Regulacje powinny przewidywać, że najpóźniej z upływem trzech miesięcy od złożenia wniosku o interpretację podatnicy powinni być informowani, czy została ona wydana. Chyba że wcześniej ją otrzymali. Taką sugestię przedstawił Trybunał Konstytucyjny
Media
Tomasz Rolewicz, menedżer w zespole postępowań podatkowych i sądowych w dziale doradztwa podatkowego EY / DGP
Chodzi o art. 14 par. 1 ordynacji podatkowej. Zgodnie z nim, jeśli w ciągu trzech miesięcy od otrzymania wniosku fiskus nie wydał interpretacji podatkowej, to uznaje się, że w następnym dniu po upływie tego terminu wydał interpretację potwierdzającą stanowisko wnioskodawcy (tzw. milcząca interpretacja). Spory między fiskusem a podatnikami dotyczyły tego, co oznacza sformułowanie „nie wydano” – czy chodzi o to, że w ciągu trzech miesięcy w ogóle nie powstał taki dokument, czy też że pismo w tym czasie nie zostało doręczone zainteresowanemu. W praktyce ma to takie znaczenie, że podatnik nie wie, czy po upływie trzech miesięcy od złożenia wniosku może przyjąć, że jego stanowisko jest prawidłowe i że stosując się do niego, korzysta z ochrony, jaką zapewnia mu interpretacja (także milcząca), czy też powinien zaczekać – na wypadek, gdyby za jakiś czas doręczono mu interpretację i była ona negatywna.
Przepis na wniosek rzecznika praw obywatelskich zbadał Trybunał Konstytucyjny. I uznał, że regulacja jest zgodna z konstytucyjną zasadą zaufania obywateli do państwa i stanowionego przez nie prawa.
TK podkreślił, że przez wydanie interpretacji należy rozumieć sporządzenie i podpisanie dokumentu, a nie doręczenie.

NSA miał rację

W uzasadnieniu wyroku sędzia sprawozdawca Zbigniew Cieślak potwierdził, że prawidłowa jest wykładnia przepisu, jakiej dokonała w uchwale z 14 grudnia 2009 r. (sygn. akt II FPS 7/09) cała Izba Finansowa Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA stwierdził wówczas, że zgodnie z wykładnią językową wydanie interpretacji oznacza jej sporządzenie i podpisanie i tylko te czynności muszą zostać dokonane w terminie trzech miesięcy. W ten sposób sąd chciał rozstrzygnąć spór, który toczył się od momentu wejścia w życie przepisów dotyczących indywidualnych interpretacji podatkowych (tj. od 1 lipca 2007 r.) i który sprowadzał się do tego, kiedy podatnik może mieć pewność, że chroni go tzw. milcząca interpretacja. Do czasu podjęcia uchwały w orzecznictwie były dwie równoważne linie orzecznicze. Jedną zaakceptował NSA w uchwale z 14 grudnia 2009 r., zgodnie z drugą z punktu widzenia podatnika do wydania interpretacji dochodzi, gdy zostanie mu ona doręczona (takie stanowisko zostało zaprezentowane w uchwale NSA podjętej w składzie siedmiu sędziów z 4 listopada 2008 r., sygn. akt I FPS 2/08).

