Powszechnie chwalona propozycja nowelizacji ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych zawiera zdaniem ekspertów jeden poważny bubel, który stawia pod znakiem zapytania istotę całej regulacji. „Interwencyjny charakter projektu, sposób procedowania nad nim, zwłaszcza w odniesieniu do skrócenia czasu jego konsultacji, oraz wyraźne pogorszenie sytuacji prawnej wierzycieli podmiotów publicznych budzą wątpliwości” – napisał dr Bogusław Sołtys w opinii stworzonej dla Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych.
Przypomnijmy: pod koniec kwietnia resort gospodarki opublikował projekt zmiany przepisów dotyczących odsetek płatnych między profesjonalistami. Jak podkreślano, obecny system naliczania odsetek jest zbyt skomplikowany, a także stałby się niewydolny, gdyby stopy procentowe były ujemne.
Nowelizacja jest zresztą konieczna, gdyż aktualna wysokość odsetek w Polsce jest niższa niż określona w unijnej dyrektywie 2011/7/UE z 16 lutego 2011 r. w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w transakcjach handlowych. Stąd propozycja, aby odsetki naliczane na podstawie ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (Dz.U. z 2013 r. poz. 403) wyliczać według modelu: 8 proc. plus stopa referencyjna NBP (obecnie wynosiłyby więc 9,5 proc.). Dziś obowiązujący mechanizm określa art. 56 par. 1 ordynacji podatkowej (200 proc. podstawowej stopy oprocentowania kredytu lombardowego plus 2 proc., ale nie mniej niż 8 proc. – i właśnie ta minimalna stawka obowiązuje).
Przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki przedstawiając projekt, zaznaczali, że potrzebny jest wyraźny sygnał mobilizujący przedsiębiorców do większej moralności płatniczej. W ocenie resortu nowe przepisy przyczynią się do zmniejszenia zatorów płatniczych, które – jak stwierdzono – paraliżują wiele małych i średnich firm.
Większość ekspertów propozycje resortu przyjęła z zadowoleniem. Niektórzy jednak twierdzą, że za jednym z dodawanych przepisów – a konkretnie art. 11a ustawy – kryje się rzeczywisty cel prawodawcy, który nie ma nic wspólnego ze wsparciem dla uczciwych przedsiębiorców. Chodzi o wprowadzenie nowej regulacji dotyczącej podziału płatności na części przez sektor publiczny, co umożliwi rozłożenie zapłaty na okres dłuższy niż 60 dni.
Dr Bogusław Sołtys napisał bardzo stanowczo: proponowane przez prawodawcę przepisy zaprzeczają deklaracjom. Zdaniem prawnika działania resortu mogą wskazywać na dążenie do zwiększenia ochrony interesów dłużników będących dysponentami środków publicznych. To zaś jest nawet nie tyle niezgodne z brzmieniem dyrektywy, lecz wręcz z nią sprzeczne.
Zastrzeżenia zgłasza również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak twierdzi wiceminister prof. Artur Nowak-Far, niedopuszczalne jest proponowane w dodawanym art. 11a ustanowienie odstępstwa od maksymalnego 60-dniowego terminu zapłaty w transakcjach handlowych, w których dłużnikiem jest podmiot publiczny. Również zdaniem Nowak-Fara stałoby to w jawnej sprzeczności z art. 4 ust. 6 dyrektywy.
Resort gospodarki twierdzi, że o redakcji tego przepisu można dyskutować, lecz wydaje się on potrzebny i ma wspomóc właśnie relacje B2A (Business-to-Administration). „Proponowane rozwiązanie będzie mogło z powodzeniem być zastosowane np. w ramach partnerstw publiczno-prywatnych, w których rozłożenie wypłaty wynagrodzenia przez sektor publiczny jest naturalne” – czytamy w uzasadnieniu do projektu. Resort wskazuje także, że projekt przewiduje istotne ograniczenia wyrażone klauzulami generalnymi.
To wyjaśnienie jednak nie przekonuje dr. Bogusława Sołtysa. Jego zdaniem zmiany powinny zostać przeprowadzone gdzie indziej. Przykład? Prawo zamówień publicznych pozwala na składanie zamówień na dostawy towarów lub usług bez zapewnienia niezbędnych środków finansowych gwarantujących terminowość zapłaty, co z kolei przekłada się na to, że przedsiębiorca często musi czekać na pieniądze dłużej, niż powinien.
Ustawa ma wejść w życie 1 stycznia 2016 r.
69,5 proc. faktur nie jest realizowanych terminowo
Etap legislacyjny
Po konsultacjach