Dzięki OZI można by szybciej budować zakłady czy osiedla dzięki uproszczonym procedurom.
Proces inwestycyjny w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna
Według naszych informacji do września ekspercki zespół do spraw reformy planowania przestrzennego i procesu inwestycyjnego powołany przez ministra Jerzego Kwiecińskiego ma zakończyć prace nad kolejną już odsłoną kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Jak zapowiadał niedawno na łamach DGP jego zastępca Artur Soboń, odpowiedzialny w resorcie inwestycji i rozwoju za budownictwo, uzgodnione z ekspertami rozwiązania systemowe zostaną zaprezentowane w grudniu.
Nowy projekt w porównaniu z wcześniejszymi propozycjami będzie mocno okrojony. Znaczna część dorobku poprzedników, którego odzwierciedleniem były dwie wersje projektu, trafiła do kosza, bo wraz z rządową rekonstrukcją zmieniła się koncepcja reformy. Zamiast kontynuowania prac nad kodeksem urbanistycznym zdecydowano się na zastosowanie protezy w formie specustawy mieszkaniowej. Z tego powodu zarzucono też prace nad projektem przepisów o uproszczeniu procesu inwestycyjno-budowlanego. Przewidywał on przede wszystkim spore zmiany w procedurach wydawania decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Niektóre wątki niedoszłej ustawy przeniesiono do specustawy mieszkaniowej, inne mają się docelowo znaleźć w kodeksie.
Z informacji DGP wynika, że niektóre rozwiązania, które szlifowali poprzednicy, w przeformułowanej wersji trafią do nowego kodeksu. Dotyczy to zwłaszcza wprowadzenia koncepcji obszarów zorganizowanego inwestowania (OZI), o których pozytywnie wypowiadali się zarówno przedsiębiorcy, jak i samorządy.
– Chodzi o taki mikroplan robiony pod konkretny projekt, np. budowę fabryki czy osiedla na podstawie skróconych procedur i przy uwzględnieniu relacji danej inwestycji w miastem – słyszymy ze źródeł zbliżonych do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. Nowe przepisy mają umożliwić – na poziomie szczegółowym – wyznaczanie terenów zabudowy i zakazu zabudowy, w tym wskazywanie terenów, dla których obligatoryjne będą plany zabudowy.
Niektórzy porównują OZI do specjalnych stref ekonomicznych, gdyż umożliwiają one realizację dużych, złożonych przedsięwzięć budowlanych na uproszczonych zasadach. Szybsze przygotowanie inwestycji jest możliwe m.in. dzięki skróceniu czasu uzyskiwania wszelkich koniecznych decyzji i zgód. Jednak w odróżnieniu od projektów prowadzonych na podstawie specustaw, zagospodarowanie OZI w założeniu nie może być oderwane od gminnego planowania przestrzennego. Wręcz przeciwnie – w modelu idealnym proces ten wymaga ścisłej współpracy z samorządem na każdym etapie, konsultacji z mieszkańcami oraz analizy powiązań z innymi inwestycjami.
– To dobra propozycja, która ułatwi życie inwestorom, jeśli rzeczywiście umożliwi kształtowanie przestrzeni na poziomie bardziej szczegółowym niż plan miejscowy – tj. ulicy, standardów zabudowy czy rodzajów architektury. Gdyby jednak miała to być jedynie pomoc w realizacji konkretnej inwestycji, to przyczyni się tylko do utrwalania chaosu – uważa dr Adam Kowalewski, urbanista i architekt.
Obszary zorganizowanego inwestowania funkcjonują już od dawna w wielu krajach europejskich, m.in. we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii. Tam, podobnie jak w rozwiązaniach, które znalazły się w poprzednich wersjach polskich przepisów o OZI, przeznaczone na ten cel tereny wyznaczają gminy (w myśl projektu ustawy o uproszczeniu procesu inwestycyjno-budowlanego miało to następować na etapie przygotowania czy zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego bądź w fazie przystępowania do sporządzania planu miejscowego). Na przykład regulacje niemieckie przewidują, że samorząd – w drodze uchwały – może wytyczyć specjalny obszar pod inwestycje, biorąc pod uwagę jego szczególnie ważne znaczenie dla rozwoju regionu, a także po to, aby pobudzić jego rozkwit (np. wyznaczenie terenu pod budowę osiedli czy rewitalizacja obszarów zdegradowanych).