Chodzi o regulacje zawarte w ustawie o jawności życia publicznego, firmowanej przez ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika. Wprowadzają one do polskiego porządku prawnego mechanizmy dotyczące ochrony sygnalistów, czyli ludzi informujących o nieprawidłowościach w firmie. Zdaniem organizacji pozarządowych i przedstawicieli biznesu przepisy nie są satysfakcjonujące.
Sygnalista powinien być chroniony, a nie jest / Dziennik Gazeta Prawna
Opracowanie przepisów w tym obszarze było od lat postulowane przez ekspertów zajmujących się ochroną antykorupcyjną, a także prawami pracowników. Problem w tym, że zaproponowane rozwiązania nikogo nie satysfakcjonują. We wspólnym stanowisku skrytykowało je 21 organizacji pozarządowych. Przepisy w tym obszarze nieprzychylnie oceniają również pracodawcy.
Iluzoryczna ochrona
Wątpliwości organizacji dotyczą w pierwszej kolejności kwestii związanych z nadaniem statusu sygnalisty. W myśl proponowanych przepisów kompetencje w tym zakresie będzie posiadał prokurator. Tym samym udzielenie ochrony uzależnione zostanie od jego arbitralnej decyzji. Projekt przewiduje też wprost, że informator straci swój status, jeśli nie uda się wszcząć postępowania przygotowawczego. Grzegorz Makowski z Fundacji im. Stefana Batorego zwraca jednocześnie uwagę, że od decyzji prokuratora nie będzie można się odwołać. Projektowane przepisy nie przewidują też ochrony sądowej informatorów.
Kolejnym problemem jest ograniczenie statusu sygnalisty wyłącznie do osób, które zgłaszają podejrzenie popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym i zdecydowały się wyjść z tą wiedzą poza miejsce pracy. – Projektowane przepisy nie zapewniają natomiast ochrony osobom informującym np. o zagrożeniach dla bezpieczeństwa pracy czy naruszeniach zasad współżycia społecznego, które dopiero mogą skutkować utratą majątku firmy, życia lub zdrowia pracowników, mobbingiem czy innym naruszeniem godności osobistej – podkreśla Makowski.
Pracownik w kontrze do pracodawcy
Organizacje pozarządowe podnoszą też, że zaproponowane rozwiązania nie motywują pracodawców ani związków zawodowych do wprowadzania procedur chroniących sygnalistów w miejscach pracy. Eksperci BCC mają nawet wątpliwości, czy w takiej sytuacji pracownicy będą w ogóle chcieli korzystać z rozwiązań wewnątrz firmy, skoro dopiero przekazanie informacji do organów państwowych może zaowocować uzyskaniem ochrony. Anna Wojciechowska-Nowak, ekspert w zakresie whistleblowingu z Linii Etyki zwraca natomiast uwagę, że gdy nieprawidłowości powiązane są ze współpracownikami lub kierownictwem średniego szczebla, to większość osób zaczyna właśnie od podejmowania działań w obrębie firmy. – Dlatego standardem powinna być ochrona sygnalisty już na tym etapie – wyjaśnia ekspert. W jej ocenie przepisy muszą sprzyjać budowaniu kultury organizacyjnej w zakładzie pracy. – Przykładowo w USA obowiązuje ustawa, która zobowiązuje wszystkie spółki notowane na giełdzie do wdrażania wewnętrznych systemów sygnalizowania. W Australii taki obowiązek spoczywa na podmiotach z sektora publicznego, z kolei na Słowacji dotyczy firm zatrudniających więcej niż 50 osób – dodaje. Podkreśla jednocześnie, że pominięcie tego wstępnego etapu wypacza ideę sygnalizowania.
W konsekwencji, w ocenie organizacji pozarządowych, zamiast określenia ogólnych standardów takich wewnętrznych systemów ochrony tworzy się mechanizm, który może zostać wykorzystany przez organy ścigania do inwigilowania pracodawców i wpływania na funkcjonowanie prywatnych firm. – Prokurator otrzymuje bowiem narzędzia do wywierania nacisku na pracowników, którym arbitralnie przyznaje lub odbiera status sygnalisty, oczekując, że będą dostarczać określonych informacji. Z drugiej strony śledczy, dążąc do wymuszenia przyznania się do winy przez pracodawcę, może przykładowo grozić mu karą za zmianę warunków pracy pracownika, któremu przyznał ochronę – wyjaśnia Makowski.
Obawy pracodawców
Wątpliwości odnośnie do nowych rozwiązań mają także pracodawcy. Najwięcej zastrzeżeń budzi propozycja wprowadzenia zakazu rozwiązania z sygnalistą umowy o pracę. Oznacza to, że takie osoby korzystałyby ze szczególnej ochrony zatrudnienia. – Będzie to kolejna grupa z takim uprawnieniem – mówi Wioletta Żukowska-Czaplicka, ekspert Pracodawców RP. Przypomina, że obecnie w Polsce z takiej ochrony korzysta ponad 40 różnych grup, a liczba pracowników nią objętych sięga miliona. To dla pracodawców oznacza z kolei utrudnienia w zarządzaniu kadrami i prowadzeniu polityki personalnej. Dlatego w jej ocenie, w pierwszej kolejności powinien zostać zweryfikowany obecny katalog grup pracowników chronionych.
Środowisko pracodawców obawia się również, że przyznanie sygnalistom szczególnej ochrony może prowadzić do nadużyć z ich strony. – Tak dzieje się czasami np. w przypadku społecznych inspektorów pracy. Bywa, że wykorzystują oni tę funkcję do uzyskania ochrony zatrudnienia – tłumaczy Żukowska-Czaplicka.
W jej ocenie już obecne przepisy prawa pracy dotyczące równego traktowania w zatrudnieniu, zakazu dyskryminacji oraz zjawiska mobbingu w pewien sposób zapewniają ochronę prawną wszystkim zatrudnionym, w tym także sygnalistom. Przypomina też, że w przypadku zastosowania działań odwetowych wobec pracownika, skutkujących bezpodstawnym zwolnieniem go z pracy, zawsze ma on możliwość dochodzenia swoich praw na drodze sądowej.
– Z tego względu należy się zastanowić, czy regulowanie statusu pracownika sygnalisty w nowym akcie prawnym wraz z szeregiem nowych uprawnień i odrębnych procedur jest dobrą drogą – ocenia ekspert.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach