Polska może zostać jednym z liderów usług technologicznych. Mamy bowiem wybitnych informatyków i inżynierów. Już teraz jesteśmy światowymi liderami w płatnościach bezdotykowych. Szansę dla nas pod tym względem niesie Brexit - mówi PAP wiceszefowa MR Jadwiga Emilewicz.

Polska stała się liderem cyfrowych usług finansowych, tzw. fintechu, czemu to zawdzięczamy?

Jadwiga Emilewicz: Rzeczywiście. Wykorzystaliśmy pewną lukę, jaka istniała w Polsce w ciągu pięćdziesięciu powojennych lat. W związku z tym, że nie mieliśmy książeczek czekowych, nie musieliśmy ich wycofywać, jak wiele krajów zachodnioeuropejskich. Bardzo szybko weszliśmy w obieg cyfrowy i rozwinęliśmy rynek kart płatniczych. Jesteśmy światowymi liderami, jeśli chodzi o płatności bezdotykowe. Tej sieci zazdroszczą nam kraje Europy Zachodniej, bo u nas jest ona najbardziej rozwinięta.

Na rynku technologicznych start-upów liczba firm, które oferują już usługi z zakresu fintechu jest bardzo duża. Nie bez powodu jeden z globalnych liderów płatności bezgotówkowych osadził w Warszawie jedno ze swych centrów fintechowych. Te technologie rozwijają się u nas na niespotykaną gdzie indziej skalę.

Jakie korzyści może przynieść nam ta przewaga?

J.E.: Chcielibyśmy pokazać potencjał Polski - to, że warto się u nas rozwijać, bo mamy zasoby intelektualne, informatyków, programistów i inżynierów oraz duży, chłonny rynek. Dzisiaj jest do tego dobry moment, ponieważ branża finansowa ulokowana w Londynie, zdając sobie sprawę z konsekwencji Brexitu, rozgląda się intensywnie po Europie.

Stąd przygotowywany w Ministerstwie Rozwoju program Cashless Poland. Przewidujemy w nim regulacje, które będą stymulować rozliczenia bezgotówkowe pomiędzy firmami. Przekonujemy przedsiębiorców, że wszystko, co wiąże się z obrotem gotówką, jest fizycznym kosztem zarówno dla państwa, jak i dla nich samych. Planujemy, że do połowy tego roku pierwsze rozwiązania prawne z obszaru Cashless Poland powinny być przygotowane i zakończone w pracach rządowych.

Jak konkretnie ma się rozwijać polski rynek fintech?

J.E.: Chcemy rozwijać rynek fintech na dwa sposoby. Poprzez zaangażowanie polskich banków detalicznych, które są zainteresowane wprowadzaniem tego typu usług oraz poprzez współpracę z Polskim Funduszem Rozwoju, planującym stworzenie "fintechowego hubu" w ramach swojej struktury. Można powiedzieć, że również pod tym względem jesteśmy w awangardzie. Eksperci podkreślają bowiem, że trudno te rozwiązania rozwijać wyłącznie w oparciu o banki, dlatego, że usługi fintechowe są dla tych instytucji konkurencją. Tymczasem nasz największy bank detaliczny - PKO BP - już od kilku lat współpracuje z firmami, które stosują rozwiązania fintechowe i wprowadza je w swoim systemie.

Planujemy też szerokie działania promocyjne. Chcemy promować m.in. start-upy, które opracowały rozwiązania fintechowe. Znajdą się one na pewno na konkursie, który rusza w marcu w Pałacu Prezydenckim "Start-upy w Pałacu". Laureatów będziemy zabierać zarówno na Hannower Messe (międzynarodowe Targi Innowacyjnych Technologii Przemysłowych - PAP), jak i na misje gospodarcze, w które będzie udawał się wicepremier Mateusz Morawiecki czy prezydent Andrzej Duda.

Elementem tych działań jest również rozwijanie pomysłu tzw. piaskownicy regulacyjnej.

