Przez dwa lata ze sztandarową obietnicą Prawa i Sprawiedliwości niewiele się działo. Teraz szansę reaktywacji programu dostanie Polski Fundusz Rozwoju.
100 tys. mieszkań w budowie w przyszłym roku w ramach rządowego programu „Mieszkanie plus” zapowiedział w kwietniu premier Mateusz Morawiecki. Obok wypłaty 500 zł na dziecko projekt budowy tanich mieszkań na wynajem z opcją dojścia do własności jest priorytetem dla obecnej ekipy. Jednak od pierwszych zapowiedzi przeszło dwa lata temu niewiele się w tej sprawie wydarzyło. Na odpowiadającego za program ministra Andrzeja Adamczyka spadły nawet krytyczne słowa ze strony prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Po zmianie premiera resort Adamczyka zajmuje się już tylko infrastrukturą. Teraz wszystko wskazuje, że program spocznie na barkach jednego z najbliższych współpracowników szefa rządu – Pawła Borysa, który kieruje Polskim Funduszem Rozwoju.
Dziennik Gazeta Prawna
– W ciągu dwóch tygodni rząd powinien wyrazić zgodę na przejęcie przez PFR spółki córki Banku Gospodarstwa Krajowego, czyli BGK Nieruchomości – mówi nasz informator z kręgów rządowych. Oficjalnie o sprawie nikt nie chce rozmawiać do czasu, aż Rada Ministrów da zielone światło dla transakcji. Sprzedaż spółki została już zaakceptowana przez zarządy i rady nadzorcze zarówno BGK, jak i PFR. Proces ten ma już poślizg, bo pierwsze przymiarki do przejścia BGK N do PFR pojawiły się niemal dwa lata temu, ale dopiero teraz mają zostać wcielone w życie.

W poszukiwaniu straconego czasu

Nasi rozmówcy z rządu wskazują, że dwa lata zostały już w sprawie programu zmarnowane, a oddane już lokatorom mieszkania pochodzą częściowo z zasobu Funduszu Mieszkań na Wynajem, który w strukturach BGK TFI uruchomiła poprzednia ekipa.
– Startujemy po raz drugi i cały czas z bardzo niskiego poziomu, więc nie uda się dowieźć ambitnych planów 100 tys. mieszkań w budowie w 2019 r., ale jest szansa, że zostanie wypracowana jedna spójna koncepcja realizacji „Mieszkania plus” – podkreśla nasz rozmówca.
BGK N chwali się, że obecnie w budowie jest ponad 2 tys. mieszkań, a łącznie w przygotowaniu ponad 25 tys. lokali o łącznej wartości przekraczającej 6 mld zł. To pokazuje, że dojście do 100 tys. rozpoczętych budów w przyszłym roku jest niemożliwe. Także patrząc na statystyki GUS, z których wynika, że w sumie w całej Polsce w ubiegłym roku wystartowała budowa ok. 206 tys. mieszkań.
Kluczowym podmiotem będzie właśnie BGK N, które po przejęciu przez PFR przekształci się w PFR Nieruchomości i będzie zarządzać funduszami finansującymi budowę mieszkań. Na czele przejętej spółki będzie stał dotychczasowy prezes Mirosław Barszcz, który pokieruje docelowo zespołem ok. 200 osób. Przejście bezpośrednio pod skrzydła Pawła Borysa oznacza, że bezpośrednio odpowiedzialność za program bierze Mateusz Morawiecki i rozwiązuje inny problem.
– Tajemnicą poliszynela jest, że Mirosław Barszcz i prezes BGK Beata Daszyńska-Muzyczka bardzo się różnili zdaniami co do jego realizacji i współpraca między nimi nie układała się najlepiej – mówi nasz informator zbliżony do banku. W BGK usłyszeliśmy też, że transakcja pozwala na dalsze porządkowanie grupy. Wcześniej już bank sprzedał do PFR swoje TFI i Krajowy Fundusz Kapitałowy.
– Skupiamy się na byciu inwestorem, a nie zarządzaniu aktywami – mówi nasz rozmówca.
Wehikuł inwestycyjny odpowiedzialny za program budowy mieszkań o finansowanie nie musi się martwić. W ubiegłym roku potężny zastrzyk kapitału z budżetu państwa dostały bowiem BGK i PFR. W sumie do obu instytucji poszło 3,4 mld zł i środki te zostaną skierowane m.in. na „Mieszkanie plus”. Z naszych rozmów wynika również, że prowadzone są rozmowy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym, który również mógłby się zaangażować finansowo w projekt. Osoby, które mają obecnie odpowiadać za realizację programu, szacują, że jego wartość wyniesie kilkanaście miliardów złotych.

