Zrealizowanie projektu dofinansowanego ze środków unijnych może stanowić poważną przeszkodę w domaganiu się przez instytucję państwową zwrotu grantu. Zwłaszcza gdy przyczyną wypowiedzenia umowy o dofinansowanie było zakwestionowanie jedynie kilku faktur obejmujących stosunkowo niewielki procent wydatków na projekt. Do takich wniosków doszedł Sąd Najwyższy.

Sprawa dotyczyła umowy o wsparcie z funduszy unijnych projektu realizowanego przez firmę Jarosława F. Przedsiębiorca zawarł kontrakt z Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości, a dofinansowane miało zostać przeznaczone na aplikację i oprogramowanie służące zarządzaniu rekrutacją i zasobami ludzkimi. Łączna kwota grantu miała wynosić ok. 800 tys. zł.

Jarosław F. wraz ze współpracownikami po otrzymaniu pieniędzy przystąpili do prac nad projektem. Po zakończeniu I etapu przedsiębiorca miał się rozliczyć z uzyskanych od PARP funduszy. W tym celu przedstawił stosowne rachunki i faktury oraz dokumenty stwierdzające zakończenie ustalonego umownie etapu prac nad projektem. I wtedy pojawiły się problemy, które doprowadziły niemalże do upadku całego planu.

Otóż PARP zakwestionowała dwie faktury opiewające na niespełna 20 tys. zł. Środki te, pochodzące oczywiście z dofinansowania agencji, miały być spożytkowane na promocję i reklamę aplikacji. Taki cel był ustalony umową. Jednak, mimo że pieniądze zostały wydane, PARP stwierdziła, że do wykonania usług promocyjnych nie doszło. Jarosław F. nie kwestionował zresztą niewykonania usług, wyjaśniając jedynie, że usługi zostaną wykonane w późniejszym terminie, kilka miesięcy po zapłaceniu faktur.

Takie wyjaśnienia nie przekonały jednak PARP, która stwierdziła, że umowa nie została należycie wykonana po stronie beneficjenta. W efekcie kontrakt został wypowiedziany. Ostatecznie Jarosław F. zrealizował projekt i aplikacja została wprowadzona na rynek. Jednak agencja zażądała zwrotu wszystkich dotychczas przekazanych pieniędzy. Sprawa trafiła do sądu. W I instancji PARP przegrała, powództwo oddalono. To samo spotkało także apelację złożoną przez agencję. Jednak Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Powodem cofnięcia sprawy do sądu apelacyjnego były poważne uchybienia w zakresie uzasadnienia wyroku. Z jego treści bowiem nie wynikało, na jakiej podstawie sąd II instancji uznał racje pozwanego i oddalił apelację. SN podkreślił, że co do zasady przedłożone faktury powinny dotyczyć wykonanych usług lub zakupionych towarów. Ale zarazem nie jest wykluczone wystawienie faktur zaliczkowych. W takim przypadku poniesienie kosztów może wskazywać na zamówioną usługę przyszłą lub towar dostarczony w określonym późniejszym terminie niż termin zapłaty. Ale to powinno być wykazane przez sąd.

SN stwierdził, że na tym etapie nie można przesądzić, czy wypowiedzenie umowy o dofinansowanie było uzasadnione, czy nie. Ale zakwestionowane faktury opiewały na stosunkowo niewielką część dofinansowania. Poza tym projekt został wykonany i tym samym zrealizowano cel, dla którego umowa została zawarta. To stawia pod znakiem zapytania obowiązek zwrotu dofinansowania unijnego.

– Fakt, iż projekt został zrealizowany, powinien być wzięty pod uwagę przy rozstrzyganiu sprawy – powiedział Krzysztof Strzelczyk sędzia SN, zamykając rozprawę.

ORZECZNICTWO

Wyrok Sądu Najwyższego z 19 stycznia 2018 r. sygn. akt I CSK 226/17. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia