Zgodnie z Konstytucją Rzeczpospolita Polska „zapewnia wolność tworzenia i działania związków zawodowych” oraz „wolność zrzeszania się w związkach zawodowych”. Ponadto „związki zawodowe oraz pracodawcy i ich organizacje mają prawo do rokowań, w szczególności w celu rozwiązywania sporów zbiorowych, oraz do zawierania układów zbiorowych pracy i innych porozumień”. Niestety są to w znacznej mierze martwe zapisy, co w 2015 r. przyznał Trybunał Konstytucyjny, zgadzając się z wnioskiem OPZZ, zgodnie z którym w Polsce nie ma pełnej swobody zrzeszania się i działania w związkach zawodowych.
W Polsce związkowcy stanowią jedyną liczącą się reprezentację pracowniczą. Bez nich pracodawca bez dyskusji narzuca swoją wolę pracownikom. Dlatego warto wypracować zbiór rozwiązań, które umocnią rolę związków zawodowych i sprawią, że dialog między nimi i pracodawcami stanie się bardziej owocny.
Branżowe układy zbiorowe
Polska jest państwem, w którym odsetek pracowników objętych układami zbiorowymi należy do najniższych w Unii Europejskiej. W wielu krajach ponad połowa pracowników ma ustalone warunki pracy na poziomie całych branż. Niektórzy zwracają uwagę, że w Szwecji nie ma ogólnokrajowej płacy minimalnej, ale zapominają dodać, że tam w każdej branży związki zawodowe zawierają porozumienia, dzięki którym poziom płac należy do najwyższych w Europie. Przykładowo, dzięki układowi zbiorowemu dla branży spożywczej można byłoby ustalić reguły dotyczące dni wolnych, czasu pracy czy poziomu wynagrodzeń. Tymczasem w Polsce dialog na takim poziomie praktycznie nie istnieje. Jedynie nauczyciele mają swoją kartę, ale od lat jest ona przedmiotem ataków ze strony kolejnych ekip rządzących.
Brak układów zbiorowych sprawia, że stosunki pracy są ustalane na poziomie poszczególnych zakładów pracy, gdzie pracodawca zawsze jest stroną uprzywilejowaną. Dlatego potrzeba regulacji prawnych, które sprawią, że układy zbiorowe staną się ustawowym obowiązkiem. Aby to się stało możliwe, pracownicy muszą mieć silną reprezentację, która będzie stanowić regulacje w imieniu wszystkich zakładów w danej branży.
Oznacza to konieczność konsolidacji tak środowisk pracowniczych, jak i kręgów biznesu. Związki zawodowe i przedstawiciele pracodawców powinny zawierać szczegółowe porozumienia odnośnie całych branż, a rząd mógłby jedynie pośredniczyć w negocjacjach i wyznaczać ramy porozumień poprzez obowiązujący wszystkie branże kodeks pracy.
Nowi inspektorzy PIP
W Polsce kompetencje związków zawodowych są bardzo ograniczone. Mają one niewielki wpływ na funkcjonowanie przedsiębiorstwa, a na dodatek często są ofiarami represji ze strony pracodawców. Zarazem pracodawcy skarżą się, że ponoszą wysokie koszty funkcjonowania etatów związkowych. Jednocześnie masowo są łamane prawa pracownicze, a Państwowa Inspekcja Pracy ma ograniczone możliwości działania i inspektorów pracy jest zdecydowanie za mało. Co roku PIP kontroluje około 70 tys. firm, czyli mniej niż 5 proc. wszystkich przedsiębiorstw. Ale nawet w przedsiębiorstwach kontrolowanych przez PIP skala łamania przepisów jest gigantyczna. Jednocześnie w dużych zakładach pracy zgodnie z ustawą związkowcom przysługują etaty. Ich istnienie daje reprezentacji pracowniczej większą siłę, niemniej jednak kompetencje związkowców, również tych etatowych, są bardzo ograniczone.
W tym kontekście należy rozważyć zmianę zakresu obowiązków i usytuowania pracowników zatrudnionych na etatach związkowych. Aby wzmocnić pozycję związków, a zarazem zmniejszyć skalę łamania praw pracowniczych, warto przyznać etatowym związkowcom wszystkie kompetencje inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy. W razie stwierdzenia naruszenia przepisów etatowy związkowiec byłby uprawniony do wydania nakazu usunięcia stwierdzonych uchybień, w tym zaległej wypłaty należnego wynagrodzenia za pracę i innych świadczeń przysługujących pracownikom, jak też ukarania nieuczciwego pracodawcy lub wystąpienia do sądu z wnioskiem o jego ukaranie. Dzięki temu radykalnie zwiększyłaby się skala kontroli firm, a PIP byłaby częściowo odciążona w swoich obowiązkach i mogłaby skierować kontrole na inne przedsiębiorstwa.
Otrzymując nową pozycję i kompetencje, etatowi związkowcy staliby się instancją kontrolną jako oddelegowana przez związki zawodowe część Państwowej Inspekcji Pracy. Jednocześnie związkowcy oddelegowani do pełnienia funkcji inspektorów pracy byliby opłacani nie przez pracodawców, tylko z budżetu państwa. W ten sposób pracodawcy byliby poddani znacznie większej kontroli niż obecnie, ale znacznie zmniejszyłyby się ich koszty ponoszone na funkcjonowanie organizacji związkowych. Etatowi związkowcy mieliby zaś znacznie większe możliwości działania, ale zarazem spoczywałaby na nich o wiele większa odpowiedzialność.
Możliwość odpisów
Związki zawodowe należą u nas do najliczniejszych organizacji pozarządowych – należy do nich ponad 1,5 mln osób. Mimo to mają one bardzo ograniczone możliwości pozyskiwania środków finansowych poza składkami członkowskimi.