Konflikt koncepcji

Decyzja w sprawie przeniesienia to zapewne koniec długiego politycznego sporu, który zaczął się na początku tej kadencji. „Mieszkanie plus” od początku rządów PiS uchodziło za jeden z priorytetowych programów wpisanych w politykę społeczną. Miało być także atutem politycznym, bo inwestycje mieszkaniowe miały się rozpędzić do 2019 r., w którym odbędą się wybory parlamentarne. Program miał jednak od początku pecha do różnic zdań wewnątrz rządu.
Pierwsza, na starcie, dotyczyła samych założeń i koncepcji realizacji. Ówczesny minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk był zwolennikiem znacznego zaangażowania państwa i jego instytucji, inwestycje prywatne miały pełnić funkcję pomocniczą. Inną koncepcję prezentował od początku Mirosław Barszcz, prezes BGK N, minister budownictwa w pierwszym rządzie PiS. Jego zdaniem bez dużego udziału prywatnych firm i stworzenia im warunków do budowy tanich mieszkań nie było mowy o realizacji inwestycji w dużej skali. BGK N miał pełnić funkcję inwestora inicjującego proces i innowatora we wdrożeniu nowego typu inwestycji mieszkaniowych. Bo obie strony były zgodne co do założeń, że nowy typ budownictwa musi być skierowany do osób, które często nie mają zdolności kredytowej, ale będą w stanie opłacić wynajem mieszkań, o ile ceny będą niższe niż kredytów hipotecznych. Temu miało służyć szukanie tańszych technologii, np. budowania z prefabrykatów. BGK organizował konkurs dla architektów i firm budowlanych, który miał spopularyzować projekty w miarę tanich, budowanych w przyzwoitym standardzie domów wielorodzinnych. Dodatkowym atutem miało być budowanie na gruntach będących własnością państwa lub państwowych firm. To jednak okazało się kolejnym problemem, gdyż instytucje dysponujące gruntami wcale nie kwapiły się z ich przekazywaniem na cele mieszkaniowe.
Spór na linii Adamczyk – Barszcz przekładał się na szczegółowe rozwiązania, które miały znaleźć się w ustawie o Krajowym Zasobie Mieszkaniowym czy Mieszkaniu Plus. Rozjemcą w nim był często prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef BGK N był wspierany przez ówczesnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Politycznie został rozstrzygnięty, gdy Morawiecki został premierem. Resort Adamczyka został okrojony z działu budownictwa, który przeszedł do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, kierowanym przez Jerzego Kwiecińskiego. A bezpośrednio nadzór na kwestiami budownictwa objął Artur Soboń.
Do tej pory, w ciągu trzech lat, rządowi i parlamentowi udało się przyjąć ustawę o Krajowym Zasobie Nieruchomości, czyli tzw. banku ziemi, w 2017 r. i w tym o dopłatach do czynszu oraz specustawę mającą skrócić przygotowanie inwestycji mieszkaniowych. Ale jak wynika z informacji DGP, przynajmniej w pierwszej ustawie możliwe są zmiany, które miałyby przyspieszyć i uelastycznić proces przekazywania ziemi pod inwestycje.
Jednym z kluczowych elementów, które miały pozwolić wystartować Mieszkaniu Plus, jest bowiem dostęp do atrakcyjnych gruntów. Te zaś są w posiadaniu samorządów albo spółek Skarbu Państwa lub innych państwowych podmiotów. Osoby odpowiadające za program liczą, że wreszcie wypali współpraca z PKP, Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa czy Agencją Mienia Wojskowego.
Odpowiedzialność za program bierze Mateusz Morawiecki