16 marca 2015 r. prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie ostatniej noweli prawa o ustroju sądów powszechnych, a już dzień później prezes trybunału zwrócił się do odpowiednich podmiotów o przedstawienie w tej sprawie stanowisk.
– Muszę przyznać, że zdziwiłem się, kiedy otrzymaliśmy pismo już 17 marca. Nie pamiętam żadnej innej sprawy zawisłej przed trybunałem, w której tempo procedowania byłoby aż tak ekspresowe – mówi Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa.
O zajęcie stanowisk prezes TK zwrócił się również do Sejmu i prokuratora generalnego. Z informacji biura prasowego TK wynika, że podmioty te muszą wywiązać się z tego obowiązku w ciągu 30 dni od otrzymania pisma.
– Dla nas jest to najkrótszy możliwy termin. KRS jest bowiem organem kolegialnym, który zazwyczaj zbiera się tylko raz w miesiącu – tłumaczy sędzia Żurek.
Wniosek prezydenta dotyczy jedynie niektórych przepisów noweli z 20 lutego 2015 r. Chodzi o regulacje pozwalające ministrowi sprawiedliwości gromadzić i przetwarzać dane osobowe uczestników postępowań sądowych. Prezydent zdecydował, że przed rozpatrzeniem wniosku nie podpisze całej ustawy. Wydawało się, że reforma zostanie odłożona ad calendas graecas. Tymczasem pośpiech prezesa TK w podejmowaniu czynności przygotowujących do rozprawy wskazuje na to, że trybunał upora się z wnioskiem dużo wcześniej, niż się wszyscy spodziewali.
Tak szybka ścieżka procedowania w tej sprawie nie dziwi Macieja Strączyńskiego, prezesa Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. – To ewidentny ukłon w stronę rządu, któremu zależy na tym, aby nowela jak najszybciej weszła w życie – twierdzi.
A to jego zdaniem musi budzić wątpliwości co do bezstronności osoby pełniącej funkcję prezesa TK. Jak wynika z regulaminu trybunału, to właśnie prezes zwraca się do pozostałych uczestników postępowania o zajęcie stanowiska wobec wniosku i wyznacza im na to termin. On też wskazuje sędziego sprawozdawcę, którym w tym przypadku ma być Stanisław Biernat.
– Nowelizacja nie zawiera przepisów, których opóźnienie wejścia w życie spowodowałoby problemy dla państwa. Czym innym, jak nie sprzyjaniem władzy wykonawczej, tłumaczyć to, że w pewnych sprawach trybunał proceduje kilka lat, a w tych, które dotyczą rządowych ustaw, potrafi już w dniu wpływu wniosku podjąć czynności zmierzające do zakończenia sprawy – pyta retorycznie prezes Strączyński.
I rzeczywiście. Jeżeli prześledzi się tryb procedowania w innej sprawie dotyczącej prawa o ustroju sądów powszechnych zawisłej przed TK, pośpiechu nie widać. Chodzi o pytanie prawne Sądu Najwyższego dotyczące zasad przenoszenia sędziów na inne miejsce służbowe (sygn. akt P 35/13). Wpłynęło ono do trybunału 23 maja 2013 r., a stanowiska Sejmu oraz prokuratora generalnego zostały sporządzone dopiero 25 marca 2014 r. oraz 15 października 2014 r. Termin rozprawy do dziś nie został wyznaczony.

19 miesięcy trzeba było czekać w 2013 r. na wydanie wyroku przez TK