Rynek jest bliski nasycenia, ale wciąż można na nim znaleźć oryginalne pomysły na prowadzenie biznesu pod znanym logo. Nie każdy jednak daje gwarancję szybkiego i pewnego zysku
Nowych sieci przybywa coraz wolniej / Dziennik Gazeta Prawna
Z liczbą ponad 1 tys. sieci franczyzowych polski rynek można zaliczyć do rozwiniętych. W ostatnich latach nowych konceptów wprawdzie przybywa, ale nie są to już takie przyrosty jak jeszcze kilka lat temu. Ostatnich 12 miesięcy przyniosło wzrost o co najmniej 60 nowych marek. Fachowcy twierdzą, że po ostatecznym podsumowaniu roku liczba ta nie będzie większa niż 100, podczas gdy 2010 r. zamknął się wynikiem plus 170. Dojrzałość rynku to dobra wiadomość, ale mniejsza liczba nowości oznacza mniejsze szanse na znalezienie sieci, która będzie wyróżniała się na tle pozostałych.
Oferta ze smakiem
W ubiegłym roku, podobnie jak w poprzednich, najwięcej nowych konceptów przybyło w gastronomii i sektorze odzieżowym. Pojawiły się u nas m.in. Papa Marconi Trattoria Italia, Fit and Green oraz Grill& Beer. Na największy wydatek muszą przygotować się przedsiębiorcy chcący zaistnieć w pierwszej z sieci, która specjalizuje się w kuchni włoskiej. Kwota inwestycji została w niej oszacowana na 200–400 tys. zł. Jednorazowo 2 tys. zł netto kosztuje prawo do używania znaku firmowego, kolejne 2 tys. zł wynosi stała comiesięczna opłata plus 2 proc. od obrotu. W zamian franczyzobiorca ma prawo do szkolenia menedżerów i pracowników oraz wsparcie przed i po otwarciu lokalu. Otwarcie placówki pod logo sieci Fit and Green, oferującej dania wegetariańskie i wegańskie, kosztuje od 50 do 100 tys. zł. Do nakładów tych trzeba jeszcze doliczyć opłatę franczyzową na poziomie 20 tys. zł. Opłata miesięczna to 6 proc. od sprzedaży netto, a na fundusz marketingowy – 2 proc. sprzedaży netto. Najmniej kosztuje związanie się z siecią Grill & Beer. Firma szacuje, że na zaistnienie pod jej logo wystarczy już 30 tys. zł. Do tego dochodzi opłata wstępna w wysokości 3 tys. zł. Opłata miesięczna za działanie w sieci to 1 tys. zł, a marketingowa 250 zł.
Warto dodać, że ostatnia z sieci oferuje możliwość nieodpłatnego użyczenia części sprzętu gastronomicznego i wyposażenia lokalu o równowartości do 20 tys. zł. Zamierza rozwijać się też w miejscowościach turystycznych, a nie jak Papa Marconi Trattoria Italia i Fit and Green tylko w większych aglomeracjach.
Odzież z importu
Branża odzieżowa należy do tych, w której oprócz polskich sieci debiutują też zagraniczne. Ubiegły rok nie był wyjątkiem pod tym względem. Na odsprzedaż licencji zdecydowała się Desigual, hiszpańska marka znana w zachodniej Europie. W Polsce też już dała poznać się konsumentom za sprawą współpracy z internetowymi sklepami, siecią Peek & Cloppenburg, w której miała stoiska, oraz z centrami wyprzedażowymi, w których uruchomiła własne salony. Ryzyko niepowodzenia biznesu jest wiec w jej przypadku mniejsze. A to ważne, bo oferuje ubrania ze średniej wyższej półki cenowej, a koszty przystąpienia wynoszą 750 euro za mkw. Na razie jednak marka planuje dalszy rozwój tylko w dużych miastach powyżej 100 tys. mieszkańców.
Wśród nowych polskich sieci w branży odzieżowej pojawiły się marki Mon Amie oraz Pawo. Pierwsza proponuje elegancką odzież damską, a druga męską. Butiki Mon Amie mają powstawać w miastach liczących co najmniej 100 tys. mieszkańców. Przystąpienie do systemu nie wiąże się z żadnymi dodatkowymi opłatami, poza tą na uruchomienie lokalu. Koszt inwestycji został wyceniony na 300 tys. zł. Lokal, w którym będzie działał sklep, powinien mieć ok. 100 mkw. Sieć Pawo planuje natomiast zaistnieć w miastach liczących 70 tys. mieszkańców. Powierzchnia salonu ma mieć 80 mkw., w związku z tym koszt inwestycji powinien zamknąć się w 200 tys. zł. Tak jak Mon Amie, Pawo nie pobiera opłat za przystąpienie do sieci ani za funkcjonowanie w niej. Franczyzobiorca płaci jednak kaucję w wysokości 80 tys. zł, która jest zwracana po zakończeniu współpracy. Przez okres trwania umowy Pawo płaci od tej kwoty odsetki, co stanowi dodatkowe wynagrodzenie franczyzobiorcy.
Mix różności
Nowe sieci pojawiły się też w sektorze kosmetycznym oraz wyposażenia wnętrz. W pierwszym zaistniała m.in. Paese, która oferuje produkty firmy Euphora. Przez to, że otwiera stoiska w galeriach handlowych, a nie salony, koszt inwestycji jest niższy. Wynosi w sumie 35 tys. zł. Oprócz tego przedsiębiorca ponosi miesięczną opłatę franczyzową rzędu 1–1,5 tys. zł. – Oceniamy, że pierwsze zyski pojawiają się po ok. ośmiu miesiącach – komentuje Dagmara Kralka-Morek ze spółki Euphora Grzegorz Wnęk, rozwijającej sieć na naszym rynku.
