Szefowie państwowych firm zapłacą podatek od odszkodowań przyznanych im jeszcze przed wejściem w życie przepisów o horrendalnie wysokiej daninie.
Dziennik Gazeta Prawna
To na razie stanowisko dwóch wojewódzkich sądów administracyjnych: w Warszawie (wyrok z 30 sierpnia 2017 r., sygn. akt III SA/Wa 2546/16, w sprawie prezesa Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych) oraz w Gdańsku (z 6 czerwca 2017 r., sygn. akt I SA/Gd 123/17, oraz 16 maja 2017 r., sygn. akt I SA/Gd 162/17 – obydwa w sprawie członków zarządu spółki energetycznej). Oznacza to, że drakońska danina jest należna od kwot wypłaconych po 1 stycznia 2016 r., mimo że odszkodowania zostały przyznane zainteresowanym przed tą datą.
Zdaniem Dariusza Gałązki, partnera w Grant Thornton, ta sama zasada dotyczy również odpraw i odszkodowań za skrócenie umowy o pracę lub kontraktów menedżerskich byłych szefów państwowych spółek.
Sześć pensji, a potem 70 proc.
Na razie sądy orzekały jednak wyłącznie w kontekście art. 30 ust. 1 pkt 15 ustawy o PIT. Przepis zaczął obowiązywać z początkiem 2016 r. Nałożył on 70-proc. podatek na odszkodowania, jakie spółki godziły się wypłacać odchodzącym szefom i menedżerom spółek państwowych i samorządowych za to, że nie będą oni pracowali dla konkurencyjnych firm. Zgodnie z prawem danina jest należna od tej części odszkodowania, która przekracza wysokość wynagrodzenia z ostatnich sześciu miesięcy pracy.
Sprawa, którą zajął się warszawski WSA, dotyczyła byłego prezesa zarządu Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych (PWPW). Z funkcji zwolniono go w 2014 r. Cztery lata wcześniej podpisał umowę o pracę i o zakazie konkurencji. Zobowiązał się tym samym, że po odejściu ze spółki powstrzyma się przez następne dwa lata od działalności konkurencyjnej. W zamian dostawał przez 24 miesiące odszkodowanie w wysokości 75 proc. pensji.
Problem polegał na tym, że kilka rat odszkodowania zostało mu wypłacone po wejściu w życie niekorzystnego przepisu. PWPW uznała więc, że kwoty te będą opodatkowane 70-proc. PIT. Bo były prezes zdążył dostać już więcej niż sześciokrotność pensji.
Mężczyzna oponował. Przekonywał, że przepis nie może działać wstecz. Jego zdaniem pieniądze wypłacone przed 2016 r. nie powinny być brane pod uwagę, bo wtedy sankcyjnego przepisu jeszcze nie było. Uważał, że przekroczenie sześciokrotności pensji powinno być liczone na podstawie kwot wypłaconych dopiero po wejściu w życie regulacji. Twierdził, że odmienna wykładnia narusza konstytucję.
Prawo nie działa wstecz
Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie wyjaśnił, że odszkodowanie to jedno całościowe świadczenie i w związku z tym bierze się pod uwagę wszystkie wypłacone kwoty. Skoro te przekroczyły limit w drugiej połowie 2015 r., to pieniądze wypłacane od 1 stycznia 2016 r. są opodatkowane.
Podatnik złożył skargę do warszawskiego sądu, ale przegrał. Sędzia sprawozdawca Honorata Łopianowska stwierdziła, że fiskus ma rację, a prawo wcale nie działa w tym wypadku wstecz. Wyjaśniła, że czym innym jest obliczenie limitowanej kwoty, a czym innym obowiązek podatkowy. – Ten powstaje dopiero w 2016 r., ale pod uwagę należy brać wcześniejsze kwoty – uznała sędzia. I podkreśliła, że przepisowi nie towarzyszy żadne wyłączenie w stosunku do przychodów wynikających z umów o zakazie konkurencji podpisanych przed 1 stycznia 2016 r.
Trzeba było brać na rękę
Doktor Jowita Pustuł, doradca podatkowy i radca prawny w J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo Podatkowo-Prawne, uważa, że problem bierze się z braku przepisów przejściowych, które powinien był wprowadzić ustawodawca. Ekspertka zwraca uwagę, że gdyby zainteresowani wiedzieli, że odprawy i odszkodowania będą podlegać opodatkowaniu 70-proc. stawką podatku, to prawdopodobnie inaczej skonstruowaliby umowy przewidujące obowiązek wypłacenia tego rodzaju odpraw lub odszkodowań, np. określając należną im kwotę w wysokości kwoty netto, czyli na rękę.
– Cel wprowadzenia tak restrykcyjnych przepisów był oczywisty. Stąd zapewne brak przepisów przejściowych, które wskazywałyby, że nowe zasady opodatkowania obejmują odszkodowania i odprawy, do których prawa zostały nabyte dopiero po wejściu w życie nowych uregulowań – uważa Dariusz Gałązka.
Taka dobra praktyka jest z reguły stosowana. – Jej brak w tym przypadku oznacza niestety, że pomimo wątpliwości moralnych stanowiska organów podatkowych i sądów administracyjnych są prawidłowe – komentuje ekspert z Grant Thornton.