Uwolnienie potencjału polskiej nauki i podniesienie pozycji krajowych uczelni w rankingach międzynarodowych – to cele ustawy 2.0, której pierwsze czytanie odbyło się wczoraj w Sejmie.



– To ważny moment dla całego środowiska akademickiego, rozpoczyna się bowiem finałowa faza prac nad tzw. Konstytucją dla nauki – mówił wicepremier Jarosław Gowin.
Szef MNiSW przypominał, iż dialog między ministerstwem a naukowcami przy pracach nad tym projektem był unikatowy nie tylko w skali Polski, ale i całej Europy, na co zwracała uwagę również Komisja Europejska.
Nie oznacza to, że posłowie podeszli do niego całkowicie bezkrytycznie. Przeciwnie, podczas wystąpień w imieniu klubów zapowiedzieli poprawki.
Jeszcze zanim projekt trafił do Sejmu, najwięcej zastrzeżeń dotyczyło nowego organu – rady uczelni. Gremium to w większości składać się ma bowiem z osób spoza akademii. Niektórzy nazywali ją „koniem trojańskim” polityków, biznesu i instytucji zewnętrznych.
Słów krytyki nie szczędzili również posłowie.
– Rada uczelni w zaproponowanym kształcie to odstąpienie od zasady autonomii uczelni. Przez to pojęcie rozumie się przecież prawo organizacji do rozstrzygania swoich spraw wewnętrznie – mówił Włodzimierz Nykiel z PO. W jego ocenie rada nie powinna mieć na pewno możliwości wyboru rektora.
– Osadzenie rad uczelni jako obligatoryjnych organów szkół wyższych powoduje, że pojawia się dodatkowa instytucja nadzorująca ich funkcjonowanie – mówił z kolei Józef Brynkus z Kukiz’15. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby jego zdaniem powołanie w ich miejsce rad powierniczych, złożonych z osób zasłużonych dla środowiska naukowego czy też związanych z funkcjonowaniem szkoły wyższej i przede wszystkim działających społecznie.
– Wiemy, że rady uczelni to jeden z podstawowych elementów tej ustawy, traktowany bardzo ambicjonalnie. Będziemy jednak proponować poprawki, które sprawią, że zachowana zostanie równowaga między autonomią uczelni a koniecznością weryfikowania jej funkcjonowania przez podmiot zewnętrzny – podkreślał Brynkus.
Posłowie krytycznie wyrazili się również na temat pomysłu powoływania „profesorów dydaktycznych”, czyli bez habilitacji. – Może to doprowadzić do utrzymywania na uczelniach słabszej kadry – mówił Nykiel.
Jeszcze przed rozpoczęciem prac sejmowych do parlamentu i premiera trafił kolejny apel środowiska akademickiego w sprawie systemowego wzrostu finansowania szkolnictwa wyższego i nauki z budżetu państwa. Jego autorzy postulują o znaczące podwyższenie wynagrodzeń pracowników tego sektora.
Etap legislacyjny
Po pierwszym czytaniu