Przedsiębiorcy coraz lepiej oceniają zmiany w krajowej gospodarce. Przybywa tych, którzy oczekują dalszej poprawy.
W małym biznesie znów więcej optymizmu / Dziennik Gazeta Prawna
Aż 26,8 proc. przedstawicieli firm spodziewa się, że ten kwartał w polskiej gospodarce będzie lepszy – wynika z najnowszego badania Instytutu Keralla Research, który cyklicznie monitoruje firmy MSP w Polsce. Dla porównania trzy miesiące temu odsetek optymistów stanowił 19,4 proc. Pesymistów ubyło. Eksperci podkreślają, że pierwszy raz od roku. O tym, że nie czeka nas nic lepszego, jest przekonanych 23,2 proc. ankietowanych. Kwartał temu było ich 27,8 proc.
Lepsze nastroje to m.in. zasługa tego, iż przedsiębiorcy odnaleźli się już w nowej sytuacji, czyli np. znaleźli sposób na zapełnienie luki powstałej po załamaniu handlu z Ukrainą i Rosją.
Z każdym miesiącem przybywa firm, którym udało się odrobić powstałe z tego powodu straty. – Nam udało się to dotychczas w 80 proc. Myślę, że już niedługo wyjdziemy na prostą – mówi Piotr Zdanowski z Zakładu Mięsnego Wierzejki.
O tym, że najgorsze czasy już za wieloma przedsiębiorcami, świadczą też dane o kondycji finansowej firm, które dotknęło embargo. Bisnode Polska podaje w swoich raportach, że w przetwórstwie mleka i wyrobie serów w dobrej i bardzo dobrej kondycji jest ponad 62 proc. firm, w branży mięsnej prawie 50 proc. To zasługa pozyskania alternatywnych dla rosyjskiego rynków zbytu. W efekcie ubiegły rok mimo embarga przyniósł rekordowy eksport mleka i śmietany.
– Sytuacja w większości krajów UE, czyli u naszych głównych partnerów handlowych, się poprawia. A to oznacza, że w kolejnych kwartałach również możemy liczyć na rosnący popyt zewnętrzny, co będzie wspierać polską gospodarkę. Możemy zatem liczyć w całym 2015 r. na wzrost gospodarki nie mniejszy niż 3,6-3,7 proc. Chyba że zmaterializuje się ryzyko wynikające chociażby z konfliktu Rosji z Ukrainą czy możliwości Grexitu – tłumaczy Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.
Dlatego przedsiębiorcy planują wykorzystać ożywienie i zwiększyć eksport. Co więcej, takie plany mają nie tylko firmy spożywcze, ale i elektroniczne czy odzieżowo-obuwnicze. Przykładem może być myPhone, polski producent urządzeń mobilnych. Sprzedaż jego smartfonów osiągnęła 1,3 mln sztuk i z roku na rok rośnie o kilkadziesiąt procent. Firma zapowiada utrzymanie tego tempa, w czym ma pomóc wejście z dystrybucją do m.in. Niemiec, Czech, Austrii i na Słowację.
Producenci nie kryją, że na lepszą ich ocenę sytuacji gospodarczej wpływa też to, że powoli udaje się opanowywać spadek cen na rynku wewnętrznym, który był wywołany m.in. skierowaniem nadwyżek towarów do odbiorców w kraju. Z danych GUS wynika, że w kwietniu ceny dóbr i usług konsumpcyjnych zwiększyły się w porównaniu do marca o 0,4 proc. W największym stopniu to zasługa odzieży i obuwia, które zdrożały o 1,9 proc., ale i żywności, która poszła w górę o 0,9 proc. Resort gospodarki oczekuje kontynuacji tego trendu również w maju – prognozuje, że ceny wzrosną o kolejne 0,2 proc.
Nic więc dziwnego, że jednocześnie zwiększa się odsetek tych przedsiębiorców, którzy oczekują poprawy sytuacji finansowej również w swojej firmie w nadchodzących trzech miesiącach. O tym, że ulegnie ona poprawie, jest przekonanych 35,5 proc. przedsiębiorców, wobec 28,5 proc. przed kwartałem. – Należy podkreślić, że tendencję wzrostową widać już trzeci pomiar z rzędu – zauważa Izabella Młynarczyk, analityk Instytutu Keralla Research.
Dobre nastroje przedsiębiorców nie przekładają się jednak na skłonność do realizacji nowych projektów, a tym samym do wydawania pieniędzy. Inwestowania. Index ZAIR, mierzony przez Instytut Keralla Reseach na podstawie deklaracji przedsiębiorców o inwestowaniu lub rezygnacji z zakupów, spadł w ostatnim kwartale o 8,1 pkt. W porównaniu do roku ubiegłego jest niższy aż o 14 pkt.
- Presja na niższe ceny i marże, o której informowali badani już w poprzednim odczycie, spowodował, że biznes w wielu branżach prowadzono niemal na progu rentowności, co działa hamująco na skłonność inwestycyjną – tłumaczy Izabela Młynarczyk.
Firmy nie mają więc oszczędności, które mogłyby przeznaczyć na zakup nowych maszyn, urządzeń, technologii. Wiele z nich wykorzystało też je w ostatnim czasie na nowe projekty, dlatego teraz nie planuje kolejnych. W praktyce może to oznaczać jedno – będą dążyć do zwiększania sprzedaży i gromadzić kapitał potrzebny do realizacji przedsięwzięć, z którego skorzystają w późniejszym okresie.
Nie oznacza to, że w firmach nic się nie zmieni. Przedsiębiorcy zamierzają podnieść swoją konkurencyjność na rynku w inny sposób – stawiając na nowych zdolnych pracowników. Dlatego wiele z nich zamierza zatrudniać, a świadczyć o tym może wzrost wartości subindeksu zatrudnienia z 31,2 do 35,9 pkt. – Co ósma firma deklaruje, że zwiększy poziom zatrudnienia, a aż 8 na 10 zapytanych przez nas pracodawców utrzyma obecny poziom. To dobre sygnały, które zapowiadają, że w kolejnych miesiącach sytuacja na rynku powinna się utrzymać. Stąd też należy się spodziewać, że tegoroczny wskaźnik bezrobocia zamkniemy na poziomie poniżej 10 proc. – komentuje Tomasz Hanczarek, prezes zarządu Work Service.
Wzrost zatrudnienia będzie szczególnie widoczny w handlu. Sieci wciąż zapowiadają otwieranie nowych sklepów. Przykładem może być MarcPol. Na 2015 r. mamy zaplanowane uruchomienie 39 nowych lokalizacji. Ta liczba może się jeszcze zwiększyć – mówi Iwona Zarucka, wiceprezes MarcPolu.