Kamil Adamczyk wymyślił opaskę, która pozwoli nam spać tylko dwie godziny na dobę, a przy tym wyleczy jesienną chandrę. W jego pomysł uwierzyli internauci. By wyprodukować NeuroOn, zebrał od nich 438 tys. dol.
Intelclinic staje się jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich start-upów technologicznych. Wszystko przez udaną kampanię w amerykańskim serwisie crowdfundingowym KickStarter. Jak on działa? W skrócie tak: jeśli ktoś ma świetny pomysł, ale brakuje mu pieniędzy na jego realizację, „reklamuje” go w tym serwisie. Internauci, którym projekt się spodoba, mogą zdecydować się na jego finansowe wsparcie. A pomysłodawca, w zamian za określone kwoty, obiecuje udziały w ewentualnych zyskach albo po prostu egzemplarz produktu – kiedy już powstanie. Pomysłodawca, zaczynając kampanię na KickStarterze, określa, ile pieniędzy potrzebuje. Fizycznie dostanie je dopiero wtedy, kiedy znajdzie odpowiednią liczbę chętnych skłonnych wyłożyć wspólnie całą kwotę.
Projekt roku
Pomagające w panowaniu nad własnym snem okulary 25-letniego Kamila Adamczyka miały – według założeń – przynieść 100 tys. dol w ciągu 30 dni. Internauci dorzucili mu ponad czterokrotnie więcej. Za projekt firma zdobyła pierwszą nagrodę w konkursie dla najlepszego technologicznego startupu – European Tech Star-tup Awards. Pisały o niej najważniejsze anglojęzyczne media technologiczne – Tech Crunch i Wired.
– Maski zamówiło 1,8 tys. osób, łącznie 2 tys. wsparło nasz projekt. Teraz przygotowujemy się do produkcji maski, a na przełomie stycznia i lutego planujemy wysyłkę pierwszych egzemplarzy. W tym momencie kończymy testy w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc, gdzie działa pracownia snu. Za dwa tygodnie lecę do Detroit, gdzie współpracujemy z laboratorium w szpitalu Henry’ego Forda – tłumaczy Adamczyk. – Bardzo długo dopracowywaliśmy urządzenie. Po kampanii na KickStarterze zmieniliśmy kilka ważnych szczegółów tak, by maska bardziej odpowiadała standardom medycznym. Mamy w planach jej certyfikację jako urządzenia medycznego – zdradza młody przedsiębiorca. Spośród wszystkich, którzy zamówili maski w serwisie crowdfundingowym, 50 osób było zainteresowanych wersją deweloperską, która pozwala nie tylko skorzystać z funkcjonalności, ale też uzyskać dostęp do technicznej i informatycznej kuchni urządzenia.
Maskę NeuroOn student medycyny wymyślił półtora roku temu wraz z dwoma kolegami z Politechniki Warszawskiej – Januszem Frączkiem i Krzysztofem Chojnowskim. – Na początku chcieliśmy stworzyć koszulkę, która monitoruje czynność serca – wspomina. Pomysł jednak upadł. Ale ponieważ wszyscy trzej panowie interesują się neurologią, postanowili iść w tym kierunku. Zwłaszcza że Frączek miał już w tej dziedzinie pewne sukcesy – wraz z zespołem z uczelni zajął trzecie miejsce w prestiżowym europejskim konkursie firmy Texas Instruments dla młodych konstruktorów. Jury doceniło projekt sterowanego falami EEG urządzenia do treningu neurofeedback – szybkiego wchodzenia w stan relaksu lub efektywnego zaktywizowania umysłu do rozwiązywania najróżniejszych zadań.
