Około 900 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa wysłali do Prokuratury Generalnej frankowi kredytobiorcy. Prokuratorzy już analizują dokumenty. Efekty ich pracy poznamy najpóźniej za miesiąc.

Rzecznik prasowy prokuratury generalnej, Mateusz Martyniuk potwierdza, że cały czas wpływają wioski od tak zwanych frankowców. Po godzinie 13 było ich około 300. Rozmówca Polskiego Radia poinformował, że wnioski dotyczą podejrzenia popełnienia oszustwa ze strony przedstawicieli banków, które udzielały kredytów we frankach.

Prokuratorzy będą analizować każde zawiadomienie oraz umowę kredytową. Mateusz Maryniuk przypomina, że przestępstwo oszustwa ma charakter umyślny. To oznacza, że aby skazać przedstawicieli banków trzeba udowodnić, że działali oni z zamiarem dokonania przestępstwa.

Dziś pod siedzibą prokuratora generalnego w Warszawie zebrało się około 30 poszkodowanych, którzy zaciągnęli kredyty denominowane we franku szwajcarskim. Poszkodowani twierdzą, że zostali oszukani przez banki, które zdawały sobie sprawę w możliwych wahań kursu. Jeden z kredytobiorców, Mariusz Zając wyjaśnia, że kredytobiorcy chcą sprawdzić czy ktoś zajmie się ich sprawą. Przestępstwo oszustwa jest zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności.

Pewnym pocieszeniem dla zadłużonych we franku może być umacniająca się złotówka. Jeszcze tydzień temu za jednego franka trzeba było zapłacić około 4 złotych i 30 groszy. Dziś cena ta waha się w okolicach 4 złotych i 2 groszy.