Na kanwie sprawy Haarde p. Islandii (skarga nr 66847/12) Europejski Trybunał Praw Człowieka miał okazję wypowiedzieć się co do sposobu pociągania do odpowiedzialności polityków. Haarde był premierem Islandii (2006–2009).
Gdy kraj dotknął kryzys, zaproponował ustawę, która dała możliwość przejęcia przez rząd kontroli nad bankami. Weszła ona w życie w październiku 2008 r. Parlament utworzył też komisję do zbadania zaniedbań w zakresie polityki finansowej, które doprowadziły do kryzysu. Komisja nie miała możliwości ukarania sprawców, w razie ustalenia nieprawidłowości miała obowiązek zgłosić je prokuratorowi krajowemu. Haarde został wezwany do zeznań dwukrotnie. Komisja opracowała raport, w którym wskazywała na rażące zaniedbania ze strony premiera. Raport został poddany głosowaniu, w którym zdecydowano o skierowaniu sprawy Haarde’ego do Trybunału Stanu.
W maju 2011 r. premierowi postawiono sześć zarzutów. W kwietniu 2012 r. Trybunał Stanu uniewinnił go od trzech. W pozostałych przypadkach dopatrzył się naruszenia islandzkiej konstytucji, w tym art. 17 mówiącego o dbałości w „ważnych państwowych sprawach”. Premier nie zastosował bowiem procedur, do jakich zobowiązywała go ustawa o odpowiedzialności ministerialnej (nie zwołał specjalnego posiedzenia, kiedy kryzys się rozpoczął). Już na początku 2008 r. wiadomo było, że kryzys może dotknąć banki i Skarb Państwa. Haarde miał informacje na ten temat, ale nie zaproponował dyskusji nad nimi na żadnym z 52 ministerialnych spotkań zwołanych między lutym a październikiem 2008 r. Pomimo stwierdzenia winy byłemu premierowi nie wymierzono kary.
Haarde zwrócił się do strasburskiego trybunału ze skargą na naruszenie art. 6 (prawo do rzetelnego procesu) oraz art. 7 Konwencji (zakaz karania bez podstawy prawnej). Śledztwo parlamentarne było jego zdaniem nieprawidłowo prowadzone, a Trybunał Stanu orzekał na podstawie niejasnego i nieprzewidywalnego prawa.
W wyroku z 23 listopada 2017 r. ETPC zauważył, iż w każdej procedurze parlamentarnej ważną rolę odgrywają preferencje polityczne, które mogły wpłynąć na głosowanie, niemniej kroki podjęte w celu postawienia Haarde’ego przed Trybunałem Stanu nie były arbitralne ani polityczne w takim zakresie, żeby wpłynąć na rzetelność postępowania. Trybunał orzekający w sprawie spełniał konwencyjne wymogi niezależności i niezawisłości. Ławnicy działali pod przysięgą i zostali wybrani tak, by nie mieli żadnej politycznej afiliacji. ETPC uznał, że postępowanie spełniało wymogi rzetelności. Skarżący miał bowiem prawo ustosunkowania się do wszystkich dowodów i argumentów prokuratury. Uzasadnienie uznania za winnego było szczegółowe i oparte na rzeczowej analizie faktów i prawa. Nie dopatrzono się zatem naruszenia prawa do rzetelnego postępowania.
Analizując naruszenie art. 7 Konwencji, trybunał zaobserwował, iż art. 17 był jednym z kluczowych postanowień islandzkiej konstytucji. Choć sformułowanie „ważne państwowe sprawy” daje pewien margines uznania, to całość przepisu jest wystarczająco jasna. Tym samym nie doszło do naruszenia zakazu karania bez podstawy prawnej.
Do wyroku zdanie odrębne złożył sędzia z Polski. Uznał, że procedura pociągania do odpowiedzialności politycznej zapisana w prawie islandzkim nie była wystarczająco precyzyjna. W szczególności fakt, iż Haarde został uznany za winnego naruszenia konstytucji w związku z niezwołaniem posiedzenia rady ministrów. Z punktu widzenia obywatela istotne są nie posiedzenia, lecz podejmowane decyzje. W prawie islandzkim nie istniały postanowienia, które z punktu widzenia konstytucjonalisty umożliwiałyby pociągnięcie premiera do odpowiedzialności za błędne decyzje polityczne. Tym samym według sędziego Krzysztofa Wojtyczka islandzka procedura odpowiedzialności politycznej nie spełnia wymogów z art. 7 Konwencji.