Obecnie związki mają gorszą sytuację niż pracodawcy, których składki odprowadzane na rzecz swoich organizacji częściowo mogą być wpisywane w koszty uzyskania przychodu. Odliczenie składek związkowych od podstawy opodatkowania pozwoliłoby zrównać prawa członków organizacji związkowych z prawami pracodawców. Byłby to też bodziec dla pracowników, aby w większym stopniu wspierali organizacje związkowe. Większe składki pozwalałyby też związkom łatwiej pozyskiwać kolejnych członków. Dlatego składki związkowe powinny zostać odliczone od podstawy opodatkowania.
Ponadto w Polsce od wielu lat funkcjonuje możliwość przekazania 1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego, do których związki zawodowe nie są zaliczane. W 2016 r. organizacje pożytku publicznego otrzymały z tego tytułu ponad 600 mln zł. To olbrzymia kwota, która wielu przedsięwzięciom pozwala na funkcjonowanie i realizację statutowych celów. Niewątpliwie warto wprowadzić możliwość przekazania 1 proc. podatku w rocznym rozliczeniu podatkowym na związki zawodowe. To rozwiązanie byłoby korzystne dla organizacji związkowych, a przy okazji motywowałoby związkowców do pracy – dzięki ich wysiłkom i wsparciu dla pracowników więcej osób przekazywałoby część podatku na działalność związków.
Fundusz w ręce związkowców
Zgodnie z ustawą o zakładowym funduszu świadczeń socjalnych zasady i warunki korzystania z usług i świadczeń finansowanych z funduszu określa pracodawca w uzgodnieniu z organizacjami związkowymi, a gdy ich nie ma, z pracownikiem wybranym przez załogę do reprezentowania jej interesów. Ta formuła niekiedy rodzi konflikty. Warto więc przyjąć rozwiązanie, zgodnie z którym związki zawodowe będą podejmować decyzje o sposobie wydatkowania środków z ZFŚS. W ten sposób na organizacjach związkowych spoczywałaby większa odpowiedzialność, ale zarazem łatwiej byłoby im przyciągać nowych członków.
Ponadto świadczenia wydatkowane z funduszu w bardzo niskiej kwocie są zwolnione od podatku. Limit pomocy zwolnionej od podatku dla jednego pracownika wynosi zaledwie 380 zł w skali roku – przykładowo dopłaty do wczasów pod gruszą są zwolnione z podatku dochodowego właśnie w tej kwocie. Poza tym limitem jest jeszcze możliwość udzielenia zapomogi wypłacanej z funduszy organizacji związkowej do wysokości nieprzekraczającej w roku kwoty 638 zł. Tu przyczyną pomocy może być np. trudna sytuacja materialna rodziny albo zmniejszenie wynagrodzenia z powodu kłopotów finansowych pracodawcy. Wreszcie istnieje możliwość przekazania zapomogi w przypadku indywidualnych zdarzeń losowych, klęsk żywiołowych, długotrwałej choroby lub śmierci – do wysokości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 2280 zł. Jeśli uprawniony otrzymuje z każdego z tych źródeł maksymalną pomoc, to w roku wolne od podatku jest 3298 zł. To kwota niska i utrudniająca wsparcie dla pracowników. Dlatego łączna suma zwolnionych od podatku limitowanych świadczeń pieniężnych i rzeczowych powinna wynosić co najmniej 6 tys. zł rocznie na pracownika.
Inną zmianą dotyczącą ZFŚS powinno być zwiększenie liczby firm, w których istnieje obowiązek jego funkcjonowania. Obecnie założyć fundusz muszą pracodawcy, którzy zatrudniają co najmniej 50 pracowników. Nie ma zaś limitów dla firm ze sfery budżetowej – przedsiębiorstwa z budżetówki muszą utworzyć ZFŚS bez względu na liczbę zatrudnianych pracowników. W małych firmach prywatnych nie ma tego obowiązku. Warto byłoby dążyć do zniwelowania tej różnicy i wprowadzić obowiązek tworzenia ZFŚS na wniosek związków zawodowych dla wszystkich firm zatrudniających od 10 pracowników.
Większa rola do odegrania
Wdrożenie powyższych rozwiązań wyszłoby naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Pomimo krytycznej prasy związki zawodowe są dość przychylnie oceniane przez Polaków. Zgodnie z niedawnym badaniem CBOS przeważają korzystne opinie na temat roli związków zawodowych. 30 proc. respondentów uważa, że działalność związków zawodowych jest korzystna dla kraju, 25 proc. wyraża opinię przeciwną, a 45 proc. nie ma wyrobionego zdania.
Magazyn DGP 11.08 / Inne
Okazuje się natomiast, że mimo relatywnie wysokiego poparcia dla działalności związkowej Polacy nie wierzą w skuteczność działań związków zawodowych. 14 proc. respondentów uważa, że związki zawodowe są efektywne i załoga wiele im zawdzięcza, 43 proc. badanych deklaruje, że związki starają się, ale niewiele im wychodzi, a 34 proc. twierdzi, że nie widać efektów ich działalności.
Jednocześnie duża część społeczeństwa chciałaby, aby związki zawodowe miały większy niż obecnie wpływ na decyzje władz. Aż 38 proc. Polaków uważa, że związki zawodowe mają zbyt mały wpływ na decyzje polskich władz. Tylko 10 proc. uważa, że jest on zbyt duży, a 14 proc., że jest taki, jaki powinien być. Powyższe propozycje, których celem jest wzmocnienie roli związków zawodowych, wychodzą więc naprzeciw oczekiwaniom znacznej części społeczeństwa.