W branży wyposażenia wnętrz nową siecią jest Duka Kitchen Life. Przewidywana suma inwestycji w jej przypadku to minimum 80 tys. zł. Sieć zapewnia, że oferuje pomoc w doborze lokalizacji. Deklaruje też, że dysponuje własnymi placówkami, m.in. w Toruniu, Wrocławiu i Krakowie.
Mimo dużego nasycenia rynku, co roku pojawiają się jednak sieci z zupełnie nowatorskim pomysłem. W 2014 r. do takich należy niewątpliwie Logical Room, która poszerzyła wybór konceptów w branży usługowej, a dokładnie w sektorze rozrywkowym. Logical Room to gra drużynowa dla 2–5 osób, której celem jest wydostanie się grupy z zamkniętego pokoju. Na razie w Polsce działa tylko jedna placówka pod tym logo – we Wrocławiu. – Poszukujemy franczyzobiorców w średnich i dużych miastach Polski. Wymagamy, by dysponowali lokalem o wielkości 50 mkw. w centrum miasta. Koszt przystąpienia do systemu to 5 tys. zł. Oprócz tego trzeba zapłacić za wyposażenie i urządzenie lokalu. Wysokość nakładów ogranicza jedynie fantazja przedsiębiorcy. Oprócz tego pobieramy co miesiąc opłatę za działanie w sieci. Wysokość ustalana jest indywidualnie – wyjaśnia Barbara Pente, właścicielka sieci.
Dodaje, że jej placówkę odwiedza dziennie kilka grup. Koszt wstępu dla jednej to 99 zł.
– W zasadzie cały dzień mam wynajęte oba pokoje z zagadkami – stwierdza Barbara Pente.
Unijna nisza
Przedsiębiorca, który poszukuje niszy, może też zainteresować się współpracą z nową siecią Dotacje Export Group, specjalizującą się w pozyskiwaniu dotacji unijnych dla mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. To perspektywiczny sektor – w ciągu najbliższych pięciu lat to małe i średnie polskie firmy będą głównymi beneficjentami, mogącymi skorzystać z 82,5 mld euro, które do Polski popłyną z UE. Będą chciały skorzystać z funduszy i pomocy przy napisaniu w sposób prawidłowy wniosku. Franczyzobiorca tej sieci będzie więc zarabiał na pisaniu wniosków o dofinansowanie oraz na prowizji od pozyskanych pieniędzy. Dotacje Export Group zatrudnia 20 specjalistów w zakresie pozyskiwania środków unijnych. Dzięki temu będzie mieć pełną kontrolę nad jakością usług. – Każdy przedsiębiorca przechodzi trzymiesięczne szkolenie z pisania wniosków – tłumaczy Piotr Buchalski, właściciel Dotacje Export Group.
A ile można zarobić? Stawka za napisanie jednego wniosku to kilka tysięcy złotych. Pojedyncze biuro franczyzowe może napisać ich 25 rocznie. Sieć ocenia, że w pierwszym roku zysk dla właściciela placówki wyniesie 80 tys. zł. Zwrot zainwestowanych pieniędzy przyjdzie po ok. pół roku. Wydatki na uruchomienie działalności zostały wycenione przez Dotacje Export Group na 45–70 tys. zł. Wysokość kwoty uzależniona jest od lokalizacji biura i liczby pracowników. Franczyzobiorcy poszukiwani są w miastach liczących ponad 50 tys. mieszkańców.
Niebezpieczna moda
Eksperci doradzają, by przy wyborze konceptu franczyzowego nie ulegać modzie i trendom. Gdy bowiem moda mija, w grze pozostają tylko nieliczni. – Dobrym przykładem są m.in. restauracje sushi czy bary z burgerami. Był czas, kiedy wyrastały jak grzyby po deszczu. Na jednej ulicy potrafiło funkcjonować kilka lokali z tą samą ofertą i każdy notował bardzo dobrą sprzedaż. Obecnie jest już o wiele trudniej. Na rynku pozostali tylko ci, którzy umieli wyróżnić się z tłumu. Ludzie ich zapamiętali, polubili ofertę i tym samym umożliwili dalszą działalność – wyjaśnia Magdalena Kurda z Profit System.
Podobny los dotknął salony spa. W 2010–2011 był ich najlepszy okres. Tanie, ale wysokiej jakości usługi przyciągały klientów i napędzały biznes. Później karta się odwróciła i jak zwykle przetrwała tylko silna konkurencja.
Można bez końca przytaczać przykłady pomysłów na biznes, które miały swoje pięć minut, po czym zeszły ze sceny. By uniknąć podobnego losu, warto zweryfikować popyt na oferowany produkt lub usługę, którą będzie się sprzedawać. Obowiązkowo też trzeba dobrze przeanalizować umowę franczyzową, sprawdzić, czy przewiduje wyłączność terytorialną, czy okres jej obowiązywania jest na tyle długi, że inwestycja, jaką ponosi franczyzobiorca, będzie miała możliwość się zwrócić. Przyjmuje się, że w przypadku działalności franczyzowej inwestycja zwraca się średnio po ok. 3–5 latach. To krótszy o połowę okres niż przy własnym biznesie. Warto też zwrócić uwagę na rynkowy staż firmy udostępniającej swoje logo. Zawsze bezpieczniej jest inwestować w sprawdzony pomysł, który istnieje od kilku lat. Polska Organizacja Franczyzodawców dokładnie określa kryteria, które musi spełniać sieć franczyzowa, zanim rozpocznie sprzedaż licencji. Zgodnie z nimi każda firma powinna zaczynać rozwój od otwierania własnych jednostek i poczekać ze sprzedażą licencji co najmniej rok lub dwa lata.