąc pod uwagę, że pieniądze te trafią do kieszeni zaledwie kilkudziesięciu specjalistów.