Dynamicznie rośnie liczba osób wykonujących obowiązki służbowe z domu. Z najnowszych danych Eurostatu wynika, że w 2015 r. odsetek telepracujących Polaków osiągnął poziom 5,6 proc. Co prawda daje nam to miejsce powyżej średniej unijnej (wynosi ona 4,7 proc.), ale od rekordzistów nadal dzieli nas spory dystans. W Holandii z domu pracuje 13,6 proc. zatrudnionych, a w Finlandii – 12 proc.
– Nie każda praca w domu jest telepracą. Ale wskaźniki Eurostatu odnoszą się praktycznie do niej, ponieważ prostej pracy chałupniczej, polegającej na składaniu długopisów czy parasolek, jest już bardzo mało – ocenia prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. I wylicza zawody najczęściej wykonujące obowiązki z domu: to architekci, prawnicy, księgowi, prawnicy, tłumacze, graficy komputerowi, programiści, telemarketerzy, projektanci, doradcy podatkowi oraz dziennikarze.
Wysyłając pracowników na telepracę, firma może zmniejszyć koszty: spadają rachunki za przestrzeń biurową, wodę, prąd, ogrzewanie. Przedsiębiorca zyskuje też na tym, że ma możliwość zatrudniania pracowników z rejonów, w których wynagrodzenia są niższe. Natomiast pracownik może łatwiej godzić obowiązki domowe z zawodowymi, oszczędza czas i pieniądze (bo nie musi dojeżdżać do pracy).
Wśród wad przedsiębiorcy wymieniają brak bezpośredniego i ścisłego nadzoru nad zatrudnionymi oraz utrudnienia w zarządzaniu. Z drugiej strony pracownicy wskazują na poczucie izolacji oraz zacieranie się granicy między obowiązkami służbowymi i prywatnymi.