Odwołujący się od wyniku przetargu może zarzucać zamawiającemu, że ten nie odrzucił oferty, która zawierała elementy niezgodne z prawem. Do takich wniosków doszedł Sąd Najwyższy.
Na wokandzie Sądu Najwyższego stanęło rozstrzygnięcie dwóch pytań prawnych o identycznej treści. Ich autorem był gdański sąd okręgowy. Sprawy rozpoczęły się podobnie – dwie jednostki publiczne: Komenda Portu Wojennego w Gdyni i miasto Elbląg zorganizowały przetargi na wykonanie określonych prac – w przypadku gdyńskiego portu było to zamówienie prac serwisowych i konserwatorskich instalacji cieplnych, a w przypadku Elbląga – wykonanie prac torowych na miejskiej sieci tramwajowej.
W obu przypadkach doszło do wybrania ofert, które z założenia miały być najkorzystniejsze dla zamawiającego. Od wyników przetargów odwołały się przegrane firmy. Argumentem było o to, że zamawiające jednostki wybrały w gruncie rzeczy oferty, które powinny być odrzucone, bo zawierały propozycje niezgodne z obowiązującymi przepisami. Przykładowo w przetargu zorganizowanym przez gdyński port, została wybrana oferta z zaniżonym kosztorysem wykonywania usług, w którym podano stawkę 10 zł za roboczogodzinę. Tymczasem przetarg był rozstrzygany już pod rządami zmienionej ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 847), która przewiduje minimalną stawkę godzinową dla zleceniobiorców wynoszącą 13 zł/h.
Te argumenty nie przekonały jednak Krajowej Izby Odwoławczej, która obydwa odwołania odrzuciła. Sprawa trafiła do sądu, który dostrzegł problem prawny dotyczący dwóch kwestii. Dlatego też postanowił zapytać SN, czy uczestnik przetargu może się skutecznie odwołać od wyboru najkorzystniejszej oferty, wskazując – jako wadę prawną – niewykluczenie przez zamawiającego wykonawcy, który złożył propozycje niezgodne z prawem. Drugim problemem postawionym przez sąd była treść orzeczenia sądu odwoławczego, w sytuacji gdyby uwzględniono takie odwołanie (powołujące się na przyjęcie, jako najkorzystniejszej, wadliwej prawnie oferty). Kwestią problematyczną było, czy sąd może w takim wypadku uchylić zaskarżone postanowienie KIO i ewentualnie skierować do niej sprawę z powrotem, czy też musi wydać orzeczenie merytoryczne, zmieniające rozstrzygnięcie wydane przez izbę.
SN, obradując w składzie trzech sędziów w obydwu sprawach, podjął identyczną uchwałę, uznając, że zarzut odwołania od wyboru najkorzystniejszej oferty, o którym mowa w art. 180 ust. 2 pkt 6 pzp, może polegać na wytknięciu zamawiającemu, że ten nie wykluczył wykonawcy lub nie zaniechał oferty przez niego przedstawionej, mimo że ta była niezgodna z prawem.
– Skarżący może w różny sposób formułować zarzuty odnośnie do wyboru najkorzystniejszej oferty, mieszczą się one we wskazanym w przepisach pzp kwestionowaniu tego wyboru. Kwestia, czy wybrana oferta odpowiada przepisom prawa, czy też powinna być wykluczona, także podlega ocenie KIO – powiedziała Marta Romańska, sędzia Sądu Najwyższego.
Po drugie SN przesądził, że sąd, rozpoznając odwołanie, nie może uchylić postanowienia KIO, gdyż uniemożliwia to przepis art. 198f ust. 2 pzp. Jak podkreślono, postępowanie przed KIO przypomina postępowanie przedsądowe lub to toczone przed sądem polubownym. Postępowanie przed sądem powszechnym musi być dwuinstancyjne, ale przepisy mogą przewidywać ograniczenia prawa do odwołania się od danego orzeczenia sądowego. W przypadku zamówień publicznych przekazanie sporów do rozstrzygnięcia KIO ma na uwadze przede wszystkim szybkość postępowania. To zaś oznacza, że rozpatrujący odwołanie sąd zawsze sam musi rozstrzygnąć sprawę zarówno formalnie, jak i merytorycznie.
ORZECZNICTWO
Uchwała Sądu Najwyższego z 17 listopada 2017 r., sygn. akt III CZP 56/17 i III CZP 58/17.