Zarząd paliwowego koncernu nie dostanie podwyżki. Zablokowało ją wczorajsze walne zgromadzenie akcjonariuszy spółki.
Projekt uchwały podwyższającej zarobki zarządu, w tym prezesa Daniela Obajtka, zgłosił PKO BP Otwarty Fundusz Emerytalny, jeden z akcjonariuszy Orlenu. Zarządzające funduszem PTE jest w pełni kontrolowane przez państwowy bank PKO BP. Ale to właśnie głosami Skarbu Państwa zablokowano uchwałę, choć wcześniej jednogłośnie poparła ją rada nadzorcza Orlenu.

Analiza płac

Skąd pomysł na podniesienie płac szefostwa koncernu? Autorzy projektu uzasadniali, że dziś zarabia ono zbyt mało na tle porównywalnych spółek publicznych z branży. Obecnie pensja stała członka zarządu Orlenu to nieco ponad 792 tys. zł rocznie. To dużo mniej niż mediana części stałej wynagrodzeń prezesów zarządu u konkurencji w 2017 r. Dokładnie o 5 mln zł mniej, jak wyliczyła firma doradcza Operators, której zlecono analizę płac. W przypadku mediany wynagrodzeń członków zarządów różnica jest mniejsza, ale też wyraźna: 1,81 mln zł.
Poza tym, jak dowodzili zwolennicy podwyżek, w Orlenie zarabia się mniej niż w innych porównywalnych (a nawet mniejszych) firmach paliwowych Europy Środkowo-Wschodniej. Na przykład prezes węgierskiego MOL zarabia ponad dwukrotnie więcej, niż dziś może wyciągnąć z podstawowej pensji szef Orlenu. Tymczasem przychody MOL są mniejsze niż koncernu z Płocka, gorszy jest też wynik EBIDTA. Podobnie jest w przypadku austriackiego OMV: roczny przychód ze sprzedaży to równowartość 84,3 mld zł (w Orlenie to 95,3 mld zł), a pensja prezesa to 3,8 mln zł. W fińskim Neste przy 55 mld zł przychodów prezes zarabia 2,8 mln zł rocznie. Analitycy Operators na podstawie tych danych wyliczyli, że w zestawieniu dziesięciu największych europejskich firm paliwowych pensje w Orlenie plasują spółkę na 9. i 10. miejscu, podczas gdy pod względem przychodów zajmuje ona 7. miejsce.

Tylko 9 proc. głosów „za”

Stąd plan, by podnieść próg, od którego wyliczana jest pensja szefa Orlenu i pozostałych członków zarządu. Dziś wynagrodzenie może wynieść od siedmiokrotności do 15-krotności średniej płacy w przedsiębiorstwach. PKO BP OFE proponował, by podwyżka była znacząca, bo limity wynosiłyby od 15-krotności do 30-krotności średniej. W ten sposób prezes i wiceprezesi mogliby rocznie zarabiać prawie 1,6 mln zł, czyli dwukrotnie więcej niż obecnie. Do tego mogliby liczyć na roczne premie (zgodnie z obowiązującą uchwałą może ona wynieść nawet 100 proc. wynagrodzenia).
Jednak podwyżek nie będzie. Według branżowego portalu WNP.pl za projektem uchwały oddano jedynie 9 proc. głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Za to przeciw było ponad 40 proc. łącznej liczby głosów – z czego wniosek, że „nie” powiedział przedstawiciel Skarbu Państwa. Skąd zmiana nastawienia głównego akcjonariusza, skoro jeszcze 12 lipca kontrolowana przez niego rada nadzorcza powiedziała jednogłośnie „tak”?

Paliwo dla opozycji

– Jeszcze w poniedziałek wieczorem była decyzja, że Skarb Państwa poprze wniosek. Podwyżka była ustalona między prezesem Orlenu i premierem. Sytuacja zmieniła się wczoraj rano, prawdopodobnie dlatego, że nikt nie chciał drugiej części afery z nagrodami, a sprawa zaczęła być coraz głośniejsza – przekonuje nasz informator zbliżony do spółki.
Politycy PiS zdają sobie sprawę, że tak duża podwyżka w kontrolowanej przez państwo spółce byłaby paliwem krytyki dla politycznych oponentów. A dla samego prezesa Daniela Obajtka – co najmniej niezręcznością. Jako szef Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ostro krytykował on przyznawanie nagród w ARiMR w czasie rządów PO–PSL, wytykając m.in. wypłatę w ciągu ośmiu lat ok. 10 mln zł 83 osobom z kierownictwa agencji. Średnio był to znacznie niższy bonus niż planowana podwyżka pensji prezesa, bo wynosił 15,3 tys. zł brutto na osobę rocznie.