Co czwarte biuro podróży działa na niekorzyść klientów i w regulaminach umieszcza niedozwolone zapisy. Związanych z rynkiem turystycznym jest już tysiąc, a co miesiąc lista wydłuża się o kilkanaście kolejnych.
Rynek turystyki wyjazdowej / DGP
Oto niektóre zapisy pojawiające się w umowach biur podróży, które Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał za łamiące zbiorowe interesy klientów:
Par. 1 Sąd właściwy dla rozpatrywania sporów z biurem podróży to sąd właściwy ze względu na położenie siedziby biura.
Par. 2 Uczestnikowi nie przysługuje zwrot równowartości świadczeń, których nie wykorzystał z przyczyn leżących po jego stronie (m. in. spóźnienie się na miejsce rozpoczęcia imprezy, przerwanie podróży, braku ważnych dokumentów upoważniających do przekroczenia granicy RP).
Par. 3 Organizator nie ponosi odpowiedzialności za bagaż uczestników imprezy w przypadku jego zamiany, zapomnienia, zagubienia lub kradzieży.
Łącznie takich zakazanych klauzul UOKiK do tej pory wskazał i wpisał do specjalnego rejestru blisko trzy tysiące. Tych z zakresu turystyki jest dokładnie 936. A raczej było jeszcze wczoraj, bo dziś lista może być już dłuższa. Średnio co drugi dzień dopisywany jest do niej nowy punkt. – Tylko w ubiegłym roku w rejestrze pojawiło się 206 nowych klauzul dotyczących biur podróży – przyznaje Artur Kosim z biura prasowego UOKiK.
Dla dużych graczy na rynku turystycznym raczej nie stanowi to problemu. – Renomowane biura dają sobie radę z uaktualnianiem umów i pilnowaniem, aby nie pojawiły się w nich takie zakazane zapisy. Nie tylko znajdują się one pod stałą obserwacją UOKiK i federacji konsumentów, ale ponadto stać je na zatrudnienie sztabu prawników, którzy czuwają na bieżąco nad wrażliwymi dokumentami – mówi Rafał Bugajski z serwisu KlauzuleNiedozwolone.pl.
Co nie znaczy, że przez morze klauzul przechodzą suchą stopą. W 2009 roku UOKiK nałożył aż 4,2 mln zł kary na Triadę za to, że ta stosowała nieuczciwe praktyki. Z kolei nie dalej jak w ubiegłym roku ukarał za podobne nadużycia Itakę – mandat wyniósł w tym wypadku 2,7 mln zł.

Kara za nielegalne zapisy może sięgnąć kilku milionów złotych

Jednak w znacznie gorszej sytuacji są małe biura, a tym samym – ich klienci. – Niewielcy touroperatorzy czy pośrednicy zazwyczaj znajdują w internecie gotowe wzorce umów i są przekonani, że to już im wystarczy – zwraca uwagę Bugajski.
Tymczasem takie gotowce często okazują się strzałem do własnej bramki. Nieaktualne i pełne antykonsumenckich zapisów mogą ściągnąć na biuro podróży kłopoty. W 2009 roku Oasis Tours ukarano grzywną w wysokości 389 tys. zł, a Rainbow Tours – 210 tys. zł. – W przypadku niewielkiego biura nawet kilkanaście tysięcy złotych kary może być obciążeniem, przez które stanie na krawędzi bankructwa – mówi Bugajski.



Jednak nawet groźba wysokich grzywien nie jest w stanie zmusić touroperatorów do usuwania z umów i regulaminów niezgodnych z prawem zapisów.
Serwis KlauzuleNiedozwolone.pl prześledził dokumenty, jakie do podpisu klientom podsuwa ok. 300 biur podróży.
W 27 proc. z nich wykryto nielegalne paragrafy i punkty. Eksperci nie mają wątpliwości, że w części przypadków przedsiębiorcy wiedzą, co robią, i chcą po prostu oszukać klientów. Ale równie często działają nieświadomie. „Bo UOKiK interweniuje za szybko” – tłumaczą. Tylko od początku tego roku na mocy orzeczeń Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w spisie klauzul pojawiło się kilkadziesiąt nowych pozycji dotyczących wyłącznie usług turystycznych.
– Prowadzenie działalności w tej branży jest obarczone coraz większym ryzykiem. Naturalne jest więc, że touroperatorzy starają się coraz lepiej zabezpieczyć swoje interesy. Bywa, że umowy zmieniane są nawet kilka razy w roku – tłumaczy Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Dodaje, że w sytuacji gdy firma ma problem z umową, powinna wcześniej skonsultować się z UOKiK, aby nie wprowadzić zapisu działającego na szkodę konsumentów. – To jednak wymaga czasu, którego często nie ma – zaznacza Andryszak. Lepiej jednak znaleźć wolną chwilę, niż dopiero w trakcie kontroli dowiedzieć się, że zapis jest niedozwolony.
Aleksander Barczewski, radca prawny w Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy, oddział w Toruniu
Może się zdarzyć, że umowa zawiera paragraf, który jest niezgodny z prawem, czyli tzw. klauzulę niedozwoloną. Jeżeli konsument ma podejrzenie, że umowa oferowana przez przedsiębiorcę zawiera niedozwolone postanowienie, powinien zwrócić na to uwagę przedsiębiorcy.
W przypadku gdy nie wyraża on zgody na zmianę kontraktu, a konsument mimo to zawrze umowę, to może później kwestionować ich ważność w ewentualnym procesie przed sądem cywilnym, np. o zapłatę kary umownej. Konsument może również zawiadomić o takim przypadku UOKiK, który ma dwa wyjścia.
Jeśli zapis już figuruje w rejestrze niedozwolonych postanowień, prezes UOKiK może wszcząć postępowanie w sprawie praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów i nałożyć karę. Natomiast jeśli klauzula nie jest wpisana, może pozwać przedsiębiorcę do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o uznanie jej za niedozwoloną.
Z takim samym powództwem do sądu może wystąpić konsument, niezależnie, czy ostatecznie podpisał umowę, czy nie. Może to zrobić samodzielnie lub z pomocą rzecznika konsumentów.