Dzięki wolności gospodarczej nasz kraj stał się miejscem przyjaznym do życia, które stwarza obywatelom szanse na odniesienie sukcesu – napisał specjalnie dla DGP prezydent Bronisław Komorowski
Gdyby socjalizm był na Saharze, to wkrótce zabrakłoby tam piasku – te słowa doskonale oddają stan, w jakim znajdowała się Polska w 1989 r. po niemal pół wieku PRL. Opowieść o 25 latach wolności, odzyskanej dzięki ludziom Solidarności, to opowieść o sukcesie polskiej gospodarki. Sukcesie, który został osiągnięty dzięki wysiłkom milionów przedsiębiorców i pracowników. To opowieść o przejściu od gospodarki centralnie planowanej do oddolnie kreowanej.
Zostałem wychowany w poszanowaniu tradycji – jej częścią była świadomość, że przedsiębiorca to ktoś, kto daje pracę sobie i innym. Z domu rodzinnego wyniosłem poczucie, że własność prywatna jest lepsza od państwowej. W latach 80., w czasie internowania, tworzyłem wraz z trzema kolegami „frakcję kapitalistyczną”. Chodziliśmy po spacerniaku i wymienialiśmy argumenty za kapitalizmem, podczas gdy część działaczy Solidarności tkwiła jeszcze korzeniami ideowymi w różnej maści socjalizmach. Kapitalizm oznacza konkurencję przy braku gwarancji powodzenia w interesach i potrzebie odpowiadania na wyzwania. Nie każdy to lubi. Dziś w Polsce rośnie następne pokolenie przedsiębiorców, i nie możemy dopuścić, aby w polityce, we frakcji kapitalistycznej znowu było około czterech osób.
U progu lat 90. byłem o krok od założenia firmy. Zaawansowane plany ustąpiły miejsca pracy w rządzie premiera Tadeusza Mazowieckiego – który zainicjował zmiany kształtujące 25 lat wolności.
Recepta na sukces
Wypracowaliśmy sukces, bo Polki i Polacy uwierzyli, że ciężką pracą można poprawić życie. Pytani o przemiany, które zaszły na przestrzeni ostatniego ćwierćwiecza, przyznają, że nie było łatwo, ale też nie mają wątpliwości, że było warto. O ile solidarność – zarówno ta pisana wielką, jak i małą literą – pozwoliła nam zrobić decydujący krok w kierunku wolności, to eksplozja przedsiębiorczości u progu transformacji pozwoliła historyczną koniunkturę wykorzystać.
Przedsiębiorczość i praca wzmacniają w człowieku odpowiedzialność i poczucie wartości. Pomyślny rozwój przedsiębiorczości zależy od wzajemnego szacunku i zrozumienia między pracodawcami i pracownikami. Każda ze stron ma obowiązki, które powinna wypełniać, a problemy należy rozwiązywać wspólnie – wspólny jest cel: godne życie i praca. Rozwój gospodarczy buduje siłę narodu, kluczową dla zachowania niepodległości i bezpieczeństwa. Obywatelom posiadającym niezależność finansową łatwiej jest protestować, gdyby państwo czyniło zamach na ich wolności. Duch przedsiębiorczości nie skazuje nas na materializm, tylko pozwala na wybór między aspiracjami materialnymi i niematerialnymi. Nie wszyscy będziemy przedsiębiorcami, ale wszyscy korzystamy na przedsiębiorczości.