Niepewność jest podobna

W ustnym uzasadnieniu wczorajszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego sędzia Zbigniew Cieślak podkreślił, że interpretacje indywidualne nie kształtują praw ani obowiązków podatnika (bo te wynikają z ustaw) i nie determinują jego sytuacji prawnej. Stanowią tylko drogowskaz czy deklarację poglądów aparatu fiskalnego na temat przedstawionego zagadnienia prawnego. Dopiero późniejsze autonomiczne decyzje podatnika mogą rodzić określone skutki, przy czym nie musi się on stosować do zaprezentowanej przez fiskusa wykładni. Dlatego, jak stwierdził sędzia Cieślak, interpretacji nie można traktować tak jak indywidualnego aktu administracyjnego (np. jak decyzji administracyjnej). A to oznacza, że również kwestię doręczenia trzeba traktować odmiennie, bo niezależnie od tego, kiedy do niego dochodzi, sytuacja prawna podatnika się nie zmienia: jest ona taka sama w momencie sporządzenia interpretacji, jak w chwili, kiedy wnioskodawca ją otrzymuje. Wprawdzie jest kwestia ochrony prawnej przysługującej wnioskodawcy, który zastosuje się do interpretacji (art. 14k ordynacji), ale i tu decydujące znaczenie ma zachowanie podatnika, a nie organu podatkowego.
– Nie ma więc przeszkód, aby kwestie dochowania terminu odnosić do momentu sporządzania interpretacji podatkowej – stwierdził sędzia Cieślak. I dodał, że takie podejście nie rodzi większej niepewności niż w sytuacji, gdy trzymiesięczny termin odnosimy do doręczenia.

Przydałyby się zmiany

Mimo to, jak podkreślił sędzia sprawozdawca, nie oznacza to, że TK nie widzi problemu. Trybunał zasugerował zmiany w prawie, dzięki którym podatnik byłby informowany przed upływem trzymiesięcznego terminu, czy interpretacja została wydana i czy organ zgodził się z podatnikiem, czy nie.
Przedstawiciele ministra finansów zapewniali podczas rozprawy, że uzyskanie takiej informacji jest możliwe już dziś. Postępowanie w sprawie wydania interpretacji jest bowiem jawne i co za tym idzie wnioskodawca nie powinien mieć problemu z ustaleniem, czy jego wniosek wysłany pocztą dotarł do właściwej izby (od tego momentu liczony jest trzymiesięczny termin). Z kolei gdy organ ma już ostateczną wersję interpretacji i jest ona podpisana i opatrzona właściwymi pieczęciami, ale nie dotarła jeszcze do zainteresowanego, może on uzyskać informację, czy jest ona pozytywna, czy też negatywna.
Ważny sygnał dla podatników
Trybunał wydał kolejny wyrok, który można uznać za rozważny. Rola interpretacji podatkowych jest często w powszechnym odbiorze błędnie rozumiana, dlatego dobrze, że TK przypomniał, że same w sobie interpretacje nie mogą prowadzić do wykreowania obowiązku dla podatnika. Innymi słowy wydanie interpretacji nie zmienia prawa podatkowego i nie znosi obowiązków podatnika. Podatnicy nie mają obowiązku zachowania się zgodnie z treścią interpretacji.
Trybunał Konstytucyjny, rozróżniając wydanie i doręczenie dokumentu, opowiedział się jednoznacznie za jednolitym rozumieniem tych samych pojęć pojawiających się w ordynacji podatkowej, ale wskazał też na dolegliwości, jakie mogą dotknąć przeciętnego podatnika w związku z obecnym działaniem systemu interpretacji.
TK nie uwzględnił niektórych zarzutów
Trybunał Konstytucyjny definitywnie już chyba zakończył spór na temat instytucji tzw. milczącej interpretacji, tj. na temat tego, czy organ rozpatrując wniosek podatnika, musi – pod rygorem „milczącego” zaakceptowania wniosku podatnika – w trzy miesiące interpretację doręczyć, czy też tylko wydać. Można żałować, że Trybunał Konstytucyjny nie uwzględnił zarzutów podnoszonych przez RPO, a odnoszących się do braku bezpieczeństwa prawnego po stronie podatników. Szkoda też, że nie podzielił zastrzeżeń odnoszących się do wcale nie tak rzadkich opóźnień przy doręczaniu pism. A to przecież dopiero z chwilą doręczenia zainteresowany dowiaduje się, jakie jest stanowisko organów podatkowych w odniesieniu do zaproponowanego przez niego sposobu rozumienia przepisów podatkowych.
ORZECZNICTWO
Wyrok TK z 25 września 2014 r., sygn. akt K49/12.