Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponuje podniesienie minimalnej płacy w 2019 r. do 2250 zł, a stawki godzinowej – do 14,70 zł. Taka propozycja zostanie przedstawiona w trakcie najbliższego posiedzenia Rady Ministrów. Wspomniana kwota jest wyższa o 33 zł od podwyżki gwarantowanej przepisami (wynika z nich, że najniższe wynagrodzenie musi wzrosnąć od przyszłego roku co najmniej o 117 zł). Według resortu pracy minimalna pensja stanowiłaby ok. 47 proc. tej przeciętnej. Taka relacja nie satysfakcjonuje związków zawodowych.

– Jest niższa od tej zaplanowanej na ten rok, czyli 47,3 proc. Dlatego tę propozycję podwyżki ocenimy negatywnie. Nadal będziemy powstrzymywać swoje stanowisko, zgodnie z którym płaca minimalna powinna osiągnąć połowę przeciętnej, czyli wynieść 2383 zł – podkreśla Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ.
Jego zdaniem rząd, wbrew deklaracjom, nie dąży do zmniejszenia dystansu między płacą minimalną i średnią. – Sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstw jest dobra. Poradziłyby sobie z wyższą podwyżką ustawowego minimum – przekonuje.
Resortowa propozycja nie jest też zgodna z tymi przedstawionymi przez NSZZ „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych (FZZ). Pierwsza z wymienionych organizacji postulowała podwyżkę o 178 zł. Druga proponowała zmianę reguł ustalania najniższej pensji. Zdaniem FZZ powinna ona stanowić połowę przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw za ostatni kwartał poprzedniego roku.
Inne postulaty w kwestii najniższego wynagrodzenia przedstawiali też zatrudniający. Cztery reprezentatywne organizacje pracodawców (Konfederacja Lewiatan, Pracodawcy RP, Business Centre Club oraz Związek Rzemiosła Polskiego) porozumiały się w tej sprawie i wspólnie zaproponowały, aby przyszłoroczna podwyżka najniższej płacy wyniosła ustawowe minimum (czyli 117 zł).
– Duże przedsiębiorstwa poradzą sobie z kwotą o 33 zł wyższą. Ale te mniejsze oraz firmy z uboższych regionów mogą mieć problem z zapewnieniem tak dużego wzrostu płac. A przecież obecny rząd deklaruje, że w szczególności chce pomagać mikroprzedsiębiorstwom – wskazuje Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
I podkreśla, że obecnie sytuacja ekonomiczna jest korzystna, ale trzeba pamiętać o tym, że w najbliższych latach koniunktura może się skończyć.
– Wtedy, ze względu na zbyt szybkie podwyżki pensji w poprzednich latach, pracodawcy staną przed trudnym wyborem – albo obniżamy wynagrodzenia, albo redukujemy zatrudnienie. To pierwsze robi się rzadko, bo ma to zbyt demobilizujący wpływ na pracowników. Przy ustalaniu podwyżki pensji trzeba więc pamiętać o długofalowych skutkach tej decyzji – dodaje Jeremi Mordasewicz.
Tak duże rozbieżności co do wysokości płacy minimalnej oznaczają, że niełatwo będzie zawrzeć porozumienie rządu partnerów społecznych w tej sprawie. Ten pierwszy musi przedstawić oficjalnie swoją propozycję podwyżki do 15 czerwca. Potem rozpoczną się negocjacje ze związkami i pracodawcami. Jeśli nie dojdzie do kompromisu, rząd ustali wzrost płacy w rozporządzeniu, które musi wydać do 15 września.