Komisja weryfikacyjna uchyliła w całości decyzje reprywatyzacyjne ws. Dahlberga 5 - poinformował w czwartek przewodniczący komisji Patryk Jaki. Nakazała też m.st. Warszawie przejęcie nieruchomości w zarząd.

Komisja weryfikacyjna w czwartek uchyliła decyzje reprywatyzacyjne ws. Dahlberga 5 z 2006 (dot. nieruchomości z budynkiem), 2008 (dot. gruntu) i 2011 r. (dot. nieruchomości z garażami). Nakazała też miastu - jak mówił Jaki - przejęcie w zarząd części ułamkowych nieruchomości stanowiących udział Przemysława Jaszke, biznesmena i nazywanego przed media "handlarzem roszczeń" Marka M. oraz jego matki Barbary Marii Zdrenki - łącznie 8/12.

Jak uzasadniał Jaki, doszło do rażącego naruszenia "zasady prawdy obiektywnej przez prezydent Warszawy poprzez nieustalenie przesłanki posiadania gruntów i złożenia wniosku dekretowego". "Prezydent m.st. Warszawy nie poczynił ustaleń dot. posiadania przedmiotowej nieruchomości przez wnioskodawczynie w chwili złożenia wniosku dekretowego. Nie przeprowadził w tym zakresie stosownego postępowania dowodowego i w żaden sposób nie odniósł się do tej kwestii w treści uzasadnienia decyzji reprywatyzacyjnej" - mówił polityk.

Ponadto, jak wskazywał przewodniczący komisji, wydanie decyzji reprywatyzacyjnej doprowadziło do skutków rażąco sprzecznych z interesem społecznym, w szczególności w postaci utrudnienia korzystania z lokalu.

Zdaniem komisji w wyniku wydania decyzji reprywatyzacyjnych na nieruchomości przy Dahlberga 5 miało miejsce liczne naruszenie praw lokatorów poprzez m.in. niewłaściwe zarządzanie nieruchomością, niezawarcie umów z kontrahentami na wodę, energię elektryczną i wywóz nieczystości, brak sprzątania budynku, zalewanie lokali, doprowadzenie do niedrożności instalacji wentylacyjnej i złego stanu sanitarno-porządkowego klatki schodowej, piwnicy i korytarza, co mogło zagrażać życiu i zdrowiu lokatorów, doprowadzenie do złego stanu elewacji budynku oraz znaczące podwyżki czynszu.

Jaki wskazywał, że przeniesienie roszczeń do nieruchomości nastąpiło w zamian za świadczenie rażąco niewspółmierne do wartości nieruchomości. Powołał się w tym kontekście na operat szacunkowy sporządzony przez biegłą, która wyceniła, że w chwili wydania nieruchomości z budynkiem była ona warta 836 tys. 480 zł, a sam grunt był warty 347 tys. 918 zł, a teren z garażami 135 tys. 13 zł. Z kolei z treści aktu notarialnego wynika, że jeden z właścicieli sprzedał w 1994 r. 3/4 swoich udziałów (3/12 udziałów w całej nieruchomości) Markowi M. za 3 tys. zł. Jak wskazał szef komisji - była to zgodnie z danymi ZUS równowartość sześciu średnich miesięcznych wynagrodzeń.

Przewodniczący komisji wskazał, że w sprawie nieruchomości przy Dahlberga 5 "warto zapamiętać kilka elementów". "Najważniejsze - z punktu widzenia oceny całości procesu reprywatyzacyjnego - było to, że to jest pierwsza sprawa, gdzie w dokumentach oficjalnych do ratusza wpłynęły zamiary Marka M. dotyczące czyszczenia kamienic. To był pierwszy taki przypadek, gdzie na piśmie prezydent i wiceprezydenci miasta dostali informację, że osoba - która przejęła tę kamienicę - ma zamiar ją czyścić, czyli podnosić czynsze, tak długo aż mieszkańcy nie wytrzymają. To znalazło się w piśmie, które nie wywołało żadnych dodatkowych konsekwencji czy reakcji m.st. Warszawy" - mówił Jaki.

Podkreślił również, że miasto miało "naturalne prawo" aby zareagować w takiej sytuacji "nie tylko ze względu na to, że uzyskało informację o możliwości łamania obowiązujących przepisów, ale również z tego względu, że było właścicielem tej nieruchomości w jednej trzeciej".

Zdaniem wiceszefa komisji Sebastiana Kalety, sprawa nieruchomości przy Dahlberga 5 jest interesująca pod względem traktowania przez miasto "trudności, z którymi spotykają się mieszkańcy reprywatyzowanych kamienic". Mówił również, że po decyzji komisji miasto ma obowiązek m.in. zamontować światła w kamienicy, podpisać umowy na dostawę mediów, zadbać o nieruchomość m.in. poprzez remonty kamienicy. Ponadto mieszkańcy będą płacić czynsze według niższych stawek.

Poseł PiS Jan Mosiński powiedział z kolei, że podczas czwartkowego posiedzenia niejawnego komisji podjęła ona decyzję, aby rozpocząć działania, które w konsekwencji pozwolą nałożyć kary administracyjne na administratorów budynku.

Decyzja reprywatyzacyjna dot. kamienicy przy Dahlberga 5 na warszawskiej Woli została wydana w grudniu 2006 r., czyli na początku rządów w stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Część praw do nieruchomości zdobył znany "handlarz roszczeń" Marek M., miasto zachowało 4/12 udziału w tej nieruchomości.

Na spotkaniu b. burmistrza Woli Marka Andruka z Markiem M. w czerwcu 2007 r. ten ostatni miał zadeklarować, że jego celem jest doprowadzenie do eksmisji najemców ze względu na zadłużenia, które powstaną w wyniku podwyższenia czynszu. Andruk o sprawie poinformował ratusz.

Po reprywatyzacji mieszkańcom kamienicy czynsz wzrósł z 2,39 na 16 zł za mkw, a następnie z 16 na 32 zł.

Obecnie przy Dahlberga 5 zamieszkane przez lokatorów jest tylko jedno mieszkanie.

Komisja weryfikacyjna od początku czerwca ub.r. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Na początku br. komisja uznała, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16 została podjęta z naruszeniem prawa. Komisja zobowiązała też beneficjentów reprywatyzacji do zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł.