Ustalanie przyszłych losów placówek nie zawsze idzie bezproblemowo. Kuratoria zgłaszają zastrzeżenia do ustaleń samorządów, a część spraw kończy się w sądach.
Ministerstwo Edukacji Narodowej chwali się, że współpraca z samorządami w kwestii wprowadzenia reformy przywracającej ośmioletnie podstawówki przebiega bez kłopotu. Jednak analiza danych z kuratoriów pokazuje, że nie jest tak różowo. W ponad 38 proc. decyzji były zastrzeżenia do planów organizacji szkół przedstawionych przez organy prowadzące. W blisko tysiącu przypadków kuratoria kazały wprowadzić samorządom zmiany w planowanej sieci: od drobnych poprawek formalnych po zupełnie inną koncepcję działania szkół od września 2017 r.
Najwięcej sporów pojawiło się w województwie śląskim. Tutaj trzy samorządy skierowały sprawy do sądu administracyjnego. Ale tarcia zdarzają się w całej Polsce, gdy samorządy nie zgadzają się z tym, co sugeruje im instytucja nadzorująca. – Są zmuszane przygotowywać reformę pod dyktando kuratoriów często bez uwzględnienia lokalnych uwarunkowań. Zdarza się, że burmistrz coś ustali z rodzicami, wybiera najlepsza opcję, ale potem nie może jej zrealizować – podsumowuje Krystyna Szumilas, była minister edukacji.
Sześć kontra osiem
Problem polega na tym, że nie ma możliwości odwołania się od decyzji kuratorium. – Ustawa na to nie pozwala. Można wyłącznie wnieść skargę do WSA – mówi Tadeusz Niedzielski, dyrektor wydziału edukacji w Świdnicy (woj. dolnośląskie). Świdnica prawdopodobnie w piątek zdecyduje się na taki krok, jeżeli otrzyma pozytywną opinię rady miasta. Spór dotyczy liczby szkół podstawowych. Urząd miejski chciał włączyć gimnazjum do podstawówki; kuratorium na to się nie zgadza i chce, żeby powstała nowa, osobna placówka. Wtedy w mieście byłoby ich osiem zamiast sześciu.
Zmiany wymuszone reformą / Dziennik Gazeta Prawna
– Dla nas to absurdalne rozwiązanie. Żeby było więcej szkół, trzeba więcej dzieci, a gdy popatrzy się na trendy demograficzne, nie ma na to szans – mówi Tadeusz Niedzielski. – Mając jedną szkołę w dwóch budynkach, można nią zarządzać w dowolny sposób w zależności od potrzeb. Początkowo starsze klasy mogłyby być w budynku gimnazjum, razem z II i III klasą gimnazjum, później być może umieści się tam klasy IV–VI – tłumaczy.
I dodaje, że jeżeli za jakiś czas zmniejszy się liczba uczniów, nie trzeba będzie likwidować szkoły. Kolejnym problemem jest to, że dwie placówki to dodatkowy wydatek na utrzymanie dyrekcji i całej administracji.
Kuratorium przekonuje, że dwie osobne szkoły „pozwolą na poprawę warunków realizacji obowiązku nauki przez uczniów szkół podstawowych tego rejonu miasta oraz przyczynią się do zniwelowania zmianowości”.
Podobnie jest w Sosnowcu – miasto chciało włączyć gimnazjum do podstawówki. Jak tłumaczyli włodarze, budynki leżą niedaleko od siebie. Kuratorium chce, żeby to były dwie oddzielne szkoły. Sprawa jest już w WSA.
Również Łódź sprzeciwia się opinii kuratorium. Jednym z punktów spornych jest pomysł miasta na przekształcenie gimnazjum w nowe liceum językowe. Kuratorium uważa jednak, że powinna tam powstać podstawówka. Władze Łodzi nie chcą się na to zgodzić, gdyż od wielu miesięcy prowadziły szeroko zakrojone konsultacje z rodzicami i to, co zaproponowano, było wypracowanym kompromisem. Sprawa najprawdopodobniej zostanie skierowana do sądu.
Z kolei w Żarkach (woj. śląskie) samorząd chciałby przekształcić gimnazjum w przedszkole i żłobek. Jak mówią pracownicy urzędu, taka jest obecna potrzeba mieszkańców. Siódma i ósma klasa ich zdaniem spokojnie zmieszczą się w działającej podstawówce, tym bardziej że już wcześniej – przed wprowadzaniem gimnazjów – była to szkoła ośmioklasową.
Barbara Wiejacha, specjalista Kuratorium Oświaty w Katowicach odpowiada, że funkcjonowanie tylko jednej podstawówki znacznie pogorszy sytuację dzieci. I wymienia przykłady: szkoła już teraz chce czytelnię oraz gabinet logopedyczny przekształcić w sale lekcyjne, część zajęć sportowych będzie się odbywać na korytarzach, a szkole grozi wprowadzanie dwuzmianowości. Kuratorium podkreśla także, że szkoda bazy gimnazjum na przedszkole. Jest tam m.in. 12 pracowni przedmiotowych ze sprzętem multimedialnym, sale z komputerami z dostępem do internetu oraz duże boisko i hale sportowe. Sprawa jest w sądzie, nie ma jeszcze orzeczenia.
Można się dogadać
Jednak nie zawsze uwagi kuratoriów kończą się w ten sposób. W Sandomierzu samorząd chwali współpracę ze świętokrzyskim nadzorem pedagogicznym. – Planowaliśmy dokończenie wygaszania Gimnazjum nr 1, jednak kuratorium zasugerowało nam włączenie budynku do szkoły podstawowej i wykorzystanie go na cele dydaktyczne – opowiada Sebastian Rutyna z Centrum Usług Wspólnych w Sandomierzu.
Argumenty były przekonujące. W opinii przesłanej do samorządu wyliczano, że budynek jest w dobrym stanie technicznym i dysponuje specjalistycznymi pracowniami. Ma najnowocześniejsze w mieście laboratorium chemiczne, sześć pracowni językowych, pracownię biologiczną, laptopy, tablice multimedialne, rzutniki, bogatą bibliotekę. Jest także przystosowany do zajęć sportowych, funkcjonuje tu siłownia, są boiska, bieżnie. Atutem jest także bliskość basenu.
„Warto też wziąć pod uwagę wnioski rodziców, którzy chcą, by ich dzieci uczyły się na jedną zmianę i w dobrych warunkach” – argumentowało kuratorium. To przekonało sandomierskich urzędników, którzy włączą szkołę do podstawówki.
Kwestia wdrażania ustawy będzie omawiana dziś na posiedzeniu sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży. Zgodnie z ustawą do 31 marca 2017 r. organy stanowiące jednostek samorządu terytorialnego prowadzących szkoły powinny podjąć uchwały w sprawie dostosowania sieci szkół do nowego ustroju szkolnego.