W przedsiębiorstwach jest ostry sprzeciw związków zawodowych przeciwko zaniżaniu płac. Skarżą się, że pracodawcy traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą, a to utrudnia prowadzenie negocjacji o podwyżki - powiedział w wywiadzie dla DGP Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
1 stycznia 2018 r. wchodzą w życie nowe zasady zatrudniania cudzoziemców. Tymczasem pracodawcy i urzędy pracy wciąż nie wiedzą, co ich tak naprawdę czeka.
Nowelizacja ustawy została opublikowana już w sierpniu tego roku i tam zawarte są kluczowe zmiany. Natomiast prace nad wszystkimi potrzebnymi rozporządzeniami ministra rodziny, pracy i polityki społecznej zostały już zakończone. Jest ich łącznie sześć. Trwały negocjacje w sprawie ich ostatecznego kształtu.
Pracowali państwo też nad rozporządzeniem, w którym zamieszczony jest katalog państw, których obywatele mogą podjąć pracę na kilka miesięcy w Polsce bez uzyskania zezwolenia, ale jedynie w ramach uproszczonej procedury oświadczeniowej. Czy planują państwo go rozszerzyć?
Obecnie z możliwości podjęcia pracy w Polsce w ramach uproszczonej procedury oświadczeniowej mogą skorzystać obywatele sześciu państw: Ukrainy, Białorusi, Rosji, Gruzji, Mołdawii oraz Armenii. I na razie nie planujemy zmian. Obserwujemy jednak to, co się dzieje. Widzimy np., że zaczyna rosnąć zainteresowanie pracownikami z Indii. Coraz więcej osób z tych stron chce przyjeżdżać do nas do pracy. Na razie rząd pracuje nad polityką migracyjną państwa, która obejmie praktycznie wszystkie aspekty związane z cudzoziemcami, a nie tyko dotyczące rynku pracy. Gdy będą określone kierunki rozwoju w tym zakresie, będziemy podejmować decyzje odnoście do katalogu. Do tej pory głównym kryterium przy wyborze państw w nim uwzględnionych była bliskość geograficzna i kulturowa, co przy pracy krótkoterminowej ma szczególne znaczenie.
Czy ostatecznie przyjęte rozwiązania pozwolą ograniczyć nadużycia w zatrudnianiu cudzoziemców? Na przykład związane z niekontrolowanym napływem Ukraińców do Polski.
Od nowego roku będą podstawy do odmowy wpisu rejestracji oświadczenia dla pozoru, czyli jeśli miałoby ono służyć innym celom niż faktyczne zatrudnienie cudzoziemca. Ponadto zgodnie z nowymi przepisami zostanie wprowadzony wymóg poświadczenia przez pracodawcę, że cudzoziemiec, który przyjechał do Polski, podjął pracę, natomiast o zakończeniu jego pracy jest możliwość poinformowania, ale nie obowiązek. Po roku obowiązywania nowych regulacji przeanalizujemy, jak się sprawdziły. Jednym z problemów może być to, że pracodawca co prawda będzie musiał poinformować urząd, czy obcokrajowiec faktycznie po przyjeździe do Polski podjął pracę, ale już nie zawsze dowiemy się, czy np. po dwóch czy trzech dniach nie rezygnował i np. pracuje gdzie indziej nielegalnie. W tym zakresie możemy stracić kontrolę nad przepływem cudzoziemców. Ktoś może nam zniknąć z systemu, a przecież chcemy mieć jasność, co się dzieje z obcokrajowcami w Polsce. Pracujemy nad wymianą danych pomiędzy odpowiednimi służbami za pośrednictwem systemu teleinformatycznego, który pozwoli śledzić np., jak cudzoziemcy zmieniają miejsca pracy, a jednocześnie szybciej reagować na nadużycia. Dlatego trzeba będzie się zastanowić, czy wprowadzić uszczelnienie polegające na tym, aby pracodawca miał obowiązek informować nie tylko o fakcie podjęcia, ale także o rezygnacji z pracy przez obcokrajowca. Zdajemy sobie sprawę, że teraz w wielu branżach brakuje pracowników, brakuje rąk do pracy, dlatego konkurują o Ukraińców, bo wiedzą, że bez nich sobie nie poradzą. A to wywołuje większą rotację cudzoziemców między różnymi zakładami, bo zaczynają przebierać w ofertach – wybierają te lepiej płatne. Z tego też powodu trzeba będzie się zastanowić, czy potrzebne jest dalsze uszczelnienie nowych przepisów.
Skoro twierdzi pan, że teraz wiele sektorów nie poradzi sobie bez cudzoziemców, to jaki jest sens wprowadzania od 1 stycznia limitowania liczby obcokrajowców w drodze rozporządzenia – np. w poszczególnych regionach czy branżach. Taką możliwość dają rządowi nowe przepisy. Czy ministerstwo zamierza z nich korzystać?