Jedną z ważniejszych spraw jest edukacja ekonomiczna. Reformy można cofnąć, ale tylko ludzie świadomi, jak działa gospodarka, mogą pilnować polityków. Widzę tu wielką rolę szkół, organizacji pozarządowych, w tym pracodawców, instytucji publicznych takich jak NBP, a także mediów. Historia sukcesu gospodarczego to historia konkretnych osób i firm na przestrzeni 25-lecia. Chcąc uhonorować przedsiębiorców, po objęciu urzędu zdecydowałem o przywróceniu Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP. Od 2011 r. otrzymało ją 17 firm, które odniosły spektakularne sukcesy. Wśród nich m.in. jeden z najpopularniejszych w Europie producentów autobusów miejskich – Solaris, Fakro – jeden z największych na świecie producentów okien dachowych, czy Medicalgorithmics – producent rozwiązań informatycznych w diagnostyce kardiologicznej. To tylko kilka głośnych przykładów, lecz osiągnięcia naszej gospodarki to też historia setek tysięcy osób samozatrudnionych, firm rodzinnych czy takich, które wyrosły np. dzięki Akademickim Inkubatorom Przedsiębiorczości. Wielkim osiągnięciem było postawienie w Polsce na mały i średni biznes oparty na rodzinnym kapitale. To było wyzwanie, bo w polskich rodzinach tego kapitału było znacznie mniej, ale po 25 latach widać, że model się sprawdził – zbudowaliśmy gospodarkę opartą na mikro, małych i średnich firmach, które tworzą dziś ponad 50 proc. PKB.Kraj pustych półek w sklepach nie zmienił się w raj na ziemi, lecz stał się miejscem przyjaznym do życia – miejscem, które chociaż nie daje gwarancji na sukces, to stwarza szanse do jego odniesienia.
W 2/3 Europa?
Droga do zamożności kraju wiedzie przez wysiłek, a nie przez zasiłek, choć pomoc państwa dla osób będących w trudnej sytuacji jest jego obowiązkiem. To dzięki rozkwitowi przedsiębiorczości mogli bogacić się nie tylko właściciele firm, lecz także ich pracownicy. Musimy pamiętać, że potrzebujemy możliwie jak najwięcej przedsiębiorczości, wolności ekonomicznej i stabilności oraz możliwie jak najmniej obciążeń dla pracodawców i pracowników, własności państwowej, deficytu i długu.
Tym, którzy przy okazji 25-lecia wolności kwestionują te zasady i chcą wymyślić ustrój lepszy niż gospodarka rynkowa oparta na przedsiębiorczości, przypominam – „lepszy” ustrój już mieliśmy (25 lat temu). Politykom posiadającym złote recepty na to, jak państwo poprzez ingerencję uczyni nas bardziej szczęśliwymi, polecam lekarską zasadę – primum non nocere (po pierwsze nie szkodzić). Podzielam przekonanie Ronalda Reagana, że najlepszą polityką społeczną jest tworzenie możliwości pracy, którą dostarczają ludziom przedsiębiorcy.
Według raportu Banku Światowego „Nowy złoty wiek Polski” jesteśmy najbliżej poziomu rozwoju krajów Europy Zachodniej od ponad 500 lat. W 2013 r. wartość PKB, biorąc pod uwagę różnice w sile nabywczej, osiągnęła poziom 68 proc. PKB unijnego. Czy to powinno być powodem do dumy? Dla mnie jest nim dystans, jaki pokonaliśmy na przestrzeni tych lat – podwajając PKB. Jednocześnie nie chciałbym, żeby pokolenia naszych dzieci i wnuków były tylko w 2/3 tak zamożne, jak ich rówieśnicy z Europy Zachodniej. W historii – jak w meczu piłki nożnej – niewykorzystane okazje lubią się mścić, dlatego musimy wykorzystać szansę, przed którą stoi Polska. Pierwszy krok zrobiliśmy. Przed nami jeszcze trudniejsze wyzwanie. Podkreślałem to w Sejmie 4 czerwca 2014 r. – nie pragnijmy być tylko tacy jak inne kraje, zróbmy wszystko, by inne kraje chciały być takie jak Polska. Wierzę, że drugie pokolenie przedsiębiorców będzie jeszcze bardziej innowacyjne i partnerskie w podejściu do pracowników, i jednocześnie zaangażowane we wsparcie dla osób potrzebujących, dla muzeów, uczelni, teatrów czy sportu. Henry Ford powiedział kiedyś: „Interes, który nic poza pieniędzmi nie przynosi, jest złym interesem”.
