Nie jest do końca pewne, czy zawarte w projekcie nowego Kodeksu pracy rozwiązania będą skutecznym lekiem na problemy obecnego rynku pracy takie jak np. tzw. umowy śmieciowe - uważa dr hab. Monika Lewandowicz-Machnikowska, prof. Uniwersytetu SWPS.

Powołana przez rząd Komisja Kodyfikacyjna Prawa Pracy przedstawiła rozbudowany projekt nowego Kodeksu pracy. Konsekwencje jego wejścia w życie dotkną dużej części aktywnego zawodowo społeczeństwa.

Co do szczegółów, nie jest rzeczą pewną, że zawarte w projekcie rozwiązania będą skutecznym lekiem na problemy obecnego rynku pracy takie jak np. tzw. umowy śmieciowe. Wydaje się bowiem, że przyczyna ich popularności tkwi nie tyle w wadach obecnego Kodeksu pracy, ile w niewłaściwym rozłożeniu ciężarów ekonomicznych związanych z zatrudnieniem na podstawie umowy o pracę i umów cywilnoprawnych oraz z nieskutecznego egzekwowania prawa pracy.

Zanim zatem wprowadzi się nowy, rozbudowany katalog umów, warto może sprawdzić czy samo odpowiednie obciążenie składkami na ubezpieczenie społeczne istniejących umów, na podstawie których świadczona jest praca, nie pozwoli na wyeliminowanie patologii. Mówiąc obrazowo, leczenie ocenia się po jego skuteczności, a ta zależy nie tyle od poziomu innowacyjności leku, ile od tego, czy postawiono prawidłową diagnozę i dobrano do niej właściwe leczenie.

Są jednak w projektowanym kodeksie rozwiązania nowe i bardzo potrzebne, np. dotyczące zatrudnienia pracowników domowych. Bez tego rodzaju regulacji nie uda się zlikwidować nielegalnego zatrudnienia w sferze niegospodarczej.

Nawet jeśli zaproponowany Kodeks pracy nie jest aktem doskonałym, warto było go przygotować, aby dziś można było toczyć o nim dyskusję. Dzięki temu być może uda się wypracować dobry nowy kodeks albo ulepszyć obecny. Rzeczywista poprawa stanu prawa pracy wymaga jednak, by nowe propozycje zostały poddane otwartej dyskusji i merytorycznej krytyce, a nie kierowane natychmiast na ścieżkę legislacyjną.

Napisanie od podstaw nowego Kodeksu pracy jest zadaniem bardzo trudnym, a napisanie go w 18 miesięcy – karkołomnym. Realizacja tego zadania wymaga bowiem nie tylko intensywnej pracy członków powołanej do tego komisji, ale też odpowiedzialnego zaangażowania wszystkich partnerów społecznych, a ponadto najpierw zgody co do podstawowych założeń, a później konsensusu co do konkretnych rozwiązań. Obecna dyskusja nad przedstawionymi projektami kodeksów indywidualnego i zbiorowego prawa pracy pokazuje, że zabrakło wspólnego określenia przez partnerów społecznych podstawowych założeń tych projektów. Nie ma wątpliwości, że nowy kodeks będzie musiał przełamywać wiele utrwalonych schematów, ale musi to robić w warunkach zgody między stronami, o których interesach ma rozstrzygać. Kodeks pracy ma być bowiem instrumentem zapewniającym równowagę między stronami stosunku pracy.

Obecnie obowiązujący kodeks pochodzi z 1974 r. „Świat pracy”, dla którego go stworzono już nie istnieje. Kodeks ten miał na celu regulację stosunków pracy w zakładach działających w gospodarce socjalistycznej. Trudno zatem oczekiwać, aby bardzo dobrze sprawdzał się jako rama prawna dla stosunków pracy w gospodarce opartej na usługach czy nowoczesnych technologiach wytwarzania w warunkach konkurencji. Niewątpliwie zatem stworzenie Kodeksu pracy, który stanowiłby podstawę ładu społecznego we współczesnych stosunkach zatrudnienia jest celem ważnym i wartym wysiłku.

Dr hab. Monika Lewandowicz-Machnikowska, Uniwersytet SWPS