Więcej luzu dla nauczycieli i mniej lektur – to główne zmiany, jakich Ministerstwo Edukacji Narodowej dokonało w podstawie programowej. Rozporządzenie w tej sprawie skierowano do konsultacji publicznych.
Do 30 stycznia można zgłaszać uwagi do podstaw programowych – jednego z najważniejszych dokumentów z punktu widzenia organizacji szkoły. Dokument normuje, co i w jaki sposób nauczyciele muszą przekazać na lekcjach młodzieży. Przyjmuje się je jako rozporządzenie ministra edukacji narodowej. Ono właśnie trafiło do konsultacji.
Wkrótce okaże się, czy nowe podstawy programowe nie zostały przygotowane na wyrost. Prezydent Andrzej Duda nie podpisał jeszcze szeroko krytykowanej ustawy wprowadzającej reformę. Przypomnijmy: na jego podpis czeka regulacja likwidująca gimnazja, wydłużająca szkołę podstawową do ośmiu lat, a kształcenie w szkole średniej – o rok. Ustawa wprowadza też szkoły branżowe w miejsce zawodowych. W poniedziałek portal wPolityce.pl napisał, że prezydent waha się, czy ustawy nie zawetować. Na podpis ma 21 dni od jej uchwalenia. Czas mija wraz z końcem tygodnia.
To nie pierwsze podejście MEN do podstaw programowych. Z końcem listopada resort pokazał szkice tych dokumentów, w których znalazły się nawet błędy ortograficzne. Wpłynęło do nich ok. 800 opinii, które w minimalnym stopniu zostały uwzględnione.
– W podstawie przedszkolnej bardzo niewiele. To nadal niemal kopia dokumentu, który dwa lata temu zaprezentowała Dorota Dziamska z fundacji państwa Elbanowskich – ocenia Iga Kazimierczyk z Wydziału Pedagogicznego UW. Dziecko po skończeniu edukacji przedszkolnej powinno według podstawy rozpoznawać litery i cyfry, a także odczytywać krótkie wyrazy z drukowanych liter i szacować liczebność zbiorów. Obowiązek przedszkolny nadal dotyczyć ma dopiero sześcio-, a nie – jak wcześniej – pięciolatki. Do szkoły z automatu mają natomiast trafiać siedmiolatki.
Największe zmiany zaszły w edukacji polonistycznej. Nauczyciele w rozmowach z DGP zwracali uwagę, że pierwotny projekt był bardzo sztywny. W odróżnieniu od obowiązującej obecnie podstawy przypisywano treści nauczania i lektury do poszczególnych lat nauki. W nowej propozycji MEN zerwano z takim podziałem – rozporządzenie dzieli nauczanie przedmiotowe na etapy obejmujące klasy IV–VI i VII–VIII. Treści nauczania wyznaczono w podziale na te etapy. W ich obrębie nauczyciel będzie mógł układać swój program.
Co to za ramy? Na obowiązkowej liście lektur dla klas IV–VI pozostało 21 pozycji, w tym powieści z kanonu, jak „W pustyni i w puszczy” Henryka Sienkiewicza oraz współczesna literatura dla młodzieży, jak „Felix, Net i Nika” Rafała Kosika. W klasach VII–VIII lektur obowiązkowych jest 12, w tym „Zemsta” Aleksandra Fredry i „Syzyfowe prace” Stefana Żeromskiego. Na obu etapach trzeba z uczniami przeczytać „Pana Tadeusza” – za pierwszym razem we fragmentach, za drugim – w całości. To istotna zmiana. Według pierwotnego pomysłu do epopei trzeba by było wracać w każdej klasie.
W podstawie programowej dla historii przetrwał pomysł, by jako osobną wydzielić klasę IV. W założeniu ma to być dla uczniów rok wprowadzający, który pozwoli na zainteresowanie ich historią. Czwartoklasiści mają ją poznawać za pośrednictwem postaci historycznych. Wśród zaproponowanych są między innymi: Mikołaj Kopernik, Mieszko I i Maria Skłodowska-Curie. Względem listy z pierwotnej propozycji doszły takie postacie jak: Danuta Siedzikówna, ps. „Inka”, Zawisza Czarny, Jan Zamoyski. Jedynym zagadnieniem, przy którym pojawia się tylko bohater zbiorowy, bez wskazania konkretnej postaci, na podstawie której dzieci mogłyby się wzorować, została Solidarność.
Pozostałe treści – podobnie jak przy języku polskim – nauczyciel będzie mógł luźno rozkładać między klasy. Dowolność będzie większa – łącznie potraktowano oddziały V–VII. Podobnie jak w pierwowzorze dokumentu, ostatnim obowiązkowym do omówienia wydarzeniem zostało wejście Polski do Unii Europejskiej.
Jako osobną klasę IV potraktowano także w dziedzinie przedmiotów przyrodniczych. Na początku nauki uczeń będzie zdobywał wiedzę na przedmiocie przyroda. Dopiero od V klasy dojdzie do tego geografia i biologia, od VI fizyka, a od VII chemia.
W przedmiotach przyrodniczych względem poprzedniego dokumentu zmieniło się niewiele. Choć biolodzy wskazywali, że taka klasyfikacja jest przestarzała, nadal dziecko będzie uczyło się o pięciu królestwach organizmów żywych. Także teoria ewolucji pozostaje tylko jednym z tematów.
– W starym programie ewolucja znajdowała się w wymaganiach ogólnych, była spoiwem całego nauczania przyrody. W nowym jest tylko jednym z wielu zagadnień. Nie będzie problemu z tym, żeby nauczyciel ją ominął, jeśli nie wystarczy mu czasu – niepokoił się w rozmowie z DGP prof. Krzysztof Spalik z Wydziału Biologii UW. W obronie teorii ewolucji do MEN pisali już naukowcy z Polskiej Akademii Nauk.