Wielka grupa budowlana stała nad przepaścią, ale nie zrobiła kroku w przód. Przedstawiła uzgodnioną z wierzycielami strategię wyjścia na prostą.
Po pierwszym półroczu Polimex-Mostostal, jedna z największych w Polsce grup budowlanych, zarobił na czysto 37,5 mln zł przy przychodach ze sprzedaży 1,1 mld zł. To pierwszy wynik netto na plusie spółki od trzech lat. Przykładowo rok temu wynik za pierwsze półrocze był prawie 85 mln zł pod kreską, w 2012 r. – 192 mln zł na minusie.
– Naszą nową strategię można streścić w słowach: „podążamy za pieniądzem” – twierdzi Joanna Makowiecka-Gaca, prezes Polimeksu-Mostostalu. – Zakładamy rozwój oparty na czterech filarach: energetyce, budownictwie przemysłowym oraz gazie, chemii i nafcie. Czwarty filar to produkcja przemysłowa – tłumaczy.
Strategia, którą zaakceptowali wierzyciele Polimeksu, zakłada trzymanie się z dala od budowy dróg, na których Polimex poniósł straty. Dzisiaj niewielkie projekty z tego segmentu realizuje spółka PRInż-1, która znajduje się na liście ośmiu z grupy do wystawienia na sprzedaż. – Problemy Polimeksu wynikają z tego, że dołączył do wyścigu o kontrakty drogowe, nie mając w tym doświadczenia. To był skok na głęboką wodę, bez przygotowania – tłumaczy Adrian Kyrcz, analityk DM BZ WBK.
Ceny proponowane przez Polimex-Mostostal w przetargach GDDKiA na tyle odbiegały od faktycznie ponoszonych kosztów, że firma zeszła z kontraktów – np. na autostradzie A1 i A4 oraz ekspresówce S69 – a kończyli je inni wykonawcy na podstawie nowych przetargów. GDDKiA nie zamierzała iść Polimeksowi na rękę, bo wtedy w kolejce po takie samo traktowanie ustawiłaby się grupa tuzów budowlanki, którzy ponieśli straty. Efekt jest taki, że roszczenia odszkodowawcze z GDDKiA wobec Polimeksu przekraczają pół miliarda złotych.
To jest cena śmiałej wizji Konrada Jaskóły, prezesa Polimeksu-Mostostalu w latach 2004–2012, który miał pomysł budowy potężnej polskiej grupy budowlanej rosnącej m.in. dzięki kontraktom na Euro 2012. Nawet jeśli ta koncepcja była dobra, to jej wykonanie – nie. Polimex nie skalkulował czynników ryzyka i źle ocenił koszty. Apogeum budowlanego pogromu nastąpiło na koniec 2012 r., kiedy spółka raportowała astronomiczną stratę netto: 1,2 mld zł.
Joanna Makowiecka-Gaca podkreśliła wczoraj strategiczną rolę Agencji Rozwoju Przemysłu, która udzieliła grupie wsparcia w sytuacji krytycznej. Rządowa instytucja wpompowała w Polimex ponad 280 mln zł. ARP objęła akcje za 150 mln zł, zostając inwestorem strategicznym w rozproszonym akcjonariacie. To była podstawa do porozumienia restrukturyzacyjnego. Jak przyznaje agencja, jej zaangażowanie w Polimex umożliwiło realizację dwóch największych inwestycji energetycznych: budowy nowych bloków węglowych w Opolu dla PGE i Kozienicach dla Enei.
W drugim etapie procesu restrukturyzacji ARP objęła obligacje wyemitowane przez Polimex-Mostostal za łącznie ponad 130 mln zł. To z kolei popchnęło wierzycieli finansowych, z których najwięksi to PKO BP, Pekao, BZ WBK i BOŚ, do bezprecedensowej w swojej skali operacji. Polimex przeprowadził największą w historii polskiego rynku konwersję długu na akcje o wartości pół miliarda złotych.
– Decydując się na zaangażowanie kapitałowe w trudny projekt restrukturyzacji Polimeksu-Mostostalu, podjęliśmy skalkulowane ryzyko biznesowe – przyznaje Marek Szczepański, wiceprezes ARP. – Po roku intensywnych prac mamy pierwsze sukcesy.
– Umowy w energetyce i wsparcie ze strony ARP bardzo pomogły Polimeksowi w wyjściu z kryzysu – twierdzi Adrian Kyrcz z DM BZ WBK. – Dzięki nim spółka była w stanie pokazać m.in. projekcje przepływów pieniężnych i modele spłaty zadłużenia. Długoletnie kontrakty w energetyce były niejako kotwicami, które pomagały firmie negocjować z wierzycielami – tłumaczy.
Nowa strategia wskazuje, że Polimex spróbuje wrócić do korzeni. Potencjalna wartość kontraktów energetycznych, o jakie w latach 2016–2020 zamierza ubiegać się grupa, to 33,5 mld zł. To obszar energetyki konwencjonalnej, gdzie inwestorami są duże grupy kontrolowane przez Skarb Państwa, jak PGE, Tauron, Enea, Energa i PKN Orlen. Na celowniku – to nowość – jest też segment elektrociepłowni, spalarni śmieci. To dla tych zleceń powstała spółka Polimex Energetyka, która ma też zaoferować usługi jako podwykonawca na rynkach zachodnich.
W sektorze gazu, nafty i chemii potencjalny rynek jest dwa razy mniejszy niż w energetyce. Nowością jest zapowiedź ofertowania w przetargach w sektorze chemicznym, np. Grupy Azoty, Ciechu i Synthosu (przez nową spółkę Naftoremont-Naftobudowa). Celem jest też odbudowa pozycji w budownictwie przemysłowym oraz centrów handlowych i logistycznych. Grupa ocenia potencjał rynkowy tego segmentu na 42,7 mld zł. W tej dziedzinie specgrupą ma być spółka Polimex Budownictwo.
Czwarta noga to produkcja przemysłowa, którą Polimex lansował wbrew oporowi wierzycieli. Ci liczyli, że częściowo zostaną spłaceni pieniędzmi ze sprzedaży Mostostalu-Siedlce, który jest producentem konstrukcji stalowych i krat pomostowych, a zajmuje się też usługami antykorozyjnymi. Grupa pozostawi go w strukturach.
Zarząd Polimeksu doprowadził do obniżenia kosztów ogólnych zarządu. W pierwszej połowie 2011 r. wynosiły one 95 mln zł, a w tym półroczu 35 mln zł. Uzyskał też odroczenie spłaty części zobowiązań finansowych – do 2017 r. Ceną jest spadek zatrudnienia z 14 tys. w 2011 r. do ok. 5 tys.
Prezes Makowiecka-Gaca twierdzi, że jej celem jest stworzenie z Polimeksu głównej firmy budownictwa przemysłowego. – Polimex ma szansę na odbudowanie pozycji na rynku budowlanym w specjalistycznych segmentach. Żeby to osiągnąć, ważne będzie odbudowanie wiarygodności w instytucjach finansowych – podkreśla analityk Adrian Kyrcz.