Dane stały się walutą cyfrowego świata, ktoś musi to kontrolować. To zadanie Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Fundacja Panoptykon uważa, że GIODO powinien mieć większe kompetencje.

Zdaniem Katarzyny Szymielewicz, generalny inspektor powinien dostać nowe narzędzia, które będą silnymi argumentami w rozmowach z dużymi firmami. Chodzi chociażby o sankcje finansowe, takie jak nakłada chociażby Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. GIODO obecnie może nałożyć tylko niewielką karę ponaglającą na ludzi czy instytucje, które ignorują jego decyzje.

Mówi się teraz w strukturach europejskich o wzmocnieniu kompetencji inspektorów. Chodzi przede wszystkim o budowę działów IT, które pozwolą na skuteczniejszą walkę z bezprawiem w cyberświecie. Mowa też o możliwości międzynarodowego ścigania firm a nawet nakładania kar w wysokości do 5 procent globalnego obrotu.

Dzisiaj też GIODO nie może kontrolować informacji niejawnych, czyli wszelkich spraw związanych z działalnością służb specjalnych, a także częściowo policji. Inspektor nie ma też wglądu do spraw kościoła, a co przecież jest uregulowane w Konkordacie. Największy problem zdaje się być jednak z kontrola firm informatycznych. To w większości przedsiębiorstwa zagraniczne, które mają swoje serwery poza Polską. GIODO nie może wnikać w sposoby przetwarzania posiadanych przez nie danych.

Tylko w 2013 roku do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych wpłynęło blisko 5 tysięcy pytań z prośbą o interpretację przepisów. Było też 1879 skarg od obywateli i 173 przeprowadzonych kontroli.

Infografika Fundacji Panoptykon na temat pracy GIODO w 2013 roku