Lista reform to lista zadań
Polska potrzebuje dalszych przemian. Albo zmierzymy się z wyzwaniem reform, albo zderzymy się z konsekwencjami ich zaniechania. Tylko dzięki reformom obecni 20- i 30-latkowie będą mogli mieć realne aspiracje, bez nich zostaną im tylko marzenia. Wyznaczanie kierunków rozwoju oraz motywowanie rządu i parlamentu do podejmowania reform służących wzmacnianiu konkurencyjności gospodarki w sposób szczególny wpisuje się w priorytety mojej prezydentury. Mówiłem o nich m.in. w orędziach wygłoszonych przed Sejmem w 2011 r. i Zgromadzeniem Narodowym 4 czerwca 2014 r.
Duże znaczenie dla rozwoju Polski mają zmiany postulowane przez przedsiębiorców. Na pierwszym miejscu wymieniają oni skomplikowane i niejasne regulacje podatkowe i prawne. Dlatego kluczowe staje się m.in. uproszczenie ordynacji podatkowej. W połowie października przesłałem projekt nowelizacji ordynacji do Ministerstwa Finansów. Wzmocni ona ochronę praw podatników, m.in. wprowadzając zasadę in dubio pro tributario – wątpliwości co do wykładni przepisów będą rozstrzygane na korzyść podatnika.
Według raportu Banku Światowego „Doing Business” największe przeszkody dla rozwoju przedsiębiorczości w Polsce są związane m.in. z rozpoczęciem działalności gospodarczej, procedurami podatkowymi i upadłościowymi, dochodzeniem roszczeń i praw w sądach. Ranking odzwierciedla jednak również pozytywne zmiany, które zaszły w latach 2006–2014, gdy pięliśmy się w nim w górę.
Na przewlekłość procedur sądowych wskazują przedsiębiorcy. Ich skróceniu ma służyć m.in. opracowana w Kancelarii Prezydenta – rozpatrywana przez Sejm – nowelizacja ustawy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Dzięki niej sądy te zyskają możliwość zmiany meritum decyzji administracyjnych oraz przyspieszenia postępowania. Pracodawcy sygnalizują też potrzebę wzmocnienia spójności i przewidywalności prawa oraz konieczność zwiększenia udziału ekspertów w jego tworzeniu. Dlatego w 2013 r. podczas Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw zaprezentowałem opracowaną w Kancelarii Prezydenta „Zieloną Księgę – System stanowienia prawa w Polsce”. Wskazuje ona konkretne drogi, którymi należy dążyć, by poprawić sytuację – m.in. wdrożenie jednolitych mechanizmów konsultacji publicznych i dokonywania oceny skutków regulacji.
Pakiet celnych propozycji i rekomendacji zawiera przygotowany na moją prośbę raport zespołu prof. J. Hausnera „Konkurencyjna Polska. Jak awansować w światowej lidze gospodarczej?”. Wśród rekomendacji, które pozwoliłyby uniknąć nam wpadnięcia w pułapkę średniego dochodu, znalazła się poprawa warunków dla przedsiębiorczości, a także proinnowacyjna reorientacja gospodarki, strukturalna przebudowa rynku pracy, promocja eksportu, prorozwojowe wykorzystanie środków unijnych i usprawnienie struktur państwa i administracji. Konieczna jest także sygnalizowana przez OECD kontynuacja prywatyzacji. Przekonanie o wyższości własności prywatnej nad państwową podzielało kilku ministrów prywatyzacji i skarbu z różnych rządów, którzy przeprowadzili najwięcej prywatyzacji. Skutki braku dobrych działań w tym zakresie widzimy m.in. na Ukrainie. Nadal jest jednak sporo do zrobienia – wskaźnik szeroko rozumianej własności publicznej w Polsce jest największy wśród rozwiniętych krajów OECD.
