Pracodawcy mogą zyskać prawo do uprzedniego badania legalności sporu zbiorowego lub strajku. Inne akcje protestacyjne mają być dokładniej unormowane.
Takie rozwiązania proponuje powołana przez rząd komisja kodyfikacyjna, która przygotowuje projekty nowych kodeksów pracy (indywidualnego i zbiorowego). W zakresie sporów zbiorowych istotne znaczenie ma propozycja wprowadzenia sądowej kontroli dopuszczalności samego sporu lub strajku. To postulat od lat zgłaszany przez pracodawców i część doktryny prawa pracy. Komisja chce też m.in. wzmocnić rolę reprezentatywnych związków zawodowych (w procesie rozwiązywania konfliktów na linii firma – pracownicy).
Do zweryfikowania
Zgodnie z projektowanymi rozwiązaniami spory zbiorowe nadal mogłyby dotyczyć interesów zbiorowych załogi, czyli warunków pracy, płac, świadczeń socjalnych lub praw i wolności związkowych. Nowością byłaby jednak możliwość uprzedniego sprawdzenia, czy żądania kierowane przez stronę pracowniczą spełniają ustawowe kryteria (tzn. czy rzeczywiście dotyczą np. wynagrodzenia), a więc czy wszczęcie sporu w danej sprawie w ogóle jest możliwe. W tym celu pracodawca albo przedstawicielstwo związkowe mogliby wystąpić do Sądu Okręgowego – Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie z wnioskiem o zbadanie zgodności zgłoszonych żądań z ustawowymi wymogami (w ciągu siedmiu dni od przedstawienia żądań). W razie uznania, że postulaty załogi spełniają omawiane kryteria, strony miałyby trzy dni na podjęcie rokowań, czyli w praktyce rozpoczęcie procedury rozwiązywania sporu. Jeśli żądania byłyby niezgodne z wymogami, konflikt wygasałby z mocy prawa. Na wydanie postanowienia w omawianych sprawach sąd miałby pięć dni (strona – trzy na wniesienie apelacji, a sąd II instancji – 14 na rozpoznanie sprawy).
– To dobre rozwiązanie, bo definicja przedmiotu sporu zbiorowego zawiera nie do końca jednoznaczne kryteria. Trzeba jednak zastanowić się, czy możliwa jest tak szybka ocena dopuszczalności sporu przez sąd – wskazuje dr Magdalena Zwolińska, adwokat z kancelarii DLA Piper Wiater.
Na podobnych zasadach miałaby się odbywać kontrola legalności strajku (przeprowadzanego – co do zasady – po zrealizowaniu procedury rozwiązywania sporów). W okresie pomiędzy ogłoszeniem strajku a terminem jego rozpoczęcia (co najmniej pięć dni) pracodawca lub przedstawicielstwo związkowe mogliby wystąpić do sądu z wnioskiem o zbadanie jego zgodności z prawem (sąd i terminy byłyby identyczne jak w przypadku badania dopuszczalności sporu). W razie uznania niezgodności strajku z prawem orzeczenie zobowiązywałoby organizatorów do natychmiastowego zaniechania naruszeń.
Spory zbiorowe w firmach / Dziennik Gazeta Prawna
– Nie jestem przekonany co do zasadności badania legalności sporów. Ale w przypadku strajków nie mam takiej wątpliwości. Obecnie pracodawcy nie mogą w praktyce weryfikować np. prawidłowości przeprowadzenia referendum strajkowego. Muszą w tym zakresie wierzyć informacjom przekazywanym przez związki – tłumaczy Grzegorz Orłowski, radca prawny z kancelarii Orłowski Patulski Walczak.
Co ciekawe, komisja proponuje też bardziej szczegółowe uregulowanie zasad prowadzenia akcji protestacyjnych innych niż strajki. Nie będą mogły one np. prowadzić do ograniczenia lub zagrożenia funkcjonowania lub organizacji zakładu pracy, zablokowania lub utrudnienia dostępu osób nieuczestniczących w akcji do terenu firmy (budynków, urządzeń i innego mienia znajdującego się na jej terenie). Organizatorzy byliby zobowiązani do poinformowania pracodawcy o planowanej inicjatywie na co najmniej pięć dni przed jej rozpoczęciem.
Układy i konflikty
Inne istotne rozwiązania proponowane przez komisję zakładają m.in. zmiany w zakresie umocowania do prowadzenia sporów zbiorowych. Co do zasady – tak jak obecnie – mogłyby je wszczynać związki zawodowe. Jednak w przypadku gdy w firmie działa więcej niż jedno przedstawicielstwo związkowe, konieczne byłoby prowadzenie rokowań w sprawie wspólnego wystąpienia z żądaniami (miałoby je inicjować to przedstawicielstwo, które chce wystąpić z postulatami).
Jeżeli wspólna reprezentacja nie zostałaby wyłoniona, warunkiem wszczęcia sporu byłoby poparcie żądań przez co najmniej jeden reprezentatywny związek (to on prowadziłby spór; pozostałe przedstawicielstwa mogłyby przystąpić do rokowań).
– To racjonalne rozwiązanie. Uprawnienia związków – również w zakresie prowadzenia sporów – powinny być uzależnione od mandatu załogi. Małe związki, które nie reprezentują znacznej części pracowników, nie powinny mieć możliwości np. eskalowania konfliktów w firmie – tłumaczy mec. Orłowski.
Propozycje przedstawiane przez komisję zakładają też, że spór zbiorowy ma się kończyć podpisaniem układu zbiorowego pracy albo uzgodnieniem stanowisk stron w sprawach, które nie mogą być objęte takim aktem (oczywiście jeśli w trakcie rokowań lub mediacji pracodawca i związki porozumieją się co do żądań przedstawianych przez te ostatnie). Wiąże się to z upowszechnianiem praktyki układowej w firmach.
– Niepokojące jest jednak to, że w razie fiaska rokowań w sprawie zawarcia układu strony automatycznie musiałyby podejmować mediacje, czyli realizować następny etap procedury rozwiązywania sporów zbiorowych. Obecnie brak porozumienia w sprawie zawarcia układu nie oznacza, że strony są w sporze – tłumaczy prof. Jacek Męcina, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, ekspert Konfederacji Lewiatan.
– Takie rozwiązanie mogłoby przyczyniać się do eskalacji konfliktów w firmach – dodaje mec. Zwolińska.
Pełny projekt nowego kodeksu pracy komisja ma przedstawić w połowie marca. Wówczas swoje stanowisko w sprawie proponowanych zmian przedstawią rząd, pracodawcy i związki zawodowe.