Sądy maja problem z biegłymi - przyznają sędziowie Stowarzyszenia Iustitia i bronią gdańskiego sądu, który czekając na opinie biegłego seksuologa nie zapobiegł wyjściu z więzienia seryjnego gwałciciela.

Ministerstwo Sprawiedliwości zażądało wyjaśnień ale sędziowie mówią wprost, że dopóki sprawa z biegłymi nie zostanie uregulowana sądy będą zakorkowane.

Rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustita sędzia Barbara Zawisza tłumaczy , że problem jest palący bo niemal przy każdej sprawie pojawia się problem z biegłym. "W Warszawie mamy jednego biegłego z fonografii podobnie jednego od fałszerstw pieniędzy. Ostatnio miałam przypadek że potrzebowałam biegłego z zakresu ortopedii. Przez pół roku w Warszawie nie mogłam znaleźć. Zaczęliśmy szukać w Krakowie" - mówi w rozmowie z IAR sędzia Zawisza. Ponadto podkreśla, że to efekt niskich stawek, które biegli otrzymują za sporządzenie opinii. Stawki wynoszą za godzinę pracy poniżej 50 złotych. "Jak na biegłego rzadkiej specjalności, np. finansowej, to niewiele" - zastrzega sędzia Zawisza.

Pierwsze pomysły zrewolucjonizowania systemu biegłych i ujednolicenia kilkunastu ustaw i rozporządzeń pojawiły się jeszcze za kadencji ministra Zbigniewa Ziobry. Osiem lat temu. Dziś toczą się prace nad kolejną wersją projektu założeń do ustawy. Resort chce na początek stworzyć centralny rejestr biegłych. Jednolity dla całego kraju.

Kluczową rolę w zapewnieniu biegłych o najwyższym poziomie wiedzy ma być także nadzór nad biegłymi, prezesów sądów okręgowych. Sędziowie mówią jednak, że dopóki stawki za prace się nie zmienią problem nie zostanie rozwiązany.