Handel migruje do sieci i nic tego procesu nie zatrzyma. Duzi gracze mają na to pieniądze, mali najczęściej nie. Tych drugich do internetu dzięki serwisowi Kwit.pl przenosi Wojciech Grześkowiak
Najpierw do sieci przewędrowała się sprzedaż książek, filmów, płyt z muzyką i gier komputerowych. Później był handel elektroniką, częściami do samochodów, oponami, zabawkami, a teraz przychodzi czas na ubrania. Na tle tej migracji branża produktów szybko zbywalnych wygląda jak dinozaur: codzienne zakupy przez internet to wciąż wyjątek, nie reguła. Zmiany zachodzą jednak i na tym polu: sieci marketów inwestują w rozwój infrastruktury IT oraz transportowej, dzięki czemu klienci mogą kupować przez internet, a zakupy są dowożone do domu. Koszt takich rozwiązań jest jednak nie do przeskoczenia dla mniejszych podmiotów na rynku, w tym sklepów osiedlowych.
– Tam gdzie poradzi sobie duży gracz, mały nie ma szans – mówi Wojciech Grześkowiak, założyciel i współwłaściciel serwisu Kwit.pl. Z jego wyliczeń wynika, że wejście w sprzedaż internetową kosztuje sklep około 30 tys. zł. Są to koszty m.in. systemu do obsługi transakcji przez sieć i witryny internetowej (sklep internetowy nie może się obyć bez zdjęć produktów, a przecież nawet osiedlowy spożywczak może mieć w asortymencie tysiąc lub więcej produktów). Jeśli dodamy do tego wydatki związane z utrzymaniem sklepu internetowego (np. konieczność zatrudnienia dodatkowych osób), to staje się jasne, że w wyścigu o klienta w sieci małe sklepy skazane są na porażkę. Chyba że ktoś zaoferowałby im gotowe rozwiązanie, które automatycznie pobierze asortyment sklepu i zamieści go w sieci.
Takim rozwiązaniem jest właśnie Kwit.pl. Serwis został pomyślany w taki sposób, żeby jak najwięcej ciężaru zdjąć ze sklepikarzy. Jedyny wymóg jest taki, żeby dany podmiot był wyposażony w czytnik kodów kreskowych – a więc gotową bazę dostępnych produktów i ich cen. Ta baza jest następnie przenoszona do Kwita, który automatycznie przyporządkowuje im zdjęcia, ceny i opisy. Sklep partnerski otrzymuje również specjalny terminal z drukarką, która drukuje zamówienia składane przez internet. Właściciel już sam może zdecydować, czy będzie chciał zakupy klientom podrzucać, czy zostawi je do odbioru w sklepie. To wszystko kosztuje już od 250 zł miesięcznie, w zależności od bogactwa asortymentu w danym sklepie. – Prościej się nie da – zapewnia Grześkowiak.
I pewnie wie, co mówi, sam bowiem w pewnym sensie wychował się w sklepie – jego rodzice byli właścicielami kilku, w związku z czym nieraz zdarzało mu się w młodości stawać za kasą. Piętno rodzinnego biznesu sprawiło też, że nie wytrzymał długo, pracując dla kogoś: chęć pójścia na swoje okazała się zbyt silna. Urodzony w 1986 r., absolwent informatyki na Politechnice Warszawskiej i studiów podyplomowych z zarządzania projektami w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. W 2012 r., po dwóch latach pracy w Samsungu, stwierdził, że najlepszy moment na własny biznes jest teraz – póki nie ma zobowiązań rodzinnych. Razem z dwoma wspólnikami założył SavingCloud, firmę, do której należy Kwit.pl.
Serwis początkowo miał służyć do zarządzania wydatkami domowymi, ale właściciele szybko doszli do wniosku, że się z tego nie utrzymają. Stanęło więc na tym, że Kwit.pl będzie porównywarką cen, jak Ceneo czy Skąpiec, tylko dotyczącą asortymentu z branży produktów szybko zbywalnych. Napisane przez Grześkowiaka oprogramowanie automatycznie pobierało ze stron sieci handlowych informacje o asortymencie i cenach, więc użytkownik otrzymywał porównanie ceny danego produktu w kilku sieciach w danym mieście. Jak się okazało, zbierane przez Kwit.pl dane były przydatne dla producentów z branży FMCG, którzy zaczęli zamawiać w firmie Grześkowiaka raporty. W ten sposób Kwit.pl wzbogacił się o część analityczną, która do dzisiaj stanowi 90 proc. dochodów firmy.
– Problem polega na tym, że liczba firm zainteresowanych tego typu danymi jest ograniczona, to sufit, którego nie przebijemy. W przypadku platformy takiego sufitu nie ma; tutaj możemy rosnąć praktycznie w nieskończoność – twierdzi Grześkowiak. Ta funkcjonalność serwisu dostępna jest od początku roku. Na razie Kwit.pl zrzesza kilkanaście sklepów lokalnych, a z kolejnymi trwają negocjacje. Znajdywanie w tym sektorze partnerów bywa trudne, bo właściciele sklepów często nie są za pan brat z nowoczesnymi technologiami. Grześkowiak się jednak nie zraża i stara się tłumaczyć im trendy: wielkie sieci już teraz oferują swoim klientom wygodę zakupów internetowych. Wy macie lojalnych klientów z najbliższej okolicy, zaoferujcie im to samo, aby ich utrzymać.
W przyszłości Grześkowiakowi marzy się również uruchomienie w ramach Kwit.pl dodatkowej usługi podobnej do amerykańskiej Instacarta, w której użytkownicy „wynajmują” swój czas, aby zrobić dla kogoś zakupy i je podwieźć (trochę jak Uber dla zakupów). – Migracji branży do sieci nie da się zatrzymać. Nie jestem pewien, czy nasze dzieci będą wiedziały, co to jest sklep z ladą – prognozuje.
Kwit.pl zrzesza kilkanaście sklepów. Z kolejnymi toczą się negocjacje