Zatrudnienie asystenta i doradcy na czas kadencji jest fikcją. Większość z nich dzięki poparciu szefa zostaje pracownikami na czas nieokreślony.
Zasady działania gabinetów politycznych w samorządach / Dziennik Gazeta Prawna
Samorządowcy chętnie korzystają z pomocy doradców i asystentów, którzy tworzą gabinety polityczne. W zależności od wielkości gminy może ich być od trzech do siedmiu. Zgodnie z przepisami mogą oni pracować przez całą kadencję. Z zastrzeżeniem, że w każdej chwili wójt, prezydent miasta albo marszałek województwa może im podziękować za pracę za dwutygodniowym wypowiedzeniem. Okazuje się jednak, że część z nich zostaje w samorządzie na stałe. Z poparciem szefa nie mają problemu z wygraniem konkursu.

Opłacalne doradztwo

Doradcy są zatrudniani częściej od asystentów, bo co do zasady więcej się im płaci. Potwierdza to sonda DGP. Średnie wynagrodzenie pracowników samorządowych za 2013 r. wynosi 4 tys. zł. Osoby zatrudnione w gabinetach politycznych zarabiają nawet dwukrotnie więcej. Na przykład średnia płaca doradcy w Urzędzie Miasta Gdańsk wynosi 6,4 tys. zł, a w Wałbrzychu ponad 6,7 tys. zł. Z kolei w Urzędzie Miasta w Bydgoszczy średnia płaca asystenta wynosi 5,6 tys. zł, a doradcy blisko 7,8 tys. zł. W Urzędzie Miejskim w Kaliszu doradca zarabia średnio około 5,8 tys. zł. W urzędzie miasta w Tychach doradca i asystent otrzymują podobne wynagrodzenie. Ich średnia płaca wynosi 6,1 tys. zł. Na przyzwoite pensje mogą także liczyć osoby pracujące dla marszałków. Na przykład u małopolskiego średnia płaca doradcy wynosi ponad 7 tys. zł.

Awans na urzędnika

Dobre pensje jednak często nie wystarczą doradcom i asystentom, bo wciąż pracują z obawą, że mogą zostać zwolnieni za dwutygodniowym wypowiedzeniem. A co gorsze, jeśli ich szef nie zostanie wybrany na kolejną kadencje automatycznie tracą zatrudnienie. Dlatego część z nich wcześniej czy później trafia na stanowiska urzędnicze z umową na czas nieokreślony i z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Jednak awans bez przeprowadzenia konkursu był możliwy do 1 września 2013 r. Od tego czasu obowiązuje ustawa z 10 maja 2013 r. o zmianie ustawy o pracownikach samorządowych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 645), która znacznie utrudniła przechodzenie tym pracownikom do korpusu urzędniczego. Obecnie co do zasady przejście na stanowisko urzędnicze jest możliwe po przeprowadzeniu konkursu.
– Przeprowadzenie konkursu dla asystentów i doradców, którzy są często starymi znajomymi wójta lub burmistrza, jest czystą formalnością i sprowadza się do tego samego, co w pierwotnej wersji ustawy o pracownikach samorządowych, czyli do awansu wewnętrznego – komentuje dr Stefan Płażek, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jego zdaniem nie jest też tajemnicą, że asystenci i doradcy trafiają na stanowiska urzędnicze zwłaszcza na końcu kadencji. Potwierdza to nasza sonda.
– W tej kadencji w drodze konkursu lub awansu wewnętrznego zatrudnionych zostało pięciu pracowników z gabinetu – informuje Monika Konopka z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego.
Na pełnoetatowych urzędników awansowali też asystenci zatrudnieni w urzędach gmin i miast w Szczytnie, Bydgoszczy, Tychach czy też Zielonej Górze. Okazuje się, że przez Urząd Marszałkowski Województwa Podkarpackiego, który zgodnie z przepisami może mieć maksymalnie 7–osobowy gabinet, od początku kadencji przewinęło się 21 asystentów i doradców. Obecnie urząd zatrudnia sześciu z nich.
Podobnie jest w innych urzędach. – Dwie osoby spośród pracowników zajmujących stanowisko asystenta lub doradcy w czasie trwania bieżącej kadencji wzięły udział w ogłoszonych naborach na wolne stanowiska urzędnicze i po pomyślnie zakończonym procesie rekrutacji podjęły pracę na merytorycznych stanowiskach – wylicza Monika Babij z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego.
Tłumaczy, że pozostałe osoby rozwiązały stosunek pracy, a w ich miejsce zostały zatrudnione nowe. Obecnie urząd ten ma pięciu asystentów i dwóch doradców.
– Cztery osoby zatrudnione na stanowisku doradcy lub asystenta znalazły pracę w urzędzie na innych stanowiskach, w tym dwie w drodze naboru – potwierdza Beata Krzyżanowska, rzecznik prasowy prezydenta Lublina.

Zakres (nie)obowiązków

Ustawa o pracownikach samorządowych nie precyzuje, czym powinien zajmować się asystent lub doradca. Sonda DGP potwierdza, że osoby te wykonują przeróżne zajęcia, które często powielają się z zakresem obowiązków innych pracowników.
Asystenci najczęściej wyręczają sekretarki – zajmują się kalendarzem kierownika jednostki, pośredniczą w umawianiu spotkań z mieszkańcami, a także pracownikami urzędu. Co ciekawe, rola asystenta prezydenta Olsztyna sprowadza się do uczestnictwa w procesie prognozowania życia kulturalnego oraz prowadzenia biura obsługującego Społeczną Radę Kultury. Z kolei starosta chrzanowski, choć zatrudnia prawników, to dodatkowo przyjął doradcę, który również zajmuje się zagadnieniami prawnymi.
– Te stanowiska są dla kolegów. Urzędy bez problemu mogłyby się bez nich obejść. Lepiej byłoby, gdyby te pieniądze trafiły na podwyżki lub utworzenie stanowisk merytorycznych – komentuje dr Stefan Płażek.
Dodaje, że np. burmistrz jest organem wykonawczym, a nie politykiem, więc nie powinien posiłkować się gabinetem politycznym. – Asystentów i doradców trzeba wykreślić z ustawy – apeluje.