Dziś Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka rozstrzygnie, czy rząd Victora Orbana naruszył konwencję, pozbawiając urzędu prezesa węgierskiego Sądu Najwyższego.
Wyrok ten może utorować drogę do Strasburga trzem polskim sędziom wybranym do Trybunału Konstytucyjnego, ale niezaprzysiężonym przez prezydenta.
Na mocy uchwalonych w 2011 r. poprawek do konstytucji Węgier András Baka stracił funkcję prezesa Sądu Najwyższego, a najwyższą instancją sądowniczą formalnie stała się Kúria, o kompetencjach praktycznie takich samych jak SN. Parlament przyjął także nowe kryteria, jakie muszą spełniać kandydaci na stanowisko prezesa Kúrii. Jednym z nich był wymóg co najmniej pięcioletniej pracy w zawodzie sędziego na Węgrzech, a to z góry wykluczało Bakę z grona kandydatów do urzędu. Większość swojej sędziowskiej kariery – 17 lat – orzekał on bowiem w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.
Ponieważ Baka (obecnie jeden z sędziów Kúrii) został pozbawiony stanowiska na mocy zmian w konstytucji, w kraju nie przysługiwała mu żadna ścieżka odwoławcza. Złożył zatem skargę do trybunału w Strasburgu (nr 20261/12), w której dowodził, że naruszono jego prawo do sądu (art. 6 ust. 1 europejskiej konwencji praw człowieka). Zarzucił też węgierskiemu rządowi, że przedterminowe odwołanie go z funkcji było de facto karą za to, że odważył się publicznie krytykować reformy sądownictwa realizowane przez Orbana. A to oznacza, że ograniczono jego prawo do wolności wypowiedzi (art. 10 konwencji).
Trybunał strasburski zgodził się z oboma zarzutami. W jednogłośnym wyroku z 27 maja 2014 r. stwierdził po pierwsze, że poprawka do konstytucji, na mocy której wygasła kadencja prezesa SN, z oczywistych względów nie mogła zostać poddana jakiejkolwiek kontroli sądowej. W praktyce uniemożliwiło to więc skarżącemu dochodzenie roszczeń. Po drugie, zdaniem ETPC publiczne ocenianie reform wymiaru sprawiedliwości wręcz należy do obowiązków prezesa tak istotnej instytucji, jaką jest SN, dlatego nie może być przyczyną usunięcia go z urzędu.
Na wniosek rządu Fideszu Wielka Izba ETPC zgodziła się jednak ponownie zbadać sprawę. Wyrok zapadnie dziś w 17-osobowym składzie.
– Spodziewamy się, że potwierdzi on ustalenia zawarte w pierwszym rozstrzygnięciu 7-osobowego składu orzekającego, zwłaszcza że był on wówczas jednomyślny. Biorąc też pod uwagę to, że ETPC nie prosił nas praktycznie o żadne wyjaśnienia, za to miał mnóstwo pytań do rządu, możemy być dobrej myśli – mówi András Cech, pełnomocnik sędziego Baki przed trybunałem strasburskim.
W jego ocenie strona rządowa nie znalazła żadnych nowych argumentów prawnych, które wzmocniłyby jej stanowisko.
– Wysunięto za to kolejne racje o podtekście politycznym, mające zdyskredytować mojego klienta. Rząd próbował kwestionować jego zawodowe kompetencje, drążył jego przeszłość, a nawet zarzucił mu, że jako sędzia ETPC był mało aktywny – tłumaczy Cech.
W przypadku wygranej Baki, węgierskie władze będą zobowiązane wypłacić mu 700 tys. euro zadośćuczynienia. Kwota ta odpowiada wynagrodzeniu, jakie otrzymałby jako prezes SN, gdyby nie został pozbawiony urzędu. Poza rekompensatą finansową oraz zwycięstwem moralnym nie może jednak liczyć na nic więcej.
– Nawet jeśli ETPC stwierdzi naruszenie art. 6 ust. 1 konwencji i przyzna sędziemu zadośćuczynienie, to nie ma kompetencji, by nakazać przeprowadzenie działań naprawczych, tj. przywrócić go na utracone stanowisko. Rząd zapłaci, ale w praktyce nic się nie zmieni – zauważa prof. Gábor Halmai, specjalista od prawa konstytucyjnego i praw człowieka z Uniwersytetu Eötvösa Loránda w Budapeszcie.
Dzisiejsze rozstrzygnięcie w sprawie Baki będzie miało za to ogromne znaczenie prawne dla innych sędziów, którym politycy w jakiś sposób uniemożliwili sprawowanie urzędu. Przede wszystkich zaś może dać amunicję trójce sędziów wybranych w ubiegłym roku do Trybunału Konstytucyjnego, ale niezaprzysiężonych przez prezydenta.
– Wyrok Wielkiej Izby potwierdzi, czy trybunał strasburski ma prawo badać skargi sędziów, którzy nie zostali dopuszczeni do orzekania z powodu usunięcia z urzędu, czy też braku powołania – tłumaczy prof. Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN.
Czasu jednak jest mało: na skargę do ETPC jest sześć miesięcy.
– W tym przypadku należy termin ten liczyć od postanowienia TK o umorzeniu postępowania w sprawie uchwał Sejmu dotyczących unieważnienia wyboru pięciu sędziów trybunału i wyboru nowych (U 8/15). Wtedy bowiem zostały wyczerpane środki krajowe. Termin upływałby zatem 7 lipca – dodaje prof. Kamiński.