Branża budowlana chce głębszych zmian w przepisach dotyczących warunków technicznych budynków. Dziś niektóre z nich nie przystają do rzeczywistości. Właśnie upłynął termin, w jakim przedstawiciele branży budowlanej mogli składać uwagi do projektu nowelizacji rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Akt ten zawiera szereg przepisów – często bardzo szczegółowych – wskazujących, jakich zasad przestrzegać, projektując i budując.
– My z tym rozporządzeniem żyjemy od lat. To akt, który znamy od podszewki. Przesądza on o tym, jak prowadzimy niektóre kreski w projekcie – wyjaśnia Piotr Andrzejewski z Izby Architektów RP.
I to się na razie nie zmieni.
Korekta przepisów
Przedstawiona nowelizacja, zgodnie z zamysłem resortu, skupia się na analizie obecnych przepisów.
– Nowela ma poprawić to, co nie funkcjonuje. Nie wywraca jednak systemu do góry nogami – przyznaje Tomasz Żuchowski, wiceminister infrastruktury i budownictwa.
Jak jednak dodaje, głębsze zmiany mają zostać wprowadzone kompleksową nowelizacją procesu budowlanego, nad którą Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa jeszcze pracuje.
Ale i w konsultowanym dokumencie znalazły się prawdziwe nowinki: jak propozycja, by parkingi zlokalizowane przy budynkach użyteczności publicznej oraz mieszkalnych wielorodzinnych wyposażone były w punkty ładowania pojazdów elektrycznych. Taki oblig dotyczyć miałby m.in. większych miast (powyżej 100 tys. mieszkańców), gdzie zarejestrowano powyżej 60 tys. pojazdów.
Pozytywnie o zmianie warunków technicznych wypowiadają się przedstawiciele Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
– Dobrze, że rząd w pierwszych miesiącach swojej działalności pochylił się nad zracjonalizowaniem i wprowadzeniem uproszczeń w procedurach związanych z procesem budowlanym – twierdzi Marek Poddany, wiceprezes PZFD.
Budownictwo A.D. 2015 / Dziennik Gazeta Prawna
Jak mówi, propozycja zmian to odpowiedź na powszechne sygnały z wielu środowisk o postępującej biurokratyzacji procesu inwestycyjnego, która tylko w części jest uzasadniona.
– Rozwój kraju wymaga przyśpieszonej urbanizacji, lepszego wykorzystania terenu i infrastruktury technicznej oraz dogęszczania zabudowy. Aby zrealizować te cele, potrzeba radykalnej zmiany warunków technicznych – akcentuje Poddany.
Intensyfikacja zabudowy
Dlatego też PZFD w przedstawionych uwagach zwrócił się do ministerstwa m.in. o powrót do starej definicji domu jednorodzinnego. Dziś przez taki należy rozumieć budynek wolno stojący albo w zabudowie bliźniaczej, szeregowej lub grupowej, stanowiący konstrukcyjnie samodzielną całość, w którym dopuszcza się wydzielenie nie więcej niż dwóch lokali mieszkalnych albo jednego lokalu mieszkalnego i lokalu użytkowego o powierzchni całkowitej nieprzekraczającej 30 proc. powierzchni całkowitej budynku.
„Przed zmianą [do grudnia 2002 r. – red.] budynek jednorodzinny mógł mieć do 4 lokali. Dla zmniejszenia intensywności zabudowy minister zmniejszył tę liczbę do 2. Obecnie, gdy problem rozlewania się zabudowy wysunięto na pierwszy plan, konsekwentnie należałoby przywrócić poprzednią definicję i zezwolić na zwiększenie intensywności zabudowy liczonej liczbą lokali na jednostkę powierzchni” – czytamy w uwagach PZFD. W ocenie związku optymalnym rozwiązaniem byłoby dopuszczenie trzech lokali, co byłoby spójne z powszechnie występującym w planach miejscowych zapisem o dopuszczeniu dla zabudowy jednorodzinnej 12 m wysokości (co daje trzy kondygnacje). „Zmiana taka zwiększyłaby dostępność mieszkań dla osób, których nie stać na zakup całego budynku jednorodzinnego, lecz zadowolą się mieszkaniem na jednym z trzech jego poziomów” – przekonują deweloperzy.
Ministerstwo do pomysłu podchodzi jednak sceptycznie, nie godząc się na usankcjonowanie dziś występujących nieprawidłowości.
– Dziś formalnie dom jednorodzinny może mieć dwa lokale mieszkalne. Natomiast do resortu docierają sygnały, że deweloperzy budują obiekty na osiedlach domów jednorodzinnych, po czym dzielą je na większą niż dopuszczona przepisami liczbę lokali. Trudno o takich domach mówić, że są obiektami jedno- rodzinnymi – mówi wiceminister Żuchowski.
Gdzie robić pranie
W aktualnych warunkach technicznych (Dz.U. z 2015 r. poz. 1422 ze zm.) jest jednak więcej norm, które nie przystają do realiów, a których poprawy ministerstwo nie zapowiedziało. Branża wskazuje np. par. 92 ust. 3, który nakłada obowiązek takiego projektowania łazienek w blokach, by znalazło się w nich miejsce na pralkę i pojemnik na brudną bieliznę. „Od czasu, kiedy powstał niniejszy przepis, sposób, w jaki ludzie korzystają z pralek, jak i kiedy robią pranie, zmienił się. Pralki często umieszczane są w wydzielonych pomieszczeniach specjalnie do tego przeznaczonych lub w wydzielonych ustępach. (...) Prawo nie powinno regulować, gdzie i jak ludzie robią pranie” – twierdzi w uwagach PZFD.
Nieprzemyślany wydaje się również obowiązujący dziś zapis o tym, jak wydzielać stanowiska postojowe w garażu. Obliguje on, by bok samochodu od ściany lub słupa dzieliło minimalnie 0,5 metra. Co wprowadza w praktyce niemałe zamieszanie, bo każdy samochód ma inne wymiary. W ocenie inżynierów rozporządzenie nie powinno aż tak głęboko wchodzić w szczegóły. „Postuluje się, aby dać większe kompetencje w tym zakresie projektantowi, który może zastosować najnowsze technologie i rozwiązania techniczno-materiałowe wchodzące na rynek budowlany” – pisze Opolska Okręgowa Izba Inżynierów Budownictwa.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia po konsultacjach społecznych