Przy zabezpieczaniu płatności popularny obecnie zapis o zastawie na zwierzęciu może się okazać niewystarczający. Lepszym rozwiązaniem jest ustanowienie kaucji
Letni sezon jeździecki już w pełni. Tłumy na tegorocznych zawodach w Sopocie pokazują, jak bardzo rozwija się ten sport w Polsce, stając się elementem stylu życia wielu osób. Właścicieli stadnin i klubów jeździeckich cieszy to, że coraz więcej osób marzy o zakupie własnego konia. Ale nasz system prawny jest skomplikowany i nawet wtedy, kiedy w grę wchodzi ogromne zaufanie, w tle działają przepisy. Okazuje się, że w praktyce umowy zawierane przez kluby jeździeckie czy stadniny z właścicielami koni, którzy zostawiają w nich swoje zwierzęta, lub z tymi, którzy jeżdżą konno i chcą mieć konie do dyspozycji rekreacyjnie – sprawiają wiele kłopotów. Czasami są to umowy zawierane bezpośrednio z zawodnikami. Na co zatem zwrócić szczególną uwagę, zawierając taką umowę?
Nie zawsze najem
Każdy taki kontrakt jest specyficzną umową, zwykle zwaną pensjonatową, chociaż ustawa z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.) nie przewiduje takiego rodzaju umowy. Zobowiązanie, które powstaje, tak naprawdę łączy w sobie wiele elementów. Zawierane porozumienia w treści odpowiadają regulacjom kodeksowych umów składu lub przechowania, czasem stadniny proponują umowy w treści będące najmem. Jeśli chodzi głównie o wykorzystanie samej infrastruktury pensjonatu dla koni, to rzeczywiście w uregulowaniu wielu kwestii możemy zbliżyć się do przepisów o najmie (np. wskazanie konkretnych boksów czy określenie wyłączności w korzystaniu z nich przez czas jej trwania).
Szczegóły na piśmie
Warto zadbać o to, aby w umowie doprecyzować szczegółowo istotne kwestie związane z obowiązkami, jakie będzie miała stadnina.
W momencie kiedy klient zostawia w stadninie konia, konieczne jest uregulowanie kwestii związanych z jego utrzymaniem i opieką, zagwarantowaniem czystości boksów i zapewnieniem korzystania z wybiegów czy np. karuzeli, która ma ograniczoną liczbę miejsc.
Konieczne jest też ewentualne wyraźne wskazanie wyłączeń odpowiedzialności. Na przykład obowiązków w zakresie kucia kopyt czy treningów konia. Istotne mogą okazać się nawet szczegóły. Każdy nieuzgodniony precyzyjnie przedmiot umowy może rodzić nieporozumienia.
Zastaw się nie sprawdza
Dla ośrodków z ofertą jeździecką ważne jest uregulowanie zabezpieczenia płatności. Obecnie wydaje się, że najpopularniejszą metodą stosowaną w praktyce jest zastaw na koniu. Tyle że w praktyce może się okazać, że w przypadku braku opłat tego typu zabezpieczenie nie będzie satysfakcjonujące dla przedsiębiorcy. Właściciel stajni najpierw musiałby uzyskać z sądu nakaz zapłaty lub wyrok zasądzający na jego rzecz określoną kwotę z tytułu zaległości pensjonatowych, a następnie złożyć u komornika wniosek o wszczęcie postępowania egzekucyjnego. Całe postępowanie oparłoby się o oszacowanie przez biegłego i najpewniej kolejne licytacje, co już nie brzmi zbyt zachęcająco.
Z kolei zapisy o przejęciu konia za długi są szczególnie ryzykowne, ponieważ mogą być uznane przez sąd za niedopuszczalne (m.in. z uwagi na ich abuzywny charakter), a co za tym idzie, okażą się zupełnie nieprzydatne. Zatem obszar zobowiązań także musi być jasno określony. Rozwiązaniem, zwłaszcza jeśli stron nie łączy wypracowane zaufanie, może być zaproponowanie wpłacenia kaucji. Jej wysokość oczywiście może być przedmiotem negocjacji między stadniną a właścicielem konia.
Zapomniana „zguba”
Problem może powstać też w sytuacji, gdy właściciel nie odbiera swojego konia, a umowa już dawno została wypowiedziana. Właściciel stadniny nie może zaprzestać karmienia zwierzęcia i opieki nad nim. Chociaż to wyjątkowa sytuacja, to jeśli nie zadziałała umowa, taka opieka z oczywistych względów stanie się dużym kłopotem. Przed sądem pozostanie dochodzenie roszczeń na podstawie przepisów o prowadzeniu cudzych spraw bez zlecenia. Jeśli chodzi o samo zwierzę – pozostanie zapewne żmudna droga w kontaktowaniu się ze służbami weterynaryjnymi. Warto zatem zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami już na etapie konstruowania umowy. Do umów można dodawać choćby zapisy informujące o kolejności podejmowanych przez stadninę działań dla zabezpieczenia się od zarzutu zaniedbań czy działań na szkodę właściciela konia.
Inne problemy
Dopilnowania wymaga nawet prawidłowe określenie stron umowy, zwłaszcza jeśli np. konie wprowadzane do stadniny są własnością zagranicznego hodowcy. Także określenie imienia, rasy i maści, maksymalnie dokładne wskazanie konkretnego konia jest niezbędne dla pełnego zabezpieczenia właściciela pensjonatu. Pomocne są paszporty hodowlane, których dane powinny być sprawdzane i wpisywane do umowy.
Wypracowując wygodny wzorzec umowy, warto też pamiętać, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów ma kompetencje do jego weryfikowania. W praktyce stadniny często popełniają błędy, wpisując klauzule, które budzą zastrzeżenia. Przykładem jest stosowanie w umowie klauzuli, która zobowiązuje klienta do uregulowania pełnej kwoty w całości za kurs jeździecki bez względu na to, czy przyjeżdża na zajęcia, czy z nich rezygnuje. Zatem przed przygotowaniem umowy – należałoby przejrzeć rejestr klauzul abuzywnych prowadzony przez prezesa UOKiK.
Rzeczy przechowywane
Pobocznych kwestii do uregulowania jest wiele, pojawia się np. pytanie, co ze sprzętem i rzeczami zostawionymi przez jeźdźca. Orzecznictwo nie dopuszcza możliwości wyłączenia odpowiedzialności za pozostawienie nawet rzeczy wartościowych. Źródłem istniejącego od lat zamieszania jest orzeczenie Sądu Najwyższego z 16 grudnia 1977 r. (sygn. akt III CZP 94/77), które wyklucza możliwość zastrzegania braku odpowiedzialności przedsiębiorcy za rzeczy, które przyjął do przechowania. Od tej odpowiedzialności nie zwalnia ogłoszenie, że podmiot nie ponosi odpowiedzialności za rzeczy wartościowe. Właściciel stadniny powinien postawić sobie pytanie: czy nie należałoby przygotować regulaminu. Jeśli taki byłby stworzony – powinien być załączany do umów.