J.E: Nad stworzeniem tzw. piaskownicy regulacyjnej pracujemy wspólnie z Ministerstwem Cyfryzacji oraz instytucjami nadzoru finansowego. Ma ona dać komfort rozwoju i działalności firmom oferującym usługi fintech.

Piaskownica regulacyjna dla innowacyjnych usług finansowych to coś na kształt bezpiecznej przestrzeni, w której przedsiębiorstwa mogą przetestować innowacyjne produkty, usługi, modele biznesowe, mechanizmy bez natychmiastowego poniesienia wszystkich następstw regulacyjnych obowiązujących w danym sektorze działalności na rynku finansowym. Aby móc, na przykład, świadczyć pewne usługi finansowe z zakresu bankowości trzeba mieć licencję bankową. Pozyskanie jej wymaga długiego czasu, co dla usług fintechowych jest zabójcze.

Piaskownica na uproszczonych warunkach pozwalałaby na wprowadzenie takich usług. Gdy rozmawiamy z polskimi firmami zarejestrowanymi w Indiach czy Londynie, podkreślają one, że mogą oferować swoje usługi klientom już po dwóch - trzech miesiącach od uzyskania uproszczonego pozwolenia. Chcielibyśmy, żeby u nas można było uzyskiwać takie uproszczone pozwolenia i żeby nadzór finansowy dostosował się do potrzeb rynku. Na przykład brytyjski nadzorca powołał specjalny program w tym zakresie i my nad podobnym rozwiązaniem pracujemy z Komisją Nadzoru Finansowego. To KNF powinna być organem, który będzie odpowiedzialny za wydawanie takich licencji (...) i będzie czuwał nad prawidłowym funkcjonowaniem tego rynku.

Jaki dałoby to impuls gospodarce?

J.E: Jeśli dane rozwiązanie fintechowe się przyjmie i będzie tańsze, wygodniejsze dla klienta, oferujący ją start-up w ciągu kilku lat jest w stanie mocno urosnąć i zaoferować swoje usługi niemal w dowolnym kraju świata. My cały czas poszukujemy produktów, usług, które możemy eksportować na cały świat. A fintech na pewno daje taką możliwość. Usługi finansowe dzisiaj rosną, jak grzyby po deszczu. Testowanie ich, ulepszanie, udoskonalanie nie zajmuje dużo czasu. Wiąże się z nimi możliwość skalowania, czyli sprzedaży na wszystkich rynkach. Na przykład nowa usługa płatności w smartfonie może być dostosowana bardzo szybko do potrzeb rynku indyjskiego czy amerykańskiego. Jeśli jest przetestowana na naszym rynku macierzystym, bardzo szybko może być wdrożona gdzieś indziej. Do tego jest nam właśnie potrzebna piaskownica regulacyjna.

Rozwoju których usług fintechowych możemy się spodziewać w najbliższym czasie?

J.E: Rozmawiamy ze start-upami oferującymi rozwiązania z zakresu płatności, a także ubezpieczeń. Na przykład takimi, które pracują nad tym, jak zastąpić kieszonkowe dzieci. Zamiast korzystać z kieszonkowego wyjmowanego z tradycyjnego portfela, dziecko mogłoby dysponować pieniędzmi za pośrednictwem smartfona. Takie rozwiązania już są proponowane. Uwzględniają one wiek dziecka, a rodzicom dają gwarancje bezpieczeństwa. Inne rozwiązania dotyczą problemu starzejącego się społeczeństwa. Wyzwaniem dla rynku fintech jest zaoferowanie osobom starszym możliwości dokonywania podstawowych płatności bez konieczności wychodzenia z domu za pomocą telefonu.

Ważny dla nas jest też obszar rozwiązań dotyczących płatności między firmowych. Gdy rozmawiamy dziś o Cashless Poland mali i średni przedsiębiorcy mówią, że jest to dla nich duże obciążenie, wolą korzystać z gotówki. Tymczasem chcemy im pokazać, że przelew wykonywany błyskawicznie, w czasie rzeczywistym rozwiązuje np. problemy zatorów płatniczych.