Serwisom oferującym w internecie usługi trudniej będzie wprowadzać w błąd swoich klientów. Specjalny przycisk na stronie WWW ma ostrzegać o odpłatności proponowanej umowy.
Choć okryty złą sławą Pobieraczek z początkiem roku zawiesił możliwość rejestracji nowych kont, to serwisów działających na podobnych zasadach przybywa. W sieci głośno jest teraz o takich, które jakoby pomagają w znalezieniu pracy. Ludzie myślą, że to darmowe usługi, i dlatego się tam rejestrują. W rozbudowanych regulaminach kryją się jednak wzmianki o odpłatności i po jakimś czasie użytkownicy dostają wezwanie do zapłaty. Teoretycznie wszystko jest w porządku – każdy powinien czytać, na co się godzi. W rzeczywistości to żerowanie na naiwności.

Musi być ostrzeżenie

Teraz ma się to zmienić. Rządowy projekt nowej ustawy o prawach konsumenta ma wprowadzić dodatkowe obowiązki na usługodawców internetowych. Jeśli umowa zawierana w sieci będzie się wiązała z odpłatnością, to przed jej zawarciem konsument w sposób jasny i widoczny ma zostać o tym poinformowany.
– Przepisy wymuszające jednoznaczne prezentowanie oferty pomogą zwalczać nadużycia. Nie przeceniałbym jednak ich znaczenia. Z obowiązujących uregulowań już teraz wynikają podobne zasady – ocenia Michał Janowski, radca prawny z sopockiej Kancelarii Radców Prawnych „Kwantum”, reprezentujący grupę przedsiębiorców, którzy padli ofiarą serwisów działających na podobnych do Pobieraczka zasadach. – Problemem nie jest brak regulacji ani to, że konsumenci przegrywają w sądach (bo raczej wygrywają), ale niska świadomość prawna. Firmy polujące na naiwnych stosunkowo rzadko pozywają klientów. Bazują na tym, że nękani wezwaniami do zapłaty, straszeni wpisem do rejestru długów wolą zapłacić, niż ryzykować spotkanie w sądzie – dodaje.
Część serwisów oferuje darmową usługę przez pewien czas, a później przekształca się ona w usługę odpłatną. – Proponowane rozwiązanie nie chroni przed praktyką zamieszczania dwóch informacji, z których ta bardziej widoczna wprowadzała w błąd co do rzekomej bezpłatności usług – zauważa Katarzyna Kucharczyk, radca prawny z kancelarii CMS Cameron McKenna.
Pozycję konsumenta może wzmocnić inny przepis, zgodnie z którym już w chwili składania zamówienia będzie on musiał potwierdzać, że wie o jego odpłatnym charakterze. Inaczej umowa nie zostanie zawarta. W razie sporu to usługodawca będzie musiał wykazać, że konsument miał świadomość obowiązku zapłaty.
Jeśli do składania zamówienia są używane przycisk lub podobna funkcja, to będzie się na niej musiał znaleźć napis „zamówienie z obowiązkiem zapłaty” lub równoważny.
– Może to zmniejszyć liczbę przypadków, gdy konsument nie jest świadomy, że zawarcie umowy wiąże się z obowiązkiem zapłaty. Jednak rozwiązanie to nie eliminuje problemu całkowicie, ponieważ nadal kluczowe pozostaje sformułowanie postanowień umowy w taki sposób, aby każdy konsument wiedział nie tylko, że musi zapłacić, ale przede wszystkim ile, kiedy i za co – ocenia Katarzyna Kucharczyk.

Problem z dowodem

Prawnicy zwracają też uwagę na problemy dowodowe. Wygląd strony można w każdej chwili zmienić. – Internet to dynamicznie zmieniające się środowisko. Prowadzenie przed sądem sporu o to, czy przycisk na stronie był łatwo czytelny, nie będzie proste. Także z punktu widzenia uczciwych sprzedawców – mówi Michał Janowski.
Właścicielom serwisów naciągających klientów nie pomoże też ucieczka za granicę.
– Zgodnie z regulacjami rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 593/2008 w sprawie prawa właściwego dla zobowiązań umownych oraz polskiej ustawy – Prawo prywatne międzynarodowe do umów z konsumentami zastosowanie ma prawo państwa, w którym konsument ma miejsce zwykłego pobytu, pod warunkiem że przedsiębiorca w jakikolwiek sposób kieruje działalność do tego państwa, a umowa wchodzi w zakres tej działalności – tłumaczy Katarzyna Kucharczyk.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji