Przedstawiciele Kongresu Ruchów Miejskich, skupiającego pozarządowe inicjatywy na rzecz rozwoju miast, skrytykowali w czwartek rządowy projekt tzw. specustawy mieszkaniowej. W ich ocenie ustawa wesprze całkowicie komercyjne inwestycje prywatne, kosztem samorządów i mieszkańców miast.

Tzw. specustawa mieszkaniowa ma - w intencji twórców projektu - służyć sprawnej realizacji i rozwojowi rządowego programu Mieszkanie Plus, który ma zwiększyć liczbę dostępnych i niedrogich mieszkań na wynajem. Jak mówił niedawno PAP wiceminister inwestycji i rozwoju Artur Soboń, dzięki specustawie będzie można budować mieszkania nie tylko na terenach objętych planami zagospodarowania przestrzennego czy warunkami zabudowy, ale także tam, gdzie dotąd nie przewidywano inwestycji mieszkaniowych - chodzi np. o grunty rolne, tereny poprzemysłowe czy kolejowe.

W czwartek Kongres Ruchów Miejskich, będący ogólnopolską koalicją i forum współpracy organizacji pozarządowych z różnych miast, ogłosił stanowisko wobec projektu. Podczas konferencji prasowej w Katowicach przedstawiciele Kongresu ocenili, że zawarte w projekcie regulacje to "koń trojański" dla samorządów, a program mieszkaniowy - ich zdaniem - w świetle proponowanych przepisów mógłby zmienić nazwę na "Deweloper Plus".

Kongres Ruchów Miejskich wnosi o niezwłoczne zaprzestanie prac nad ustawą i postuluje wysłuchanie publiczne w Sejmie, które - według działaczy Kongresu - mogłoby przyczynić się do rozwiązania problemów związanych z regulacjami, mającymi wspierać realizację rządowego programu mieszkaniowego. "Jesteśmy gotowi do współpracy przy opracowaniu nowego projektu, realizującego politykę dostępności mieszkań bez szkody dla Polek i Polaków" - deklarują władze Kongresu.

Społecznicy krytykują m.in. zbyt szeroki - ich zdaniem - zasięg projektowanej specustawy, zamiast zawężenia jej do np. terenów poprzemysłowych. Za "szkodliwe społecznie" uważają rozszerzenie regulacji poza inwestycje programu Mieszkanie plus. Wskazują też na brak zabezpieczenia przed ustawicznym naruszaniem planów miejscowych, przerzucenie kosztów obsługującej infrastruktury i jej utrzymania na gminy, brak udziału społeczeństwa w procesie wydawania decyzji, brak ochrony terenów zielonych i rekreacyjnych przed zabudową, brak ochrony terenów zabytkowych i sąsiadujących z nimi oraz brak propozycji mechanizmu realnie zabezpieczającego interesy lokatorów najmu instytucjonalnego.

Kongres alarmuje też, że w zapisach projektu specustawy brakuje choćby wzmianki o budownictwie społecznym, pojawia się natomiast - według działaczy Kongresu - "szeroka furtka dla nadużyć, które są od lat zmorami polskich miast: chaotycznej zabudowy, złej dostępności do transportu, szkół czy terenów zieleni".

"Projekt otwiera przed deweloperami budowę osiedli np. w lesie murckowskim (w Katowicach - PAP). Przy gęstej urbanistyce naszego regionu nic nie stoi na przeszkodzie, aby planowana inwestycja spełniła standardy wykorzystując inwestycje sąsiednich gmin" - wskazała Sylwia Widzisz-Pronobis, architektka i urbanistka, przedstawicielka Kongresu Ruchów Miejskich.

Społecznicy uważają, że ustawa wspiera "całkowicie komercyjne inwestycje prywatne, kosztem samorządów i mieszkańców miast". "Władze Katowic są bardzo przychylne inwestorom, taktując ich jako motor rozwoju gospodarczego, nie zważając na obawy mieszkańców. Ta ustawa daje rządzącym w mieście zielone światło dla takich praktyk, które nie uwzględniają dalekosiężnych skutków inwestycji" - ocenił Sebastian Pypłacz, wiceprezes organizacji BoMiasto, członek koalicji stowarzyszeń Kongresu Ruchów Miejskich.

W opinii przedstawicieli Kongresu nowe przepisy ustanowią "niespotykany dotąd bezwzględny prymat deweloperów nad polską przestrzenią". "To prawdziwy koń trojański dla polskich miast, który zniszczy zasady i tak wątłego planowania przestrzennego i umożliwi niekontrolowaną zabudowę: wielkie bloki będą mogły powstać w środku jednorodzinnego osiedla czy w przysłowiowym polu buraków" - czytamy w przedstawionym w czwartek w Katowicach stanowisku.

Według społeczników koszty specustawy poniosą samorządy, które mogą stracić prawo do decydowania o tym, co dzieje się na ich terenie, ponieważ negatywną opinię rady gminy w danej sprawie może zmienić wojewoda, odwołując się do potrzeb mieszkaniowych. "Z drugiej strony samorządy obciąża się koniecznością stworzenia i utrzymania infrastruktury oraz dostarczenia usług publicznych do chaotycznie umieszczanych osiedli. Projekt sprowadza ochronę zabytków czy przyrody jedynie do opinii, co daje prywatnym inwestorom możliwość poważnej ingerencji w wygląd miast czy dziedzictwo kulturowe. Oznacza to, że pejzaż, funkcjonalność, zieleń, zabytki miast oddaje się decyzji prywatnych podmiotów nastawionych jedynie na zysk" - oceniają przedstawiciele Kongresu.

W stanowisku wskazano także, iż specustawa - choć ma służyć realizacji programu Mieszkanie plus - nie zawiera rozwiązań dla publicznych form mieszkalnictwa. "Nie wiadomo, jak w pełni komercyjne inwestycje wsparte specustawą mają posłużyć osobom, których nie stać na kredyt hipoteczny. Autorzy projektu bazują na błędnym założeniu, że transfer środków publicznych w prywatny sektor budowlany rozwiąże problemy mieszkalnictwa, tymczasem doświadczenia programów +Rodzina Na Swoim+ i +Mieszkanie Dla Młodych+ pokazują, że tego typu interwencja publiczna nie zwiększa dostępności mieszkań, tylko marże deweloperów. Projekt w żaden sposób nie wygeneruje więc mieszkań dostępnych dla osób, których nie stać na ich kupno" - ocenia Kongres.

W ocenie działaczy ruchów miejskich, "jedynym beneficjentem specustawy mieszkaniowej są deweloperzy", którzy - jak uważają członkowie Kongresu - będą mogli realizować zabudowę, gdzie chcą, pomimo że w gminie są inne tereny mieszkaniowe. "Powstaną osiedla w polu, wśród przemysłu lub innych funkcji uciążliwych, gdzie działki są tańsze. W praktyce oznacza to gigantyczny chaos przestrzenny. Wskutek lokowania inwestycji niedostosowanych do otoczenia powstanie też wiele konfliktów z właścicielami istniejących budynków. Brak drogi, przedszkola, szkoły czy przychodni mieszkańcy odczują dopiero po zakupie mieszkania, ponieważ wymagane przez projekt odległości od usług publicznych (np. 3 km do szkoły, 1 km od przystanku) nie zapewniają ich realnej dostępności. Skorzystają na tym jedynie deweloperzy, stracimy my wszyscy" - konkludują działacze.

Organizacja zwraca też uwagę na fakt, iż zgodnie z projektowaną regulacją, budowa infrastruktury liniowej, np. dróg czy sieci infrastruktury podziemnej dla nowych osiedli, będzie możliwa nawet przy braku zgody właścicieli nieruchomości, a wysokość odszkodowania ustali wojewoda. "Projekt narusza tym samym zasadę pomocniczości, zrównoważonego rozwoju, zasadę równości wobec prawa, ale również zasadę ochrony prawa własności. Odbiera właścicielom nieruchomości narzędzia sprzeciwu wobec wyłącznego interesu dewelopera" - czytamy w przedstawionym w czwartek w Katowicach stanowisku.