Firmy, które pomagają rodzicom w unikaniu potrąceń na dzieci, uregulują za nich zaległe świadczenia. Eksperci ostrzegają - to łatwy sposób na wyłudzanie pieniędzy.
Ma być to bat na nieuczciwych przedsiębiorców i skuteczna metoda na egzekwowanie alimentów. Jeżeli osoba figurująca w Krajowym Rejestrze Zadłużonych zostanie zatrudniona na czarno lub na umowie cywilnoprawnej zamiast tej o pracę, jej pracodawca poniesie solidarną odpowiedzialność za zaległości w płaceniu na dziecko. Do wysokości rocznych zobowiązań. Podobnie stanie się w przypadku, gdy firma będzie płacić pod stołem pensję wyższą niż wskazana w umowie. Takie rozwiązania przewiduje rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy skuteczności egzekucji świadczeń alimentacyjnych. Wzbudzają one ogromne kontrowersje.
– Propozycja ta narusza konstytucyjną zasadę państwa prawa. Pracodawca z tytułu zatrudniania może ponosić jedynie odpowiedzialność za łamanie prawa pracy. A w tym przypadku ustawodawca czyni go współdłużnikiem cywilnym. Nie mogę uwierzyć, że ktoś wpadł na taki pomysł – podkreśla prof. Monika Gładoch, ekspert Pracodawców RP.Eksperci wskazują, że może być to prosty sposób na wyłudzanie pieniędzy od firm.
Teraz omijają
Cel proponowanych zmian jest jasny. W uzasadnieniu do projektu resort pracy wskazuje, że nowe przepisy mają zniechęcać firmy do nielegalnego zatrudniania dłużników alimentacyjnych, a także wypłacania im wynagrodzenia pod stołem bez potrącania alimentów.
– Jako komornik spotykam się od lat z sytuacjami, gdy natychmiast po zajęciu wynagrodzenia stawka zostaje znacznie zmniejszona. Ostatnio otrzymałam informację z ZUS o miejscu pracy dłużnika alimentacyjnego, w przypadku którego podstawa wymiaru składki miała wynosić 4,5 tys. zł. Po zajęciu pensji pracodawca odpisał, że wynagrodzenie dłużnika zostało zmniejszone do 2,5 tys. zł – wskazuje Monika Janus, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej.
Dziennik Gazeta Prawna
Podkreśla, że komornik sądowy nie ma uprawnień do weryfikacji takiej decyzji pracodawcy albo przymuszenia do zwiększenia wynagrodzenia. Dlatego zdaniem KRK każda zmiana, której celem jest zwiększenie skuteczności w płaceniu alimentów, zasługuje na aprobatę.
– Niepłacenie długów w Polsce, w tym alimentacyjnych, jest problemem cywilizacyjnym. Wynika z naszej świadomości i kultury prawnej. Obawiam się, że nie da się jednym przepisem wyeliminować szarej strefy. Potrzeba działań wielotorowych – także modyfikacji pozaprawnych, które zmieniłyby mentalność dłużników – dodaje Monika Janus.
Zbyt radykalnie
Omawiana zmiana wywołuje jednak także wiele wątpliwości. Przede wszystkim natury prawnej.
– Alimenty są zobowiązaniem osobistym, wygasającym wraz ze śmiercią zobowiązanego – tłumaczy Jerzy Grycz, adwokat z Kancelarii Adwokackiej Jerzy Grycz, specjalizującej się w sprawach rodzinnych.
Podkreślał to wielokrotnie Sąd Najwyższy. W uchwale z 25 listopada 1975 r. (sygn. akt III CZP 76/75, OSNCP 1976) uznał, że prawa i obowiązki alimentacyjne mają charakter ściśle osobisty i są nieprzenoszalne. Tymczasem ustawodawca chce obciążyć współodpowiedzialnością za alimenty osobę, która nie jest nawet spokrewniona z uprawnionym do świadczeń.
Oczywiście pracodawca ponosiłby odpowiedzialność solidarną z dłużnikiem, więc mógłby domagać się zwrotu pieniędzy od nieuczciwego zatrudnionego. Ale w praktyce będzie to trudne.
– Podwładny może zrezygnować z pracy, nie pozostawić adresu, unikać kontaktu z byłym zatrudniającym. Odzyskanie takich środków nie będzie łatwe – tłumaczy prof. Gładoch.
Nie można też wykluczyć, że nowe przepisy będą sposobem na wyłudzanie pieniędzy od firm.
– Można sobie wyobrazić przypadek, gdy na podstawie ugody ojciec dziecka zgadza się na zapłatę bardzo wysokich alimentów, np. w wysokości 10 tys. zł miesięcznie. Następnie podejmuje zatrudnienie na czarno lub za wynagrodzeniem wypłacanym częściowo pod stołem, np. w wysokości 2 tys. zł. Jeśli ujawni odpowiednim organom, że pracodawca złamał przepisy o nielegalności zatrudnienia, to matka dziecka może domagać się od firmy zapłaty rocznych alimentów – wskazuje Jerzy Grycz.
Podkreśla, że pracodawca – w przeciwieństwie do rodzica zobowiązanego do alimentów – nie ma prawa kwestionować ich wysokości. W praktyce może więc stać się ofiarą opiekunów, którzy wiedzą, że samodzielnie nie zapewniliby dziecku tak wysokich świadczeń.
– Trzeba też zwrócić uwagę, że pracodawca będzie mógł być karany dwukrotnie za ten sam czyn. Można bowiem wyobrazić sobie, że np. zatrudnienie na czarno lub płacenie pod stołem zostanie zakwalifikowane jako pomocnictwo w przestępstwie uporczywej niealimentacji – dodaje Jerzy Grycz.
– Na dodatek pracodawca nie jest w stanie z góry przewidzieć, czy np. zawarte przez niego zlecenie nie powinno być jednak umową o pracę, bo jest świadczone w warunkach charakterystycznych dla tej ostatniej. W praktyce firmy przestaną zatrudniać zalegających z alimentami na kontraktach cywilnoprawnych, czyli trudniej będzie im uregulować dług – wskazuje prof. Gładoch.
Jaka skuteczność?
Istotne znacznie będzie miał też sposób pociągania pracodawców do odpowiedzialności. Projekt zakłada, że to Państwowa Inspekcja Pracy ma informować komorników np. o przypadku zatrudnienia na czarno dłużnika. Nie oznacza to jednak, że automatycznie rozpocznie się egzekucja alimentów z majątku firmy. W takiej sytuacji wierzyciel, czyli najczęściej matka dziecka, zyska roszczenie przeciwko pracodawcy dłużnika, które będzie mogła zrealizować w odrębnym procesie.
– Dopiero prawomocny wyrok, uwzględniający powództwo w całości lub w części, zaopatrzony w klauzulę wykonalności, będzie podstawą egzekucji w postępowaniu egzekucyjnym. To ostatnie będzie toczyło się niezależnie od postępowania przeciwko dłużnikowi alimentacyjnemu – podsumowuje Krzysztof Pietrzyk, rzecznik Izby Komorniczej w Warszawie.