Ja też chciałem być przedsiębiorcą, ale życie potoczyło się inaczej. Choć siedmioosobowa rodzina to prawie jak mała firma. Dlatego szczególnie wierzę w małe i średnie przedsiębiorstwa – w tym te rodzinne. Rodzinny biznes jest niebywałą siłą, a jednocześnie jest mniej drapieżny, bardziej ostrożny. Ludzie myślą nie tylko o tym, by zdobyć szybko pieniądze, ale też o budowie firmy dla przyszłych pokoleń. Warto wsłuchiwać się w głos organizacji skupiających przedsięwzięcia rodzinne. Zaliczanie do kosztów uzyskania przychodów wydatków z tytułu zatrudnienia małżonka; uregulowanie sukcesji prawnej w firmach rodzinnych; likwidacja korekty kosztów w PIT i CIT – to niektóre z postulatów m.in. Fundacji Firmy Rodzinne czy Stowarzyszenia Inicjatywa Firm Rodzinnych.
Inne wyzwania
Rozwój przedsiębiorczości wymusza także priorytetowe potraktowanie dwóch projektów, które rozszerzają pole działania dla naszych firm – strefy euro i Transatlantyckiego Obszaru Handlu i Inwestycji. Szczególne znaczenie dla konkurencyjności Polski ma wypełnienie kryteriów z Maastricht, korzystnie wpływających na stabilność i perspektywy rozwoju. Warto do tego dążyć, niezależnie od wyboru optymalnego momentu wejścia do strefy euro.
Jesteśmy już widoczni w świecie. Warto, by gospodarka była bardziej zorientowana na eksport. Eksport jest szansą dla przedsiębiorców. Myślę tu nie tylko o produktach i usługach dużych firm, ale też średnich i małych. Dlatego tak ważne jest, żeby metka Made in Poland budziła pozytywne skojarzenia. Silna marka to konieczny warunek konkurencyjności. Chodzi o to, by klienci na świecie sięgali po nasze produkty, a najlepiej, żeby chcieli płacić za nie trochę więcej, ufając w ich wysoką jakość. Do tego potrzebne są skoordynowane działania władz centralnych, miast i regionów, ale po pierwsze samych przedsiębiorców na rzecz spójnej promocji marki Polska na świecie.
Wyzwania, które stoją przed nami, sprawiają, że szczególnego znaczenia nabiera coś, co istniało przez wiele lat wolnej Polski, lecz zaczęło zanikać – rozsiana po różnych formacjach politycznych i klubach parlamentarnych „Partia Reform”. Jej założycielem był premier Tadeusz Mazowiecki wraz z Leszkiem Balcerowiczem. Paradoksalnie, obok Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, duże wsparcie zapewnili jej w Sejmie postkomuniści oraz ZSL i SD. Choć Mazowiecki przegrał wybory prezydenckie z Lechem Wałęsą, to zwycięzca objął tę „partię” patronatem i powierzył funkcję premiera Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu, który kontynuował reformy ręka w rękę z Leszkiem Balcerowiczem. Następną zmianę w reformatorskiej sztafecie stanowił rząd Hanny Suchockiej. W 1997 r. wybory wygrała zbudowana na bazie związku zawodowego Akcja Wyborcza Solidarność, ale i ona, wbrew wewnętrznym antyreformatorskim nurtom, podjęła kluczowe zmiany w kraju pod kierunkiem Jerzego Buzka.
Jest dla mnie źródłem satysfakcji, że właśnie w tych rządach miałem zaszczyt pracować nad reformami wojska. Propozycje zmian przedstawiał też Jerzy Hausner, minister w rządach koalicji SLD-PSL. Powinniśmy szanować ludzi, którzy podejmowali i wspierali odważne działania niezależnie od swojej wrażliwości społecznej, wynikającej z idei chrześcijańskich (jak sam Mazowiecki) lub lewicowych (jak Jacek Kuroń). Choć rolą prezydenta jest pozostawanie ponad partyjnymi sporami, to z taką „partią” – rozumianą jako grupa ludzi, którzy są i będą w różnych partiach, dla których głównym celem pozostaje dążenie do modernizacji Polski – osobiście się identyfikuję.
Partii mamy już wystarczająco dużo – wierzę jednak, że obecne w nich reformatorskie bieguny będą miały coraz większe znaczenie. Bo tylko dzięki reformom przedsiębiorczość będzie mogła rozwijać się w kolejnych latach równie dynamicznie, jak przez ostatnie ćwierćwiecze.