Na razie takich planów nie ma i nie ma rozporządzenia, które wprowadzałoby takie limity. Ale uważam, że takie rozwiązanie jest potrzebne, dlatego jest w ustawie przewidziana taka możliwość. Jeżeli będziemy widzieć, że w danym regionie albo branży jest nadmiar pracowników, będziemy mogli wprowadzać ograniczenia. W zakładach pracy jest ostry sprzeciw związków zawodowych przeciwko zaniżaniu płac. Skarżą się, że pracodawcy traktują Ukraińców jak tanią siłę roboczą, a to psuje im negocjacje o podwyżki. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce w jednej z firm. Związki zawodowe chciały negocjować podwyżki. Tymczasem pracodawca załatwił sobie tańszych pracowników z Ukrainy za pośrednictwem agencji zatrudnienia, a Polacy, którym warunki nie odpowiadały, mogli albo zostać na starych zasadach, albo zwolnić się z pracy. Często polscy pracownicy są wypychani do pracy za granicę, zwłaszcza do miejscowości przygranicznych. Tak się dzieje, gdy polski pracodawca nie chce mu podwyższyć pensji, bo wie, że na miejsce pracownika znajdzie tańszego obcokrajowca. To jest błędne koło.
Jeżeli chcemy zatrzymać Polaków w kraju, to musimy im stwarzać lepsze warunki zarówno pracy, jak i życia. Jednym z najczęściej podawanych powodów wyjazdu Polaków za granicę jest poziom wynagrodzeń. Zatem, jeżeli go nie poprawimy, to nie zatrzymamy emigracji.
Związkowcy już zabiegają o wprowadzenie limitów na zatrudnianie cudzoziemców mimo że taka możliwość praktycznie pojawi się dopiero 1 stycznia.
Czyli w nowym roku na biurku ministra może pojawić się stos wniosków o limity, o które apelują związkowcy. Pracownicy będą na ministerstwo wywierali presję, aby odgórnie ograniczyć zatrudnianie cudzoziemców?
Takie sygnały mamy z całej Polski. Obcokrajowcy są obecnie zatrudniani w każdej branży i regionie naszego kraju. Jeszcze kilka lat temu korzystali z ich pomocy głównie rolnicy podczas zbiorów. Teraz to się zaczyna zmieniać. Rolnictwo nie jest już tutaj dominującą branżą, ale budownictwo, przemysł czy handel. Dlatego trzeba będzie się nad tymi kwestiami pochylić. Związkowcy na pewno będą domagać się ograniczeń, bo już teraz o tym głośno mówią.
Obawy związane z nowymi zasadami zatrudniania cudzoziemców mają nie tylko pracodawcy, lecz także urzędy pracy. Mogą nie podołać przepisom, zwłaszcza na początku ich obowiązywania. A to z kolei spowoduje kolejki do rejestracji oświadczeń albo wydania zezwoleń do prac sezonowych. Czy obawia się pan paraliżu urzędów pracy? To może odciąć firmy od pracowników, których tak bardzo potrzebują.
Nie mam takich obaw. Po pierwsze, urzędy pracy będą miały zapewnione środki na realizację tego zadania. Za złożenie wniosku o wydanie zezwolenia do pracy sezonowej czy rejestrację oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi trzeba będzie zapłacić 30 zł. Połowa tej kwoty trafi do starostów. To pozwoli im zapewnić dodatkowe etaty w powiatowych urzędach pracy. Po drugie, dla zminimalizowania trudności wynikających z wejścia w życie zmian przewidzieliśmy w całym 2018 r. okres przejściowy. Do końca grudnia 2018 r. jest możliwość korzystania z oświadczeń zarejestrowanych przez powiatowe urzędy pracy jeszcze w 2017 r. na starych zasadach. Będzie to dotyczyło także prac sezonowych. Obserwujemy już teraz, że część pracodawców rejestruje oświadczenia dotyczące pracy cudzoziemców w przyszłym roku. Po trzecie, już od dwóch miesięcy przeszkoleni przez nas trenerzy multiplikatorzy prowadzą w powiatowych urzędach pracy szkolenia na temat nowych zasad zatrudniania cudzoziemców. Zatem nie powinny stanowić one dla nich problemu. Urzędy powinny być przygotowane. Potrzebują wsparcia i zmian, ale w innych kwestiach, niekoniecznie związanych z zatrudnieniem cudzoziemców.
Jakich?
Zależy nam na tym, aby urzędnicy byli bardziej elastyczni. Chcemy zerwać z ich mechanicznym podejściem do spraw. Nie można analizować sytuacji na rynku pracy tylko pod kątem statystycznym. Często prowadzone przez nie zadania aktywizacyjne mijają się z celem. Urzędy pracy wymagają reformy. Ale w tej kadencji, z uwagi na protesty samorządowców, wycofaliśmy się już z tego, aby ich zadania przeszły z administracji samorządowej do rządowej. Natomiast pracujemy nad nową ustawą dotyczącą rynku pracy. W dużej mierze będzie się ona opierała na dotychczasowych przepisach. Nowa ustawa będzie bardziej odpowiadała na obecne potrzeby rynku pracy, m.in. mniejszego bezrobocia, będzie bardziej elastyczna. Chcemy, aby dyrektorzy urzędów pracy nie byli tak ograniczeni, jak są obecnie. Żeby mieli więcej możliwości szybszego reagowania. Dlatego likwidujemy limity wiekowe przy korzystaniu z instrumentów rynku pracy, odejdziemy też od profilowania. Nie chcemy takiej sytuacji, jak ma miejsce dzisiaj, że przychodzi osoba i chce skorzystać ze stażu czy wsparcia na podjęcie działalności. Urząd pieniądze ma, ale wsparcia przydzielić nie może, bo zainteresowany nie spełnia warunków formalnych, np. ukończył 30 lat. Z tym musimy skończyć. Dlatego konieczne są zmiany. Nie zamierzamy z nimi zwlekać.