Gogle analizują mózg
Jak tłumaczą dziś konstruktorzy, w czasie jednej z sesji egzaminacyjnych mało spali, więc sami marzyli o urządzeniu, które pomaga lepiej kontrolować sen. Stąd pomysł na finalny produkt – NeuroOn. To przypominająca gogle narciarskie maska, której podstawową funkcją jest rozpoznawanie faz snu. Urządzenie robi to na podstawie analizy fal mózgowych, ruchów gałek ocznych i napięcia mięśniowego. Dzięki temu użytkownik może sterować swoim snem – przesypiać jego najbardziej efektywną część, czyli REM, i budzić się, gdy organizm przechodzi do fazy, w której nie wypoczywa. Według twórców maski dzięki treningowi udaje się nauczyć organizm wchodzenia w fazę REM nawet w czasie krótkiej drzemki. W najbardziej ekstremalnym wariancie sen będzie można skrócić do 2 godz. na dobę – choć na dłuższą metę to niekoniecznie zdrowe, ale w przypadku ważnych życiowych wydarzeń na pewno użyteczne. Jak twórcy urządzenia zachwalali na KickStarterze, tak spali między innymi: Leonardo da Vinci, Nikola Tesla i Winston Churchill.
– Dodatkowo maska pomaga zasypiać, bo wbudowane w nią diody naświetlają odpowiednio oczy, regulując rytm dobowy. Dzięki nim maski będzie można też używać do terapii depresji sezonowej, związanej z niedoborem słońca. To dziś powszechna forma terapii stosowana na przykład w krajach skandynawskich – wyjaśnia Adamczyk.
Maska NeuroOn jest zintegrowana z aplikacją na telefon. Użytkownik będzie otrzymywał wykresy z dokładnym przebiegiem swojego snu. Produkt, którzy stworzył Intelclinic, jest przeznaczony głównie na rynek amerykański. Choć jak zaznaczają konstruktorzy, prawdopodobna jest też współpraca z liniami lotniczymi. – Jesteśmy po rozmowach między innymi z LOT. Nasze maski mogą pomóc cierpiącym z powodu jet lag, czyli syndromu nagłej zmiany strefy czasowej – dodaje Adamczyk.
Co trzy głowy, to nie jedna
Obecnie firma zatrudnia 20 osób, ma biura w Warszawie i San Francisco. Janusz Frączek zajmuje się fizyczną stroną urządzenia, odpowiada między innymi za to, żeby sygnały były zbierane i analizowane we właściwy sposób. Natomiast Krzysztof Chojnowski jest głównym inżynierem software – odpowiedzialnym za algorytmy i komunikację urządzenia z telefonem komórkowym. Kamil jest frontmanem, odpowiedzialnym dodatkowo za kwestie medyczne. – Spotkanie ze współzałożycielami firmy było kamieniem milowym. Z moimi umiejętnościami matematycznymi nic bym nie zrobił, nawet gdybym miał pomysł tak dobry, jak nasza maska. Chłopcy natomiast potrzebowali spokoju od czynności administracyjnych – wspomina Adamczyk.
Jak twierdzi, jest dziś na ostatnim, szóstym roku studiów medycznych. – Do sprawdzenia w dziekanacie – żartuje, kiedy powątpiewam, czy możliwe jest łączenie tak trudnych studiów z prowadzeniem start-upu. Już na poważnie dodaje, że zamierza skończyć medycynę, a później zajmie się pracą badawczą. – Interesują mnie badania neurobiologiczne, zagadnienia związane ze snem. Właśnie kończę pracę, w której analizowałem przeżywalność pacjentów z glejakiem mózgu. Druga praca, którą przygotowuję, jest już na temat analizy snu – wylicza i zaznacza, że na doktorat być może wyjedzie do Stanów. – Jest szansa, że przystąpię do grantu badającego jakość snu marynarzy w łodziach podwodnych – planuje.
Jak przyznają właściciele projektu, globalne spojrzenie na biznes to zasługa ich pierwszego inwestora – Hardgamma Ventures. – Pomogli nam spojrzeć śmielej na rynek. Od samego początku jeździliśmy do San Francisco i Wielkiej Brytanii. Spotykając się z inwestorami i klientami, zauważyliśmy, że osoby, które rozwijają działalność w innych krajach, w ogóle się nie różnią od nas – wspomina Kamil Adamczyk. – Dzięki naszemu inwestorowi zrozumieliśmy też, że nie możemy skupiać się z naszym produktem tylko na polskim rynku. Jest nowy, więc musimy uświadamiać tu konsumentów, że takie rzeczy jak nasza maska działają. A to pochłania dużo energii. Łatwiej wprowadzić w kraju produkt, który już sprawdził się w Stanach.

Da Vinci, Churchill i Tesla – im ponoć wystarczyły 2 godz. snu dziennie