Łączne straty polskiej gospodarki z tytułu piractwa w sieci w 2016 roku wyniosły ponad 3 mld zł, a straty skarbu państwa to około 836 mln zł - wynika z raportu firmy doradczej Deloitte. Całkowita wartość przetwarzania treści z nielegalnych źródeł w internecie może w latach 2017–2024 wynieść ok. 30,4 mld zł.

Jak podkreślili autorzy zaprezentowanego w środę raportu "Piractwo w internecie - straty dla kultury i gospodarki. Analiza wpływu zjawiska piractwa internetowego na gospodarkę Polski na wybranych rynkach kultury", przygotowanego na zlecenie Stowarzyszenia Kreatywna Polska, z nielegalnych źródeł treści korzysta co drugi polski internauta w wieku 15-75 lat, czyli ponad 12 mln osób.

"Łączne straty polskiej gospodarki z tytułu piractwa internetowego w 2016 roku wyniosły ponad 3 mld zł, a straty skarbu państwa, np. przez niższe podatki, to około 836 mln zł. Ubiegłoroczne szacunkowe przychody serwisów pirackich udostępniających w sieci filmy, seriale, muzykę, prasę czy książki to nawet 745 mln zł " - powiedziała podczas prezentacji ekonomistka Julia Patorska z Deloitte.

Z szacunków Deloitte wynika, że łączne roczne straty powstające w polskiej gospodarce w wyniku piractwa treści w internecie to suma, za którą można by pokryć około 30 proc. rocznych wydatków państwa na kulturę i media. Piractwo internetowe na taką skalę to także 27,5 tys. utraconych miejsc pracy, czyli tyle, ile pozwoliłoby całkowicie zlikwidować bezrobocie np. w Łodzi.

"Nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższych latach sytuacja miała się diametralnie zmienić. Przy założeniu, że nie zostaną wprowadzone odpowiednie zmiany legislacyjne, prognozowana całkowita wartość pirackiej konsumpcji treści z nielegalnych źródeł w internecie w latach 2017–2024 wyniesie około 30,4 mld zł. Taka kwota pozwoliłaby jednorazowo pokryć około 70 proc. wartości deficytu sektora publicznego za 2015 r." – oceniła Patorska. Można oczekiwać, jak dodała, że ze względu na wzrost umiejętności cyfrowych społeczeństwa skala zjawiska piractwa internetowego będzie w latach 2017-2024 rosła w średnim tempie 3,3 proc. i zdecydowanie przewyższy średnie tempo wzrostu PKB w tym okresie.

Z przedstawionych danych wynika też, że oferta legalnych dostawców treści jest wprawdzie coraz bogatsza i bardziej dostępna, jednak internauci wybierają pirackie źródła ze względu na niższą cenę oraz łatwość i szybkość dotarcia do nich. "Problemem jest również to, że nie udało się zintensyfikować działań legislacyjnych w zakresie ochrony legalnego rynku i lepszej ochrony prawnej treści i to pomimo obowiązku dostosowania prawa krajowego do norm unijnych" - podkreślił radca prawny Bartosz Michalski z kancelarii Deloitte Legal.

Według ekspertów coraz szerszy dostęp do nowoczesnych technologii i rosnąca liczba internautów sprawiły, że nielegalny obrót treściami stał się intratny. "Piractwo stało się dobrze zorganizowanym systemem, który wskutek braku odpowiednich, ochronnych mechanizmów prawnych negatywnie oddziałuje nie tylko na legalny rynek, ale także na krajową gospodarkę i kieszenie konsumentów. Obszar ten, będący nierzadko poza zasięgiem kontroli, coraz częściej jest także źródłem problemów związanych np. z bezpieczeństwem danych czy złośliwym oprogramowaniem" – wskazała prezes Stowarzyszenia Sygnał Teresa Wierzbowska.

Większość użytkowników, jak podano w raporcie, korzysta zarówno z serwisów legalnych, jak i oferujących nielegalny dostęp do treści. Płacąc pirackim serwisom kilka lub kilkanaście złotych miesięcznie Polacy zasilają je sumą około 900 mln zł rocznie, a to oznacza szacunkowe przychody sięgające około 745 mln zł (po odjęciu opłat transakcyjnych i podatków).

Największym zainteresowaniem internautów cieszą się, jak wskazali autorzy raportu, pirackie źródła plików wideo oraz audiobooków. Tylko z serwisów oferujących nielegalny dostęp korzysta od 6 proc. (dla audiobooków) do 17 proc. użytkowników. Największy odsetek czerpiących wyłącznie z nielegalnych źródeł stanowią respondenci poszukujący w internecie książek (17 proc.) oraz treści wideo (14 proc.). Pomimo szerokiej i tańszej oferty oraz łatwej dostępności nielegalnych źródeł "spora część respondentów deklaruje, że nie rezygnuje zupełnie ze źródeł legalnych". Największy odsetek ankietowanych korzystających wyłącznie z legalnych źródeł występuje na rynku transmisji na żywo (61 proc.), prasy (57 proc.) oraz muzyki (55 proc.), najmniejszy zaś na rynku treści wideo (27 proc.) - czytamy w raporcie.

Duża część internautów, jak wskazano, nie zdaje sobie sprawy, że korzysta z nielegalnych źródeł. "Ponad połowa badanych nie zdaje sobie sprawy z tego, że dokonując opłaty za oglądane treści, może wspierać nielegalne serwisy" - powiedziała Patorska.

Zdaniem ekspertów, na ograniczenie piractwa internetowego może wpłynąć wsparcie inicjatyw opartych na podejściu tzw. follow the money. To forma walki z piratami, która zakłada utrudnianie lub eliminację ich źródeł finansowania. "Jak pokazuje przykład Wielkiej Brytanii, Portugalii oraz innych państw UE wypracowanie porozumienia między uczestnikami rynku treści cyfrowych nie tylko jest możliwe, ale także przynosi wymierne efekty” – powiedział radca prawny Bartosz Michalski z kancelarii Deloitte Legal. Z kolei według Patorskiej niezbędna jest również edukacja na temat szkodliwości piractwa internetowego.

Raport został przygotowany przez Deloitte na zlecenie Stowarzyszenia Kreatywna Polska. Powstał w oparciu o ankietę przeprowadzoną metodą CAWI na próbie 1500 internautów w wieku 15–75 lat korzystających z następujących typów treści zamieszczanych w internecie: treści wideo, transmisje na żywo, książki, audiobooki, treści muzyczne, prasa. Dodatkowo przeprowadzono wywiady indywidualne z ekspertami z branży służące pogłębieniu badań ilościowych dotyczących analizowanych zagadnień.

Stowarzyszenie Kreatywna Polska działa na rzecz rozwoju i ochrony polskiej kultury, nauki, twórczości i innowacyjności. Jego celem jest m.in. zapewnienie równego dostępu do dóbr kultury oraz ochrona praw materialnych wynikających z działalności twórczej.