2 lipca minie 34. rocznica wprowadzenia na rynek urządzenia, które odmieniło sposób słuchania muzyki i stało się gadżetem lat 80. To walkman.

Początek kultowego „Powrotu do przyszłości” Roberta Zemeckisa. Marty McFly (Michael J. Fox) przyjeżdża do domu swojego szalonego przyjaciela, doktora Emmetta Browna (Christopher Lloyd). Marty jest tu ubrany w najmodniejsze gadżety i ciuchy, o jakich śniły nastolatki lat 80. Ma klasyczne buty Nike, puchową kamizelkę, dżinsy, okulary lustrzanki, do tego przyjechał na deskorolce z wyjątkowym cudem przy pasku. To przenośny minimagnetofon kasetowy ze słuchawkami, czyli walkman. Był rok 1985. Urządzenie wymyślone przez Sony przeżywało swoje złote lata. Znalazło się nawet na plakacie filmowym do jednego z największych przebojów kin połowy lat 80. – „Footloose”. Z walkmanem na uszach taniec ćwiczył główny bohater grany przez Kevina Bacona.

Historia zaczęła się na początku lat 60. od wprowadzenia na rynek przez firmę Philips kasety magnetofonowej. Dziesięć lat później coś, co przypominało walkmana, wymyślił urodzony w Niemczech, a mieszkający w Brazylii wynalazca Andreas Pavel. Nazywało się to Stereobelt. Nie wszędzie uzyskał na to patent. Co się szybko zemściło, bo w 1979 r. Sony wprowadziło na rynek urządzenie opatentowane jako walkman. Zresztą Pavel sądził się wiele lat z japońską firmą o prawo do wykorzystania tego sprzętu.

W USA pierwszy walkman nazywał się Soundabout, w Wielkiej Brytanii Stowaway, a w Szwecji i Australii Freestyle. Urządzenie było genialne w swojej prostocie. Dzięki małej wadze, zasilaniu na baterię i słuchawkom pozwalało słuchać muzyki niemal wszędzie. Sprzęt szybko zyskiwał popularność, oczywiście głównie wśród młodzieży. Stał się takim gadżetem jak deskorolka czy pierwsze komputery. Przez kilkadziesiąt lat produkcji sprzedano niemal 400 milionów walkmanów. Już w 1986 r. słowo to trafiło do prestiżowego słownika oksfordzkiego. „Time” słusznie umieścił walkmana wśród 12 największych gadżetów w historii, obok konsol Atari 2600, Nintendo, Blackberry czy iPhone’a.

Pierwszym walkmanem w historii jest niebiesko-srebrny TPS-L2. Miał wystające guziki i co ciekawe, dwa wejścia na słuchawki, dzięki czemu mogły z niego korzystać dwie osoby naraz. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy sprzedano 50 tysięcy sztuk tego walkmana. Dramatycznie szybko zyskał na popularności po pokazaniu go na amerykańskim rynku w roku 1980. Mimo że kosztował niebagatelną sumę 200 dolarów. Oczywiście szybko bardzo podobny sprzęt zaczęły produkować inne firmy, ale nazwa była już zarezerwowana.

Z czasem walkmany stawały się coraz mniejsze (dochodząc do ostatecznego rozmiaru kasety magnetofonowej) oraz nabierały kolorów. Powstawały też walkmany na dwie kasety, z możliwością nagrywania, z radiem, w metalowej obudowie, wodoodporne. Skonstruowano również specjalny odporny, charakterystyczny żółty Sport Walkman dla aktywnych oraz napędzany promieniami słonecznymi Solar Walkman.

Sony nie rezygnowało przy tym z budowania przenośnych sprzętów do odtwarzania muzyki z innych niż kasety magnetofonowe nośników. Zaledwie rok po wprowadzeniu do obiegu płyt CD skonstruowano przenośny odtwarzacz CD. Próbowano też za pomocą przenośnych odtwarzaczy wspomóc wejście w rynek nowej technologii MiniDisc, ale tutaj poniesiono porażkę. Sony zawiesiło produkcję walkmanów dopiero trzy lata temu. Marka jest jednak wciąż widoczna dzięki odtwarzaczom mp3 i telefonom komórkowym.

Walkman podbił w latach 80. świat, więc nie mógł ominąć również Polski. W zeszłym roku na www.sony.pl opublikowano bardzo ciekawe wyniki badania, jakie na zlecenie Sony przeprowadził TNS OBOP. Wynikało z nich, że dla ponad 80 proc. badanych (osób w wieku 25–35 lat) posiadanie mobilnego odtwarzacza kasetowego w czasach przemian ustrojowych było głównym przedmiotem pożądania. Walkman wyprzedził m.in. klocki Lego i dżinsy!

Nie powinno więc dziwić, że w latach 80. nieistniejące już Zakłady Radiowe im. Marcina Kasprzaka w Warszawie wprowadziły na rynek pierwszy polski przenośny sprzęt do słuchania kaset magnetofonowych – PS 101 Kajtek. Trudno jednak było mu konkurować z zachodnimi produktami. Poza samą jakością odtwarzania odstawał funkcjonalnością. Miał ręcznie odchylaną klapkę (która oczywiście szybko odpadała), wystające guziki, a do tego trzeba było go zasilać aż czterema bateriami. Trzeba też było samemu przekładać kasetę na drugą stronę. Poza tym nie posiadał zaczepu, który umożliwiałby noszenie go przy pasku. W rozwoju polskiego walkmana nie pomogła też jego eksportowa wersja „Walker”. Warto pamiętać, że walkmany byłem oznaką luksusu w Polsce także w latach 90. Na YouTube można zobaczyć telewizyjny teleturniej „As” z 1999 r., w którym nagrodami były właśnie przenośne odtwarzacze kasetowe.

Dzisiaj walkmany traktowane są już nie jako gadżet marzeń, a raczej oldskulowy relikt minionej epoki. Faktem jest, że dla pokolenia dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków radość z posiadania walkmana w czasach, kiedy po ulicach jeździły maluchy, a w telewizji leciał serial „Dempsey i Makepeace na tropie” była trudna do opisania.