Kierowca ma prawo do zwrotu kosztów pojazdu zastępczego. Ale powinien wynająć auto podobnej klasy.
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu do uchwały z 17 listopada 2011 r. (sygn. akt III CZP 5/11) wykazał, że konsumentowi, który nie jest przedsiębiorcą, ale został poszkodowany w wypadku komunikacyjnym, należy się zwrot kosztów wynajmu pojazdu zastępczego. Uzasadnienie opublikowane po dwóch miesiącach od podjętej uchwały potwierdza, że korzystanie z samochodu stało się obecnie standardem cywilizacyjnym. Podobne stanowisko zajął rzecznik ubezpieczonych, który w tej sprawie skierował pytanie prawne do SN.

Uzasadnione koszty

Do tej pory zakłady ubezpieczeń odmawiały zwrotu kosztów wynajmu pojazdów zastępczych osobom fizycznym. W wielu takich przypadkach firmy ubezpieczeniowe wskazywały, że istniała możliwość skorzystania z transportu np. komunikacją miejską.
Teraz takie tłumaczenie nie ma już podstaw. Sąd wyraźnie stwierdził, że zwrot kosztów za wynajem auta zastępczego należy się kierowcy nawet w sytuacji, gdy mógł on wsiąść do autobusu. Ale nie oznacza to, że każdy właściciel rozbitego pojazdu będzie mógł skorzystać z takiej możliwości. Jeszcze w sentencji uzasadnienia wskazano, że ubezpieczyciel jest zobowiązany wyłącznie do zwrotu kosztów celowych i ekonomicznie uzasadnionych. Co to oznacza?

Istotna częstotliwość

– Sąd bardzo życiowo potraktował całą sytuację i stwierdził, że jeżeli ktoś prawie w ogóle nie jeździł samochodem lub korzystał z niego sporadycznie, to wynajęcie samochodu zastępczego nie jest uzasadnione – mówi Krystyna Krawczyk, dyrektor Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Tłumaczy, że nie powinno się pożyczać pojazdu na siłę. Zwłaszcza że dla kogoś, kto rzadko jeździ autem, bardziej opłacalne może być skorzystanie kilka razy z taksówki niż wynajem pojazdu zastępczego. Dodaje, że z tego też względu osoba, która korzysta z własnych czterech kółek systematycznie, powinna odnotować ten fakt w oświadczeniu składanym po wypadku do ubezpieczyciela sprawcy.
W uzasadnieniu SN wyjaśnił też, że wydatki ekonomicznie uzasadnione należy rozumieć jako takie, które zostały poniesione na wynajem samochodu o podobnej klasie do tego, którym na co dzień poruszał się właściciel rozbitego auta. Dlatego jeżeli ktoś ma cinquecento, to nie może liczyć, że ubezpieczyciel sprawcy szkody zwróci mu za wynajem mercedesa na czas naprawy jego auta.

Pomniejszone koszty

Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń, tłumaczy, że nie oznacza to, że taka osoba w ogóle nie dostanie zwrotu poniesionych kosztów, ale muszą zostać zachowane proporcje.
– W takim przypadku zwrot kosztów obejmowałby środki, za które poszkodowany mógł wynająć auto tej samej klasy co jego własny pojazd – wyjaśnia Marcin Tarczyński. Dodaje, że ochrona poszkodowanego, choć niezbędna, nie może być nieracjonalna ekonomicznie. Każdy przypadek będzie więc rozpatrywany indywidualnie.
Firmy ubezpieczeniowe, rozpatrując zwrot kosztów auta zastępczego, wezmą zatem pod uwagę różne przesłanki, jak to, czy ktoś jeździł własnym samochodem sporadycznie, czy to, że miał możliwość skorzystania z drugiego samochodu w rodzinie. Dlatego nie można liczyć, że koszty wynajmu zastępczego auta będą zwracane automatycznie.
– To generowałoby olbrzymie koszty, które spowodowałyby wzrost składek ubezpieczeniowych – zauważa Marcin Tarczyński.
Uchwała Sądu Najwyższego z 17 listopada 2011 r., sygn. akt III CZP 5/11.