Na wokandzie Sądu Najwyższego stanęła nietypowa sprawa antymonopolowa. Tym razem odwołującym się od decyzji Urzędy Ochrony Konkurencji i Konsumentów była gmina Sucha Beskidzka, na której terenie działa gminny zakład budżetowy – oczyszczalnia ścieków. Korzystają z niej, oprócz mieszkańców Suchej, także dwie okoliczne gminy: Stryszawa i Maków Podhalański. Obie dysponują własną siecią wodno-kanalizacyjną, odbierającą ścieki z domów i od firm, która jest podłączona do głównego kolektora, kierującego wszystkie ścieki do oczyszczalni w Suchej Beskidzkiej.



Gmina – właściciel oczyszczalni – podpisała z nimi stosowne umowy, przewidujące odbiór ścieków za ustaloną cenę. I ta właśnie ta cena stała się przyczyną sporu. Jak bowiem stwierdził UOKiK, Sucha Beskidzka, z racji dysponowania jedyną w okolicy oczyszczalnią ścieków, była podmiotem dominującym – faktycznym monopolistą. Ceny za odbiór hurtowy ścieków od sąsiednich gmin określała, biorąc pod uwagę ceny taryfowe, obowiązujące dla dostawców ze swojego terenu. Kalkulacja uwzględniała więc nie tylko koszta przesyłu, odbioru i oczyszczania ścieków, ale i utrzymania sieci na terenie gminy Sucha Beskidzka. To – zdaniem UOKiK – oznaczało kalkulację ceny w sposób nieuczciwy dla sąsiadów, gdyż narzucało im partycypację w kosztach utrzymania nie swojej sieci. Urząd stwierdził więc naruszenie przepisów ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, a zwłaszcza jej art. 9 ust. 2 pkt 1, i nakazał zaniechanie takiego sposobu kalkulacji jako nieuczciwego i stanowiącego praktykę monopolistyczną.
Gmina odwołała się od tej decyzji, a orzeczenia sądów były różne – w I instancji Sucha Beskidzka przegrała, ale za to sąd apelacyjny uchylił całą decyzję UOKiK. To orzeczenie z kolei zostało uchylone przez Sąd Najwyższy, który nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Po pierwsze SN wskazał, że w przypadku ścieków i ich oczyszczania o warunkach panujących na rynku decyduje w praktyce infrastruktura – czy jest możliwa jej rozbudowa poprzez np. poszerzenie sieci kanalizacyjnej i budowę nowej oczyszczalni. Jeżeli – jak ustalono w procesie – takiej możliwości nie ma, nie ma również możliwości pojawienia się konkurencji. Istnieje więc niejako naturalny monopol.
Po drugie – wprawdzie ceny dla hurtowych dostawców ścieków do oczyszczalni – jakimi są w rozpatrywanym przypadku sąsiednie gminy – nie są cenami regulowanymi i nie podlegają taryfikatorom, to należy sprawdzić sposób ich kalkulacji. I po analizie postanowień umownych okazuje się, że obowiązujące taryfikatory mają jednak znaczenie.
– Gdyby były to ceny jednostkowe za metr sześcienny odebranych ścieków, określone kwotowo w umowie, wówczas wystarczyłoby zbadać tylko ich wysokość. Ale w umowach są wyraźne klauzule, przewidujące zmianę poziomu ceny za odbiór ścieków w przypadku wejścia w życie nowych taryfikatorów opłat. To oznacza, że ceny dostawców hurtowych także mogą być analizowane pod kątem ich uczciwego skalkulowania, zgodnego z zasadami, według których ustalano taryfikatory – powiedział sędzia Dawid Miąsik.
Cena taka, zdaniem SN, powinna więc uwzględniać poniesione koszty wykonania usługi oraz zapewniać pewien zysk. Wątpliwe jest zatem uwzględnienie w cenie kosztów, których usługodawca nie poniósł, realizując usługę na rzecz danego kontrahenta.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 20 marca 2018 r. sygn. akt III SK 5/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia