Właściciel sklepu udostępniający darmową sieć WiFi nie odpowiada za to, że klienci przesyłają za jej pośrednictwem pirackie pliki. Sąd może go jednak zobowiązać do założenia hasła, które będzie udostępniał dopiero po sprawdzeniu tożsamości użytkowników.

Czwartkowe rozstrzygnięcie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej może w perspektywie oznaczać koniec anonimowych sieci WiFi w centrach handlowych czy restauracjach. Zgodnie z nim wytwórnie muzyczne czy filmowe mogą bowiem domagać się wydania nakazu zabezpieczenia łącza internetowego. Administrator WiFi musiałby wówczas założyć hasło, które udostępniałby klientom dopiero po spisaniu ich danych. Zdaniem Trybunału ma to zapobiegać przesyłaniu przez sieci WiFi pirackich plików.

Sprawa dotyczyła obywatela Niemiec Tobiasa McFaddena, który prowadzi sklep ze sprzętem estradowym. Udostępniał w nim darmowe i niezabezpieczone hasłem WiFi. Ktoś przez tę sieć rozpowszechnił piracki plik z piosenką, do której prawa ma Sony Music Entertainment Germany. Wytwórnia zażądała odszkodowania od właściciela sklepu. Ten tłumaczył, że nie miał nic wspólnego z piractwem i nie może ponosić odpowiedzialności za czyny użytkowników, którym udostępniał swe łącze.

Rozpoznający spór niemiecki sąd skłaniał się do uznania, że choć o bezpośredniej odpowiedzialności rzeczywiście nie może być mowy, to w grę wchodzi odpowiedzialność pośrednia. Chciał przez analogię zastosować orzeczenie innego niemieckiego sądu z 2010 r., w którym uznano, że osoba prywatna, która nie zabezpieczyła hasłem swej sieci, możne ponosić odpowiedzialność za dokonane za jej pośrednictwem naruszenia. Przed wydaniem orzeczenia poprosił jednak TSUE o wykładnię przepisów dyrektywy o handlu elektronicznym 2000/31/WE. Pytania prejudycjalne zmierzały do ustalenia zakresu odpowiedzialności podmiotu udostępniającego sieć WiFi, za pośrednictwem której doszło do naruszenia praw autorskich. Trybunał w czwartkowym orzeczeniu uznał, że odpowiedzialność ta jest wyłączona.

Dużo dalej idące skutki ma natomiast dalsza część wyroku. Trybunał uznał w niej, ze dyrektywa nie stoi na przeszkodzie temu, aby uprawniony z tytułu praw autorskich zażądał od sądu, by ten nakazał administratorowi zapobieganie dalszym naruszeniom. Sędziowie jednoznacznie zaznaczyli, że nakaz taki będzie skuteczny tylko wtedy, gdy sieć WiFi zostanie zabezpieczona hasłem, które będzie udostępniane klientom dopiero po sprawdzeniu ich tożsamości.

Jak to może wyglądać w praktyce? Centrum handlowe, któremu wydano wspomniany nakaz zabezpiecza WiFi hasłem. Klienci łącząc się z siecią widzą komunikat, że aby uzyskać do niej dostęp muszą udać się do punktu obsługi. Tam pokazują dowód czy inny dokument tożsamości, obsługa spisuje ich dane i dopiero wówczas udostępnia hasło. Prawdopodobnie musiałoby one być unikalne, bo przecież stałe przed niczym by nie zabezpieczało.

„Trybunał stwierdził, że nakaz zabezpieczenia łącza internetowego hasłem może zapewnić równowagę pomiędzy, z jednej strony, prawami własności intelektualnej przysługującymi podmiotom praw autorskich a, z drugiej strony, prawem do wolności prowadzenia działalności gospodarczej przez dostawcę dostępu do sieci telekomunikacyjnej oraz prawem do wolności informacji przysługującym użytkownikom sieci. Trybunał zauważył w szczególności, że środek taki może zniechęcić użytkowników sieci do naruszania praw własności intelektualnej” - można przeczytać w komunikacie prasowym Trybunału.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 15 września 2016 r. w sprawie C-484/14 (Tobias Mc Fadden / Sony Music Entertainment Germany GmbH)